JavaRush /Blog Java /Random-PL /Moja historia sukcesu, czyli jak znalazłem wymarzoną prac...
eGarmin
Poziom 41

Moja historia sukcesu, czyli jak znalazłem wymarzoną pracę w 2 miesiące dzięki JavaRush

Opublikowano w grupie Random-PL
O zostaniu programistą marzyłem już od dawna, już od chwili, gdy tata po raz pierwszy zabrał mnie do klubu komputerowego. I pomimo tego, że lubił powtarzać , że nie chce, żebym został programistą i wysłał mnie do tego koła, tylko po to, żebym mógł nauczyć się obsługi komputera, mając świadomość, że w przyszłości będzie to równie ważne jak znajomość języka angielskiego, niemniej jednak byłem bardzo zafascynowany pomysł na programowanie. Pamiętam, jak w tym kręgu pisaliśmy Tetrisa w Pascalu, potem Norton Commander, a potem okoliczności się tak ułożyły, że musiałem opuścić ten krąg. Idąc na studia, brałem pod uwagę tylko dwie możliwości: jedna była związana z programowaniem, a druga to dostanie się na uczelnię, do której przydzielono moją szkołę (mieliśmy coś w rodzaju liceum z fizyką i matematyką). Dostałem się na obie uczelnie, ale musiałem wybrać tę drugą ze względu na dupków biurokratów, którzy nie pozwolili mi przenieść dokumentów z drugiej uczelni na pierwszą. Zostałem więc fizykiem naukowym i nauczycielem na pół etatu na tej samej uczelni, na której studiowałem. Działalność naukowa była fascynująca, a jednocześnie mogłam ją połączyć z programowaniem, bo... Musiałem przeprowadzić skomplikowane obliczenia modeli fizycznych w MatLabie. Jednak nauczanie było przygnębiające, ponieważ... podczas tego procesu z naszymi uczniami nigdy nie widziałem rezultatów mojej pracy. Miałem wrażenie, że marnuję czas na wykładach. Oczywiście to także moja wina, bo... nauczyciel powinien być w stanie zainteresować, ale mimo to stało się jasne, że to nie dla mnie, a działalność naukowa zaczęła słabnąć. Wtedy przypomniałem sobie, że kiedyś marzyłem o byciu programistą i gdzie, jeśli nie w programowaniu, można zobaczyć efekt pracy tu i teraz: napisałem program, uruchomiłem go i można tańczyć z radości – efekt jest uzyskany. Pozostało tylko pytanie, jaki język wybrać, aby szybko znaleźć pracę? Jaki jest najpopularniejszy język programowania? Po przestudiowaniu ofert pracy na wszelkiego rodzaju super-assach i łowcach głów pozostały mi tylko 2 opcje: 1C (absolutny lider w Rosji) i Java. Nie chcę urazić użytkowników 1C, ale dla mnie to w ogóle nie jest język, bo... jest powiązany z konkretną platformą. Wkurza mnie pisanie programu po rosyjsku (wiem, wiem, możesz pisać po angielsku, ale najprawdopodobniej będziesz musiał czytać cudzy kod po rosyjsku, a pisanie programu po angielsku, gdy inni piszą po rosyjsku, jest ogólnie bluźnierstwem i eksplozja mózgu dla tego, kto będzie studiował te bzdury później). Ponadto 1C to Rosja, może WNP, a Java to wolność i cały świat. Oczywiście wyjazd za granicę to tylko marzenie, a pisanie Javy zdalnie też, ale to przynajmniej szansa, którą można wykorzystać, co w przypadku 1C nigdy się nie stanie. Java to wybór: osobny język, osobne IDE, osobny system kompilacji i serwer aplikacji. Byłam pod wrażeniem, choć na początku było to dla mnie trudne. Poza tym może pokuszę się o napisanie aplikacji na smartfona, a Javę już znam. Dlatego wybór był dla mnie oczywisty i postanowiłam nauczyć się tego języka. Dawno, dawno temu uczyłem się już języków i zrozumiałem, że zostają one natychmiast zapomniane, jeśli nie doskonali się umiejętności w praktyce (miałem doświadczenie z Basiciem, Pascalem, C/C++/C#, Pythonem, PHP itp.). Dlatego konieczne było znalezienie książki, w której jest dużo praktyki, poza tym chciałbym znaleźć książkę problemową. Ale takich książek jest niewiele, a te, które istnieją, nie przypadły mi do gustu z różnych powodów. Książki problemowe również nie są odpowiednie, ponieważ... albo są stare i nie uwzględniają nowych technologii, albo służą wyłącznie obliczeniom (np. zagadce). Potem wyszukałem w Google i znalazłem JavaRush. Przyznam szczerze, że nie chciałam płacić i zaczęłam studiować tylko dlatego, że pierwszy raz przeczytałam na stronie, że szkolenia są nadal bezpłatne. I chociaż później dowiedziałem się, że dotyczy to tylko pierwszych 10 poziomów, nie mogłem przestać, bo… Podobał mi się sam proces i różnorodność zadań, które skupiały się szczególnie na funkcjach Java. Po przeczytaniu forum zrozumiałem, że nie ma tu żadnego oszustwa i zapłaciłem – czego nie żałuję. Warto i to znacznie więcej. Oczywiście nie brałem jeszcze udziału w prawdziwym projekcie i zatrzymałem się na poziomie 23, na którym nadal siedzę (powinienem oczywiście wrócić i kontynuować grę, ale nie mam jeszcze czasu), ale ukończyłem zadanie testowe, aby wziąć udział w konkursie na prawdziwy projekt i choć nie wysłałem go do recenzji, ponieważ nie wykonałem go w 2 tygodnie, zapoznałem się z technologiami takimi jak Maven/Hibernate/Spring i tak dalej. Ponadto dało mi to wskazówkę, czego muszę się dalej uczyć, więc odłożyłem JavaRush i zacząłem czytać o technologii. Dodatkowo 25-gwiazdkowy generał pomógł mi stworzyć CV, które później wielokrotnie przerabiałem i uzupełniałem, ale dzięki niemu powstał fundament. Nie wysłałem CV, tylko po prostu umieściłem je na portalach Headhunter i Supertoad. To był sierpień, więc to nie pomogło, a ja sama zrozumiałam, że sierpień to martwy miesiąc na szukanie pracy. W sierpniu otrzymałam jedno zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną, na którą nie poszłam, ponieważ... najwyraźniej wakat nie był dla programisty, ale dla integratora systemów))). We wrześniu otrzymałem już jedno ciekawe zaproszenie, na które się zgodziłem. Firma była zajęta tworzeniem oprogramowania dla przemysłu naftowego i gazowego. Zrozumiałem, że mnie nie przyjmą i pojechałem tam wyłącznie po to, żeby dowiedzieć się, o co pytają na rozmowach kwalifikacyjnych, jakie technologie trzeba znać oprócz Java Core i jakie umiejętności trzeba posiadać. Od razu zasnąłem na SQL o którym zapomniałem, choć pytanie nie było trudne, zasnąłem nie rozumiejąc czym są JavaBeans, EJB i JDBC. Oczywiście zabiło mnie to, że ludzie tam pracujący myślą, że tylko oni marnują na mnie czas, a mój czas nie jest dla nich ważny. W drodze tam i z powrotem spędzam około 3 godzin + sama rozmowa, a oni spędzają maksymalnie 1 godzinę. Chodzi mi o to, że w CV bardzo jasno opisałem, że znam się tylko na Java Core, mam pojęcie o hibernacji, springu i mavenie, a oni wpatrują się we mnie ze zdziwieniem, że nie znam EJB (jeśli ja wiedział, to napisałbym to w swoim CV). Niemniej jednak wyjazd okazał się bardzo pożyteczny, bo... Od razu zrozumiałem, czego potrzeba na naszym rynku pracy. Zdałem sobie na przykład sprawę, że wiosna nikomu nie jest potrzebna, nikt jej nie zna, co jednak pozwoliło mi wyjść z trudnych pytań stwierdzeniem, że „nie znam Waszych technologii, normalni ludzie to robią wiosną” co było prawdą. I chociaż ja nie należałem do tych normalnych ludzi, to na szczęście dla mnie oni też nie byli normalnymi ludźmi. Do drugiej rozmowy kwalifikacyjnej byłem już lepiej przygotowany moralnie i technicznie. Zaproponowano mi pracę w biurze IT obsługującym jednego dużego rosyjskiego operatora komórkowego za 130-170 tysięcy rubli. na miesiąc. To był skryba kompletny, bo... w CV napisałem wszystko szczerze, że jestem Juniorem i niczym więcej. Jednak wtedy nie byłam jeszcze gotowa rozstać się ze swoją starą, stałą pracą, zastępując ją marzeniem, które wyrzuci mnie z pracy, gdy tylko zorientują się, że przepłacają. Chociaż jeszcze raz wyjaśnię, że ani w CV, ani podczas rozmowy kwalifikacyjnej nie skłamałem na temat swojej wiedzy, bo… Chciałem być akceptowany dokładnie taki, jaki jestem. Jedyne co kłamałem to to, że maksymalnie za tydzień mogę odejść z poprzedniej pracy (nie chciałem tylko, żeby moje 2-tygodniowe rozstanie z poprzednią pracą stało się przeszkodą. Przecież gdybym od razu powiedział że potrzebuję 2 tygodni, ale wtedy zostałabym odrzucona do pracy, być może nigdy nie dowiedziałabym się, czy zostałam odrzucona z powodu braku umiejętności, czy dlatego, że znaleźli osobę, która była gotowa podjąć pracę od zaraz). Jednak była to dla mnie super zachęta: następnego dnia poczułem się bardzo pewnie, szedłem z nosem w powietrzu, zdając sobie sprawę - „Och, nie jestem nic wart”))) Od tego momentu zdałem sobie sprawę, że to Najwyższy czas pomyśleć o opuszczeniu starego miejsca pracy, bo... Wcześniej chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne tylko dla ćwiczeń i właściwie nie byłam jeszcze gotowa na tak radykalną zmianę swojego życia. Taka postawa dodała mi pewności siebie i pomogła zachować spokój podczas rozmów kwalifikacyjnych, ponieważ… Ciągle powtarzałam sobie w głowie: „Nawet cię nie potrzebuję, ot tak sobie tu przyszłam”. Kilka dni później zadzwoniła do mnie włoska firma IT, której podejście do rozmowy kwalifikacyjnej bardzo mi się spodobało. Zwolnili mnie natychmiast podczas rozmowy telefonicznej, ale tym samym nie marnowali ani swojego, ani (co ważniejsze)))) mojego czasu na rozmowę kwalifikacyjną. Od razu przejrzeli przez telefon moje CV, zapytali, co wiem, a czego nie, i pożegnaliśmy się. Zdałem sobie jednak sprawę, że przyszedł czas na opanowanie HTML/CSS/JavaScriptu, bo... Tego oczekiwano podczas każdej rozmowy kwalifikacyjnej. Swoją drogą, dla naszych celów będzie wystarczająca znajomość HTML/CSS, którą można zdobyć w ramach bezpłatnej części projektu HTML ACADEMY. Jest to bardzo inteligentny zasób, który swoim podejściem do nauki przypomina JavaRush. Polecam to każdemu. Oczywiście nie zostaniesz guru układu, ale uważam, że nie jest to dla nas wymagane. Przynajmniej na razie...))) Ale potem stał się cud. Dzwonili z agencji rekrutacyjnej obsługującej firmę IT, będącą spółką zależną dużego rosyjskiego banku. Jestem sceptyczny wobec agencji rekrutacyjnych, ponieważ... To dodatkowy pośrednik, z którym trzeba odbyć osobną rozmowę, podczas której zostaniesz zasypany „głupimi” pytaniami nietechnicznymi. Co więcej, zgodziłem się. Znów z myślą, że wszystkiego trzeba spróbować i kto wie? I nie żartował)))). Spędziłem trochę czasu, ale dość pomyślnie przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną w agencji rekrutacyjnej i zaproponowano mi pójście na rozmowę techniczną z potencjalnym pracodawcą. Zgodziłam się i poszłam. Bardzo chciałam tam dostać pracę, więc byłam bardziej szczera niż kiedykolwiek i wyznałam, że odejście z poprzedniej pracy zajmie mi 2 tygodnie. Następnie przystąpiłem do półgodzinnego testu pisemnego ze znajomości języka Java/C++/Oracle/SQL i innych zagadnień. SQL nie znałem zbyt dobrze, ale nie mówiłem inaczej, napisałem proste zapytanie do bazy, małą funkcję w Javie do inwersji ciągów (swoją drogą często pytają na rozmowach kwalifikacyjnych: chcą napisać funkcję za przetwarzanie tablicy znaków, ale znajomość StringBuilder - rewers jest ceniony jako dodatkowy plus). Nie zabrakło też pytań z zakresu C++ (nadal nie rozumiem dlaczego? Może po to, żeby ocenić swoje horyzonty). Było też zadanie, w którym należało nie pomylić się z tym, o czym mowa w zmiennych Java. Po napisaniu i omówieniu rozwiązań zadań testowych ankieterzy wyszli na naradę, po czym wrócili i powiedzieli, że jestem dla nich odpowiedni, zaoferowali mi półtora razy więcej niż prosiłem i powiedzieli, że planują kolejną rozmowę kwalifikacyjną kolejny kandydat, ale miałem wszelkie szanse. I tak się okazało, tydzień później zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę. To było na początku listopada, a tak naprawdę zacząłem szukać pracy we wrześniu (sierpień się nie liczy, wszyscy są na urlopach). Niestety, to, co nastąpiło potem, było kłopotliwe. Kontrola bezpieczeństwa trwała długo, dział HR długo milczał, a samo zatrudnienie przeciągało się kolejne 1,5 miesiąca. Te. miesiąc później dostałem ofertę dupy, a potem kolejne 2 tygodnie na odejście z poprzedniej pracy. Tak więc pod koniec grudnia dostałem pracę. Zdając sobie sprawę, że jestem tam jako stażysta, a oni w ogóle nie płacą mi jak stażysta, daję z siebie wszystko i ciągle zostaję godzinę lub dwie spóźnione. Ale jestem pewien, że warto, bo... Bardzo mi się tam podoba. Piszę kod, tworzę nowe funkcjonalności i pomagam rozwiązywać problemy techniczne w bankach na terenie całego kraju. Nie możesz sobie wyobrazić (a niektórzy oczywiście to robią), jaką ekscytację odczuwasz, gdy Twój kod działa, gdy po prostu wykonujesz swoją pracę, a oni dzwonią do Ciebie ze Stawropola i dziękują za pomoc w rozwiązaniu problemu tworzenie raportu. Mam okres próbny 3 miesiące, na razie minęły tylko 2. Nie będę narzekać i powiem tylko, że cokolwiek by się nie działo za miesiąc, zrobiłem najwłaściwszy krok w swoim życiu. Tak, w pracy się męczę, ale lubię to zmęczenie, za każdym razem idę do pracy i nie krępuję się tak, jak wcześniej, kiedy nie podobało mi się to, co robię. W każdym razie będę programistą i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że ta notka będzie dla kogoś ciekawa i być może przydatna. A jeśli mnie nie pomieszają z brudem, to za miesiąc na pewno zdam relację z wyników okresu próbnego. Zgodziłam się i poszłam. Bardzo chciałam tam dostać pracę, więc byłam bardziej szczera niż kiedykolwiek i wyznałam, że odejście z poprzedniej pracy zajmie mi 2 tygodnie. Następnie przystąpiłem do półgodzinnego testu pisemnego ze znajomości języka Java/C++/Oracle/SQL i innych zagadnień. SQL nie znałem zbyt dobrze, ale nie mówiłem inaczej, napisałem proste zapytanie do bazy, małą funkcję w Javie do inwersji ciągów (swoją drogą często pytają na rozmowach kwalifikacyjnych: chcą napisać funkcję za przetwarzanie tablicy znaków, ale znajomość StringBuilder - rewers jest ceniony jako dodatkowy plus). Nie zabrakło też pytań z zakresu C++ (nadal nie rozumiem dlaczego? Może po to, żeby ocenić swoje horyzonty). Było też zadanie, w którym należało nie pomylić się z tym, o czym mowa w zmiennych Java. Po napisaniu i omówieniu rozwiązań zadań testowych ankieterzy wyszli na naradę, po czym wrócili i powiedzieli, że jestem dla nich odpowiedni, zaoferowali mi półtora razy więcej niż prosiłem i powiedzieli, że planują kolejną rozmowę kwalifikacyjną kolejny kandydat, ale miałem wszelkie szanse. I tak się okazało, tydzień później zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę. To było na początku listopada, a tak naprawdę zacząłem szukać pracy we wrześniu (sierpień się nie liczy, wszyscy są na urlopach). Niestety, to, co nastąpiło potem, było kłopotliwe. Kontrola bezpieczeństwa trwała długo, dział HR długo milczał, a samo zatrudnienie przeciągało się kolejne 1,5 miesiąca. Te. miesiąc później dostałem ofertę dupy, a potem kolejne 2 tygodnie na odejście z poprzedniej pracy. Tak więc pod koniec grudnia dostałem pracę. Zdając sobie sprawę, że jestem tam jako stażysta, a oni w ogóle nie płacą mi jak stażysta, daję z siebie wszystko i ciągle zostaję godzinę lub dwie spóźnione. Ale jestem pewien, że warto, bo... Bardzo mi się tam podoba. Piszę kod, tworzę nowe funkcjonalności i pomagam rozwiązywać problemy techniczne w bankach na terenie całego kraju. Nie możesz sobie wyobrazić (a niektórzy oczywiście to robią), jaką ekscytację odczuwasz, gdy Twój kod działa, gdy po prostu wykonujesz swoją pracę, a oni dzwonią do Ciebie ze Stawropola i dziękują za pomoc w rozwiązaniu problemu tworzenie raportu. Mam okres próbny 3 miesiące, na razie minęły tylko 2. Nie będę narzekać i powiem tylko, że cokolwiek by się nie działo za miesiąc, zrobiłem najwłaściwszy krok w swoim życiu. Tak, w pracy się męczę, ale lubię to zmęczenie, za każdym razem idę do pracy i nie krępuję się tak, jak wcześniej, kiedy nie podobało mi się to, co robię. W każdym razie będę programistą i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że ta notka będzie dla kogoś ciekawa i być może przydatna. A jeśli mnie nie pomieszają z brudem, to za miesiąc na pewno zdam relację z wyników okresu próbnego. Zgodziłam się i poszłam. Bardzo chciałam tam dostać pracę, więc byłam bardziej szczera niż kiedykolwiek i wyznałam, że odejście z poprzedniej pracy zajmie mi 2 tygodnie. Następnie przystąpiłem do półgodzinnego testu pisemnego ze znajomości języka Java/C++/Oracle/SQL i innych zagadnień. SQL nie znałem zbyt dobrze, ale nie mówiłem inaczej, napisałem proste zapytanie do bazy, małą funkcję w Javie do inwersji ciągów (swoją drogą często pytają na rozmowach kwalifikacyjnych: chcą napisać funkcję za przetwarzanie tablicy znaków, ale znajomość StringBuilder - rewers jest ceniony jako dodatkowy plus). Nie zabrakło też pytań z zakresu C++ (nadal nie rozumiem dlaczego? Może po to, żeby ocenić swoje horyzonty). Było też zadanie, w którym należało nie pomylić się z tym, o czym mowa w zmiennych Java. Po napisaniu i omówieniu rozwiązań zadań testowych ankieterzy wyszli na naradę, po czym wrócili i powiedzieli, że jestem dla nich odpowiedni, zaoferowali mi półtora razy więcej niż prosiłem i powiedzieli, że planują kolejną rozmowę kwalifikacyjną kolejny kandydat, ale miałem wszelkie szanse. I tak się okazało, tydzień później zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę. To było na początku listopada, a tak naprawdę zacząłem szukać pracy we wrześniu (sierpień się nie liczy, wszyscy są na urlopach). Niestety, to, co nastąpiło potem, było kłopotliwe. Kontrola bezpieczeństwa trwała długo, dział HR długo milczał, a samo zatrudnienie przeciągało się kolejne 1,5 miesiąca. Te. miesiąc później dostałem ofertę dupy, a potem kolejne 2 tygodnie na odejście z poprzedniej pracy. Tak więc pod koniec grudnia dostałem pracę. Zdając sobie sprawę, że jestem tam jako stażysta, a oni w ogóle nie płacą mi jak stażysta, daję z siebie wszystko i ciągle zostaję godzinę lub dwie spóźnione. Ale jestem pewien, że warto, bo... Bardzo mi się tam podoba. Piszę kod, tworzę nowe funkcjonalności i pomagam rozwiązywać problemy techniczne w bankach na terenie całego kraju. Nie możesz sobie wyobrazić (a niektórzy oczywiście to robią), jaką ekscytację odczuwasz, gdy Twój kod działa, gdy po prostu wykonujesz swoją pracę, a oni dzwonią do Ciebie ze Stawropola i dziękują za pomoc w rozwiązaniu problemu tworzenie raportu. Mam okres próbny 3 miesiące, na razie minęły tylko 2. Nie będę narzekać i powiem tylko, że cokolwiek by się nie działo za miesiąc, zrobiłem najwłaściwszy krok w swoim życiu. Tak, w pracy się męczę, ale lubię to zmęczenie, za każdym razem idę do pracy i nie krępuję się tak, jak wcześniej, kiedy nie podobało mi się to, co robię. W każdym razie będę programistą i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że ta notka będzie dla kogoś ciekawa i być może przydatna. A jeśli mnie nie pomieszają z brudem, to za miesiąc na pewno zdam relację z wyników okresu próbnego. mała funkcja w Javie do inwersji stringów (swoją drogą często są pytani na rozmowach kwalifikacyjnych: chcą napisać funkcję przetwarzającą tablicę znaków, ale znajomość StringBuilder - Reverse jest ceniona jako dodatkowy plus). Nie zabrakło też pytań z zakresu C++ (nadal nie rozumiem dlaczego? Może po to, żeby ocenić swoje horyzonty). Było też zadanie, w którym należało nie pomylić się z tym, o czym mowa w zmiennych Java. Po napisaniu i omówieniu rozwiązań zadań testowych ankieterzy wyszli na naradę, po czym wrócili i powiedzieli, że jestem dla nich odpowiedni, zaoferowali mi półtora razy więcej niż prosiłem i powiedzieli, że planują kolejną rozmowę kwalifikacyjną kolejny kandydat, ale miałem wszelkie szanse. I tak się okazało, tydzień później zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę. To było na początku listopada, a tak naprawdę zacząłem szukać pracy we wrześniu (sierpień się nie liczy, wszyscy są na urlopach). Niestety, to, co nastąpiło potem, było kłopotliwe. Kontrola bezpieczeństwa trwała długo, dział HR długo milczał, a samo zatrudnienie przeciągało się kolejne 1,5 miesiąca. Te. miesiąc później dostałem ofertę dupy, a potem kolejne 2 tygodnie na odejście z poprzedniej pracy. Tak więc pod koniec grudnia dostałem pracę. Zdając sobie sprawę, że jestem tam jako stażysta, a oni w ogóle nie płacą mi jak stażysta, daję z siebie wszystko i ciągle zostaję godzinę lub dwie spóźnione. Ale jestem pewien, że warto, bo... Bardzo mi się tam podoba. Piszę kod, tworzę nowe funkcjonalności i pomagam rozwiązywać problemy techniczne w bankach na terenie całego kraju. Nie możesz sobie wyobrazić (a niektórzy oczywiście to robią), jaką ekscytację odczuwasz, gdy Twój kod działa, gdy po prostu wykonujesz swoją pracę, a oni dzwonią do Ciebie ze Stawropola i dziękują za pomoc w rozwiązaniu problemu tworzenie raportu. Mam okres próbny 3 miesiące, na razie minęły tylko 2. Nie będę narzekać i powiem tylko, że cokolwiek by się nie działo za miesiąc, zrobiłem najwłaściwszy krok w swoim życiu. Tak, w pracy się męczę, ale lubię to zmęczenie, za każdym razem idę do pracy i nie krępuję się tak, jak wcześniej, kiedy nie podobało mi się to, co robię. W każdym razie będę programistą i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że ta notka będzie dla kogoś ciekawa i być może przydatna. A jeśli mnie nie pomieszają z brudem, to za miesiąc na pewno zdam relację z wyników okresu próbnego. mała funkcja w Javie do inwersji stringów (swoją drogą często są pytani na rozmowach kwalifikacyjnych: chcą napisać funkcję przetwarzającą tablicę znaków, ale znajomość StringBuilder - Reverse jest ceniona jako dodatkowy plus). Nie zabrakło też pytań z zakresu C++ (nadal nie rozumiem dlaczego? Może po to, żeby ocenić swoje horyzonty). Było też zadanie, w którym należało nie pomylić się z tym, o czym mowa w zmiennych Java. Po napisaniu i omówieniu rozwiązań zadań testowych ankieterzy wyszli na naradę, po czym wrócili i powiedzieli, że jestem dla nich odpowiedni, zaoferowali mi półtora razy więcej niż prosiłem i powiedzieli, że planują kolejną rozmowę kwalifikacyjną kolejny kandydat, ale miałem wszelkie szanse. I tak się okazało, tydzień później zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę. To było na początku listopada, a tak naprawdę zacząłem szukać pracy we wrześniu (sierpień się nie liczy, wszyscy są na urlopach). Niestety, to, co nastąpiło potem, było kłopotliwe. Kontrola bezpieczeństwa trwała długo, dział HR długo milczał, a samo zatrudnienie przeciągało się kolejne 1,5 miesiąca. Te. miesiąc później dostałem ofertę dupy, a potem kolejne 2 tygodnie na odejście z poprzedniej pracy. Tak więc pod koniec grudnia dostałem pracę. Zdając sobie sprawę, że jestem tam jako stażysta, a oni w ogóle nie płacą mi jak stażysta, daję z siebie wszystko i ciągle zostaję godzinę lub dwie spóźnione. Ale jestem pewien, że warto, bo... Bardzo mi się tam podoba. Piszę kod, tworzę nowe funkcjonalności i pomagam rozwiązywać problemy techniczne w bankach na terenie całego kraju. Nie możesz sobie wyobrazić (a niektórzy oczywiście to robią), jaką ekscytację odczuwasz, gdy Twój kod działa, gdy po prostu wykonujesz swoją pracę, a oni dzwonią do Ciebie ze Stawropola i dziękują za pomoc w rozwiązaniu problemu tworzenie raportu. Mam okres próbny 3 miesiące, na razie minęły tylko 2. Nie będę narzekać i powiem tylko, że cokolwiek by się nie działo za miesiąc, zrobiłem najwłaściwszy krok w swoim życiu. Tak, w pracy się męczę, ale lubię to zmęczenie, za każdym razem idę do pracy i nie krępuję się tak, jak wcześniej, kiedy nie podobało mi się to, co robię. W każdym razie będę programistą i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że ta notka będzie dla kogoś ciekawa i być może przydatna. A jeśli mnie nie pomieszają z brudem, to za miesiąc na pewno zdam relację z wyników okresu próbnego. tydzień później zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę. To było na początku listopada, a tak naprawdę zacząłem szukać pracy we wrześniu (sierpień się nie liczy, wszyscy są na urlopach). Niestety, to, co nastąpiło potem, było kłopotliwe. Kontrola bezpieczeństwa trwała długo, dział HR długo milczał, a samo zatrudnienie przeciągało się kolejne 1,5 miesiąca. Te. miesiąc później dostałem ofertę dupy, a potem kolejne 2 tygodnie na odejście z poprzedniej pracy. Tak więc pod koniec grudnia dostałem pracę. Zdając sobie sprawę, że jestem tam jako stażysta, a oni w ogóle nie płacą mi jak stażysta, daję z siebie wszystko i ciągle zostaję godzinę lub dwie spóźnione. Ale jestem pewien, że warto, bo... Bardzo mi się tam podoba. Piszę kod, tworzę nowe funkcjonalności i pomagam rozwiązywać problemy techniczne w bankach na terenie całego kraju. Nie możesz sobie wyobrazić (a niektórzy oczywiście to robią), jaką ekscytację odczuwasz, gdy Twój kod działa, gdy po prostu wykonujesz swoją pracę, a oni dzwonią do Ciebie ze Stawropola i dziękują za pomoc w rozwiązaniu problemu tworzenie raportu. Mam okres próbny 3 miesiące, na razie minęły tylko 2. Nie będę narzekać i powiem tylko, że cokolwiek by się nie działo za miesiąc, zrobiłem najwłaściwszy krok w swoim życiu. Tak, w pracy się męczę, ale lubię to zmęczenie, za każdym razem idę do pracy i nie krępuję się tak, jak wcześniej, kiedy nie podobało mi się to, co robię. W każdym razie będę programistą i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że ta notka będzie dla kogoś ciekawa i być może przydatna. A jeśli mnie nie pomieszają z brudem, to za miesiąc na pewno zdam relację z wyników okresu próbnego. tydzień później zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę. To było na początku listopada, a tak naprawdę zacząłem szukać pracy we wrześniu (sierpień się nie liczy, wszyscy są na urlopach). Niestety, to, co nastąpiło potem, było kłopotliwe. Kontrola bezpieczeństwa trwała długo, dział HR długo milczał, a samo zatrudnienie przeciągało się kolejne 1,5 miesiąca. Te. miesiąc później dostałem ofertę dupy, a potem kolejne 2 tygodnie na odejście z poprzedniej pracy. Tak więc pod koniec grudnia dostałem pracę. Zdając sobie sprawę, że jestem tam jako stażysta, a oni w ogóle nie płacą mi jak stażysta, daję z siebie wszystko i ciągle zostaję godzinę lub dwie spóźnione. Ale jestem pewien, że warto, bo... Bardzo mi się tam podoba. Piszę kod, tworzę nowe funkcjonalności i pomagam rozwiązywać problemy techniczne w bankach na terenie całego kraju. Nie możesz sobie wyobrazić (a niektórzy oczywiście to robią), jaką ekscytację odczuwasz, gdy Twój kod działa, gdy po prostu wykonujesz swoją pracę, a oni dzwonią do Ciebie ze Stawropola i dziękują za pomoc w rozwiązaniu problemu tworzenie raportu. Mam okres próbny 3 miesiące, na razie minęły tylko 2. Nie będę narzekać i powiem tylko, że cokolwiek by się nie działo za miesiąc, zrobiłem najwłaściwszy krok w swoim życiu. Tak, w pracy się męczę, ale lubię to zmęczenie, za każdym razem idę do pracy i nie krępuję się tak, jak wcześniej, kiedy nie podobało mi się to, co robię. W każdym razie będę programistą i to jest najważniejsze. Mam nadzieję, że ta notka będzie dla kogoś ciekawa i być może przydatna. A jeśli mnie nie pomieszają z brudem, to za miesiąc na pewno zdam relację z wyników okresu próbnego.
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION