JavaRush /Blog Java /Random-PL /Nauka języka angielskiego (umiejętność czytania). Poziom ...
Joysi
Poziom 41

Nauka języka angielskiego (umiejętność czytania). Poziom 1.

Opublikowano w grupie Random-PL
Wszyscy nauczyliśmy się angielskiego, jak mówią, przynajmniej gdzieś i jakoś. Ja sam nie zdawałem egzaminu z języka angielskiego w szkole i na instytucie (chociaż dostałem z tego ocenę doskonałą, ponieważ w wakacje pomagałem przy remoncie klasy w szkole - malowałem, szpachlowałem itp., A w instytucie w szalonych latach 90-tych, niektórzy nauczyciele po prostu nie byli od nas zależni). Ubiegając się o pracę jako programista, najprawdopodobniej zostaniesz poproszony o przetłumaczenie części tekstu lub dokumentacji z języka angielskiego i powtórzenie tego, co przeczytałeś. Na koniec tego tematu podam klasyczny tekst adaptowanej baśni „Kot w butach” Charlesa Perraulta (dokąd poszlibyśmy bez kotów). Powinieneś przeczytać go jak tekst po rosyjsku, ponieważ:
  • słownictwo jest małe, odpowiada poziomowi początkowemu/podstawowemu (Wszystkie słowa: 2665 Unikalne słowa: 560)
  • Mam nadzieję, że każdy zna treść tekstu :)
Prawdopodobnie osobom ze średnią znajomością języka angielskiego również uda się natknąć na kilka nieznanych słów, dlatego przyda się im przeczytanie epickiej fantastyki o kocie pogromcy gigantów. Dla tych, którym sprawia to trudność, naucz się spotykanych słów i uporządkuj gramatykę. Lepiej jest wpisywać słowa na szkolenia z języka angielskiego online (ja na przykład wolę lingualeo.ru, które ma wtyczkę, która pozwala na wpisywanie ich bezpośrednio z przeglądarki poprzez kliknięcie nieznanego słowa) i tam okresowo szkolić. Podobnie wiele witryn oferuje szkolenia z gramatyki. Jeśli jesteś zainteresowany, mogą okresowo publikować inne teksty (z czasem techniczne, ewentualnie adaptowane). Aby specjaliści JR mogli okresowo szkolić swoje umiejętności tłumaczeniowe. Napiszcie w komentarzach czy warto. PS Do administracji tekst opowieści został wzięty stąd: http://english-e-books.net (ebooki dla czytelników z oceną – najlepszy wybór do nauki języka angielskiego. Pobierz lub czytaj online za darmo!), więc myślę, że tam nie ma problemów z naruszeniem praw. Rzeczywisty tekst.
Charlesa Perraulta. Kot w butach.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Dawno, dawno temu żył biedny młynarz. Mieszkał w małym domu razem z trzema synami. Młynarz pracował w młynie, a synowie mu pomagali. Młynarz nie miał konia. Używał swojego osła do przywożenia pszenicy z pól. Lata mijały. Młynarz zestarzał się i zmarł. Jego synowie postanowili podzielić między siebie majątek ojca. To było proste: nie miał prawie nic, co mógłby zostawić swoim synom. Tylko jego młyn, jego osioł i jego kot. „Zamierzam przejąć młyn” – powiedział najstarszy syn młynarza. „Wezmę osła” – powiedział drugi. "A co ze mną?" – zapytał najmłodszy syn. „Ty? Możesz zabrać kota” – roześmiali się jego bracia. Młody człowiek był bardzo zdenerwowany. Wyszedł z domu i usiadł na ławce. – No cóż – powiedział smutnym głosem. „Moi bracia mają młyn i osła. Mogą ich zebrać i zarobić dość pieniędzy, aby wieść uczciwe życie. Ale co mogę zrobić? Mogę zjeść kota i mogę zrobić kapelusz z jego futra. Ale z drugiej strony „Nie mam nic. Mogę umrzeć z głodu”. Kot też siedział na ławce. Starał się nie słuchać swojego pana. Ale oczywiście słyszał wszystkie jego słowa. I wcale ich nie lubił. Przybrał poważną minę i powiedział: „Nie smuć się, Mistrzu. Nie jestem zły. I jestem ci bardziej przydatny żywy niż martwy. Mogę to udowodnić”. "Jak to?" zapytał pan Kota. „Jedyne, co musisz zrobić, to dać mi torbę i kupić parę butów. Takie, jakie noszą panowie w lesie. Pokażę ci, że masz szczęście, że mnie masz”. „To niezwykłe, że kot w ogóle potrafi mówić” – powiedział sobie syn młynarza. Ale potem zaczął myśleć. „Ten kot bardzo dobrze łapie szczury i myszy. Spłacał im tyle przebiegłych sztuczek. Nigdy nie wracał do domu bez szczura i myszy. Mógłby schować się w pszenicy albo udawać martwego. Być może będzie w stanie mi pomóc Mimo wszystko." „OK” – powiedział do Kota. – Idę teraz zamówić buty.
ROZDZIAŁ DRUGI
Syn młynarza poszedł do najlepszego szewca w mieście. Szewc wykonywał eleganckie buty i kozaki dla panów. „Chcę zamówić parę świetnych, bardzo małych butów. Są dla mojego kota” – powiedział młody człowiek. „OK” – powiedział szewc. Wcale się nie zdziwił. A może tylko trochę. – Czy masz jakieś pieniądze? on zapytał. „Oto jesteś” – powiedział syn młynarza. Wyjął z kieszeni ostatnią srebrną monetę i dał szewcowi. Wkrótce powstały buty. Kot je pociągnął. W eleganckich butach wyglądał bardzo ładnie. „Nie martw się o pieniądze, Mistrzu. Przyniosę ci szczęście” – powiedział Kot w Butach. Założył torbę na szyję. Koty nie mają rąk, więc trzymał sznurki w przednich łapach. Następnie włożył do torby trochę warzyw i kawałek chleba. Kot poszedł do lasu. Było tam mnóstwo królików. Położył się więc udając martwego. Kot w ogóle się nie poruszył. Jego plan był taki, żeby poczekać, aż jakiś głupi królik przyjdzie i zajrzy do jego torby. Kot nie czekał długo. Wkrótce głupi młody królik włożył głowę do torby. Kot natychmiast zaciągnął sznurki i złapał go. Następnie bardzo dumny poszedł z torbą do pałacu i poprosił o rozmowę z królem. Król zgodził się spotkać z niezwykłym gościem. Kot poszedł na górę do pokoju króla. Podszedł do króla i złożył niski ukłon. Następnie powiedział: „Proszę pana, oto piękny królik z ziem należących do mojego szlachetnego pana, markiza Carabas (postanowił nadać ten tytuł swojemu młodemu panu). Kazał mi go ofiarować Waszej Królewskiej Mości”. „Powiedz swojemu panu” – powiedział uprzejmie król – „że dziękuję mu za ten miły prezent. Jestem bardzo zadowolony z jego uwagi”. Innym razem Kot poszedł na pole pszenicy i ukrył się wśród stojącej pszenicy. Znów trzymał otwartą torbę. Wkrótce do worka wpadły dwa tłuste naboje. Kot pociągnął za sznurki i złapał ich oboje. Kot ponownie udał się do pałacu króla. Oddał kuropatwy królowi z tą samą wiadomością od swego pana, co poprzednio. Król otrzymał prezent. Jego Wysokość był bardzo zadowolony. Kazał nawet znieść Kota do kuchni i dać mu coś do jedzenia i picia. Kotowi bardzo smakował posiłek. Długo siedział w kuchni i opowiadał o swoim bogatym panu, markizie Carabas.
ROZDZIAŁ TRZECI
Kot w Butach przez dwa lub trzy miesiące przynosił królowi prezenty. Za każdym razem przychodził do pałacu i mówił: „Wasza Wysokość, oto kolejny prezent od mojego pana, markiza Carabas”. Pewnego dnia jeden z przyjaciół Kota w pałacu powiedział do niego: „Król chce dzisiaj pojechać swoim powozem wzdłuż brzegu rzeki. Jego Królewska Mość zabierze ze sobą jego córkę”. Młoda księżniczka była bardzo piękną dziewczyną. Kot w Butach powiedział swojemu panu: „Teraz musisz zrobić, co ci powiem”. Syn młynarza nic nie wiedział o nowym planie Kota. Ale był smutny i nieszczęśliwy. Dlatego od razu się zgodził. „Niech tak będzie” – powiedział. – Opowiedz mi o swoim planie. „Nie proszę o wiele” – powiedział Kot, wyglądając mądrze, jak potrafią koty. – Jedyne, co musisz zrobić, to pójść i wykąpać się w rzece. Znam dobre miejsce. Resztę zostaw mnie. Pamiętaj tylko, że nie jesteś już sobą, ale markizem Carabas. „OK”, powiedział syn młynarza, „mi to wszystko jedno”. Poszedł nad brzeg rzeki, rozebrał się i poszedł się wykąpać. Kot poszedł za swoim panem i ukrył swoje ubranie pod wielkim kamieniem. W tej chwili król przejeżdżał obok tego miejsca swoim powozem. Kot zaczął krzyczeć na całe gardło: „Pomocy! Pomocy! Markiz Carabas tonie!” Król usłyszał krzyki i wystawił głowę z powozu. Rozpoznał Kota. "Gwardia!" powiedział. „Pomóż markizowi Carabas! Szybko!” Strażnicy pobiegli nad rzekę. Szybko wyciągnęli młodego mężczyznę z wody. Kot podszedł do powozu króla. Ukłonił się nisko i złożył wyjaśnienia. „Mój pan poszedł się wykąpać” – powiedział – „i nagle przyszli złodzieje. Zabrali mu całe ubranie i uciekli. A teraz markiz Carabas nie może stawić się przed Waszą Królewską Mością i waszą piękną córką”. „Och, to wcale nie jest problem” – powiedział król. Rozkazał jednemu ze swoich strażników, aby wrócił do pałacu i przyniósł wspaniałe ubrania dla markiza Carabas. Wkrótce strażnik przyniósł synowi młynarza ładny garnitur. Młody człowiek założył go i podszedł do powozu, aby podziękować Jego Królewskiej Mości. Syn młynarza nie był bogaty, ale był przystojnym i dobrze zbudowanym mężczyzną. W eleganckim królewskim garniturze wyglądał jak prawdziwy dżentelmen. Piękna księżniczka bardzo podziwiała przystojnego młodzieńca. Syn młynarza kilka razy spojrzał na dziewczynę, a ona się w nim zakochała. Król był bardzo szczęśliwy, że spotkał markiza Carabas. Poprosił młodego pana, aby usiadł z nim i jego córką w powozie. Oczywiście syn młynarza nie odmówił.
ROZDZIAŁ CZWARTY
Markiz Carabas wszedł do powozu. Kot w Butach szybko uciekł. Trzymał się daleko od powozu królewskiego. Szedł dalej, aż zobaczył na łące kosiarki. Podszedł do nich Kot. „Słuchajcie, dobrzy ludzie” – powiedział bardzo stanowczym głosem – „król zatrzyma się tutaj i z wami porozmawia. Musisz mu powiedzieć, że ta łąka należy do markiza Carabas. Zrób to, jeśli chcesz zostać żywy." Powóz królewski podjechał na łąkę. „Co za ładna łąka i tyle siana! Czyja to łąka?” – zapytał kosiarki. „Należy do markiza Carabas, proszę pana” – zawołali wszyscy jednym głosem, drżąc ze strachu. „Dobrą masz łąkę, markizie” – powiedział Jego Wysokość synowi młynarza. Młodzieniec skłonił się i powiedział: „Jak sam widzisz, to bardzo ładna łąka, proszę pana. Zbiory siana są co roku wysokie”. Kot nadal mówił. Wyprzedził króla i jego towarzyszy. W końcu dotarł do pola pszenicy. Na polu było kilku żniwiarzy. „Moi dobrzy towarzysze” – powiedział do żniwiarzy – „król zatrzyma się tutaj i porozmawia z wami. Musicie mu powiedzieć, że to pole należy do markiza Carabas. Zróbcie to, jeśli chcecie przeżyć”. Powóz królewski przybył kilka chwil później. „Co za piękne pole pszenicy! Dobrzy ludzie, czyje to pole?” – zapytał żniwiarzy. „Należy do markiza Carabas, proszę pana” – wołali żniwiarze, drżąc ze strachu. Król był z tego powodu bardziej niż kiedykolwiek zadowolony z markiza. Król kontynuował swoją podróż, a Kot wciąż biegł przed nim. Wszystkim mówił to samo. Król przejechał obok nowego młyna, pięknego ogrodu, domów, kolejnych pól i łąk. I wszyscy ludzie na jego drodze mówili to samo: wszystkie te miejsca należały do ​​markiza Carabas. Wreszcie Kot wrócił do Króla. Podszedł do powozu i skłonił się. „Twój pan jest bardzo bogatym człowiekiem” – powiedział Król do Kota. Potem uśmiechnął się do młodego człowieka i powiedział: „Mój drogi markizie, czy to nie jest twój zamek w tym parku? Wygląda pięknie. Możemy tam teraz pójść?” Syn młynarza nie wiedział, co powiedzieć. Spojrzał na Kota. Kot ukłonił się i powiedział: „Mój pan, markiz Carabas, z radością zaprasza Cię do zamku. Ale Wasza Wysokość, proszę poczekać godzinę. Zaraz idę do zamku, żeby wszystko dla Ciebie przygotować. " „Nie ma problemu” – powiedział król. „A w międzyczasie możemy odwiedzić twój ładny park. Mój drogi markizie” – powiedział do młodego człowieka – „Mam nadzieję, że masz tam dużo kwiatów. Moja córka bardzo lubi białe róże”.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Kot w Butach pobiegł do zamku. Stał pośrodku dużego parku. W całym parku rosły wspaniałe kwiaty. Sam zamek był piękną, wysoką budowlą z małymi wieżami. Dachy były czerwone. Ściany zamku zostały wykonane z białego kamienia. Okna były wąskie, ale wysokie. Pokoje na parterze miały najwyższe okna. A przez szybę zwiedzający mogli zobaczyć eleganckie zielone zasłony. Zamek należał do olbrzyma. Był najbogatszym gigantem w kraju. Wszystkie pola, łąki i lasy wokół zamku były częścią jego ziem. Wiele osób dla niego pracowało. Kot wiedział już dużo o Olbrzymie. Był okrutnym człowiekiem. Wszyscy strasznie się go bali. Kot przybrał odważną minę i w butach poszedł do zamku. Wkrótce dotarł do bramy. Poprosił służącego, aby porozmawiał z Gigantem. „Jestem podróżnikiem” – powiedział. „Byłem niedaleko stąd. Nie mogłem tak blisko zamku tak szlachetnego pana nie spotkać go”. Gigant usłyszał tę wiadomość i zgodził się spotkać z gościem. Miał zamiar zjeść kolację, więc był w dobrym humorze. „Proszę, usiądź i zjedz ze mną kolację” – powiedział do Kota. „Dziękuję, proszę pana” – powiedział Kot. „Ale najpierw mam nadzieję, że odpowiesz na pytanie. Mówią, że możesz zmienić się w dowolne zwierzę. Na przykład w lwa albo słonia”. „To prawda” – powiedział Gigant. „I mogę to teraz udowodnić. Spójrz! Kogo teraz widzisz?” A Gigant zmienił się w wielkiego lwa. Kot był strasznie przestraszony. Wspiął się nawet na kurtynę. Oczywiście nie było łatwo wspinać się w butach. Ale lew był taki duży! Jak możesz być odważny i nie ruszać się w pobliżu tak okropnego zwierzęcia? Kilka chwil później lew ponownie zmienił się w Olbrzyma. Kot zszedł. „Bardzo mi przykro, proszę pana. Bardzo się przestraszyłem” – powiedział. „Ale wiesz, co ja myślę? Takiemu dużemu panu jak ty łatwo było przemienić się w duże zwierzę. Ale obawiam się, że nawet ty nie możesz stać się małym zwierzęciem, takim jak szczur czy mysz. To po prostu niemożliwe.” "Niemożliwe!" zawołał Gigant, bardzo zły. „Patrz, jakie to niemożliwe!” W tym samym momencie zmienił się w mysz. Mysz zaczęła biegać po podłodze. To była część planu Kota. Od razu wskoczył na mysz i ją zjadł. I to był koniec Giganta.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
W międzyczasie do zamku przybyli król, jego córka i markiz Carabas. Powóz z głośnym hałasem przejechał przez most zwodzony. Kot usłyszał hałas i wybiegł na podwórze, aby przywitać gości. „Witamy, panie, w zamku markiza Carabas” – powiedział głośno. „Twój zamek jest taki piękny, markizie” – powiedział król. „Nie ma nic piękniejszego niż ten dziedziniec i te wszystkie budynki. To wcale nie jest zamek. To prawdziwy pałac. Wejdźmy do środka i rozejrzyjmy się, jeśli nie masz nic przeciwko”. Król wysiadł z powozu i podszedł do drzwi. Markiz bez słowa podał rękę księżniczce. Gdy tylko wysiadła z powozu, poszli za królem. Król i jego towarzysze przeszli przez kilka pięknych pokoi i weszli do wielkiej sali. Na środku korytarza zobaczyli długi stół. Było gotowe na kolację. Na stole było mnóstwo cudownych rzeczy. Wszystkie były ulubionymi daniami Giganta. – Dlaczego nie zjemy teraz kolacji? powiedział markiz. "Proszę usiąść." Goście zajęli swoje miejsca. Wszyscy byli głodni, więc od razu przystąpiono do obiadu. Król był szczęśliwy. Jego córka też była zadowolona. Dziewczyna rzeczywiście była bardzo zakochana w przystojnym i uprzejmym młodzieńcu. Jego Wysokość także był człowiekiem praktycznym. „Margrabia to szlachetny pan. Moja córka go lubi i jest bogaty. Myślę, że mógłby być dobrym mężem dla mojej córki” – pomyślał po szóstym czy siódmym kieliszku wina. Wkrótce obiad dobiegł końca. Król spojrzał przez stół na syna młynarza. – Czy podoba ci się moja córka, markizie? powiedział. – Tak, proszę pana – odparł młody człowiek. „W takim razie możesz się z nią ożenić. Jeśli chcesz, oczywiście” – powiedział król. "To Twój wybór." „Cieszę się, że mogę to zrobić” – powiedział markiz Carabas. Szczęśliwe oczy księżniczki mówiły to samo. Następnego dnia syn młynarza poślubił córkę króla. Młody człowiek był szczęśliwy. Był teraz bogatym szlachcicem. Zamek Olbrzyma należał do niego. Miał też wszystkie ziemie Giganta. I miał piękną żonę. Kot w Butach od razu stał się wielkim panem. Oczywiście zatrzymał się na zamku z markizem i księżniczką. Zamówił dla siebie bardziej eleganckie buty. Ale nigdy więcej nie biegał za myszami, chyba że dla przyjemności.
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION