JavaRush /Blog Java /Random-PL /Zadomowiony!
Heavy
Poziom 30

Zadomowiony!

Opublikowano w grupie Random-PL
I teraz nadeszła wielka godzina i publikuję tę historię!))) Prawdopodobnie zacznę ją od studiów, a raczej wstąpienia na uniwersytet. Jak zwykle po szkole nic nie wiesz, nie wiesz jak, nie jesteś w stanie samodzielnie o niczym decydować, ale jakoś zdecydowałem, że chcę zostać programistą. Jest to nawet zaskakujące w 2002 roku. Nie mając ani komputera, ani Internetu. Informacje zostały rozpowszechnione poprzez znajomych, znajomych, znajomych. W ogóle sąsiad mojego kolegi z klasy właśnie studiował tę specjalność i wygląda na to, że po ukończeniu studiów jesteś inżynierem oprogramowania! Teraz wygląda na to, że przeszukałem Google, znalazłem, przeczytałem, odkryłem i nie ma żadnych problemów. Jeśli chcesz tego w Europie, chcesz tego w Moskwie, Mińsku, Kijowie itd. Zebrałem dokumenty i w drogę! Nawet ja nie mogę sobie wyobrazić, jak żyliśmy bez telefonów, jak spotykaliśmy się na dworcu bez telefonu komórkowego. Obecnie wszystkie lub prawie wszystkie informacje można znaleźć w Internecie. Szczerze mówiąc, moje studia na uniwersytecie też nie szły najlepiej. Wygląda na to, że studiowałem tam, gdzie chciałem i miałem możliwości (nadal tam dotarłem, choć po 10 latach)))) Jak później jeden z moich znajomych opisywał naukę na uniwersytecie - „na uniwersytecie robiłeś wszystko, tylko nie nie uczę się.” Ale na próżno! Gdybym dobrze znał program uczelni, byłoby dużo łatwiej. Powiedziałbym jednak, że sprawa jest trochę inna. Wiedzę zdobywałem na uniwersytecie, ale zajęło mi trochę czasu, aby dowiedzieć się, co jest co (wszystkie te abstrakcje, dziedziczenie, dlaczego tak jest). Na uniwersytecie, jak wszędzie, byli „studenci znakomici” i „studenci niskiego poziomu”. Skończyłem więc studia (za drugim podejściem :)) I nie powiedziałbym, że „świetni” studenci wiedzą wszystko lepiej niż „niscy” studenci. Około 50/50. Wszystko zależy od osoby. Oczywiście nie wszyscy studenci „B” otrzymali dyplom, ale nawet studenci „A” nie zostali później programistami. Niedawno jeden z kolegów z klasy zapytał mnie, jak zostałem programistą, ale dobrze się uczył, a nawet dostał się na kursy dla programistów w Epam. Powiedziałbym, że wiele zależy od miasta. A zatem – przejdźmy dalej. Poszukiwanie pracy w moim mieście nie szło szczególnie dobrze. Najpierw dostałem pracę w centrum serwisowym. Tam rządził kolega z klasy. Musiałem administrować komputerami, ale jednocześnie podróżować po całym mieście. Potem przeniosłem się do innego biura, gdzie też musiałem administrować komputerami, ale głównie stacjonarnie. A PRACOWAŁEM TAM PONAD 7 LAT! JEST ZAMKNIĘTA! Kilka razy podejmowano próby zostania programistą. Ale to przyszło w napływach. Czytałem książki, próbowałem znaleźć pracę, uczestniczyłem w rozmowach kwalifikacyjnych, zdawałem testy, ale mnie nie zatrudnili. Teraz rozumiem, dlaczego mnie nie zatrudnili. Opisując sytuację zawodową w mieście, myślę, że wielu rozpozna w tym opisie swoje miasto. Generalnie nie jest to stolica, ale nie jest to Mukhosransk, w końcu to centrum regionalne, ale praca jest trochę ciasna. I daj go każdemu z doświadczeniem, z co najmniej 3-letnim doświadczeniem. Było kilka biur, które rekrutowały juniorów, ale jak mówili ci, którzy dostali tę pracę, po studiach zaczęli programować dopiero po 6 miesiącach.Byłem bardzo zaskoczony - po co płacą pensję, skoro nic nie robią. Ciągłe szkolenie jak na uniwersytecie lub na kursach takich jak GO-IT. Kiedy pracowałem w urzędzie państwowym, Kręciłem komputerami, robiłem zdjęcia i zajmowałem się całą administracją (w tym biurze były takie obowiązki). W tamtym czasie (2008) nie mieliśmy nawet testów zawodowych, tak jak teraz. Po kursach Epama obejmowała program pośrednictwa pracy. I nawet wtedy jeden (a może więcej) moich kolegów z klasy nie dostał się do EPAM po kursie, a ja nawet nie dostałem się na kurs. Były możliwości dostania się tam podczas studiów na uniwersytecie – zostania stażystą, ale jest to również bardziej dla doskonałych studentów, ponieważ chętnych jest bardzo dużo (nie chodzi o Epama). Ogólnie było kilka innych urzędów i po prostu pisali testy z opcjami odpowiedzi. Zapotrzebowanie dotyczyło głównie C++. Piszesz testy i po kilku dniach podają wyniki. Jeżeli źle to napisałeś, naucz, wróć za miesiąc i napisz jeszcze raz. (Koledzy opowiadali mi dokładnie tę samą historię o „wróć za miesiąc”. Teraz już rozumiem, jak to działa: specjalista ds. personalnych lub menedżer HR musi mieć ludzi pod ręką, aby w każdej chwili mogli komuś dać pracę. I więc zamieszczają oferty pracy w ogłoszeniach, choć tak naprawdę 1. nikt Cię nie potrzebuje 2. oprócz CV jest tam jeszcze cała masa podobnych kandydatów 3. Źle oceniłeś moment, w zeszłym tygodniu zatrudniłeś specjalistę lub będziesz go potrzebował za tydzień, ale jutro Wasia napisze test z tym samym wynikiem i jego profil będzie „na górze”). Po pewnym czasie, kiedy dostałem pracę jako administrator, jakoś zrezygnowałem z tych testów. Pojawiły się jakieś sprawy służbowe, osobiste itp. Kilka lat później opamiętałem się i ponownie zacząłem czytać książkę o Javie, próbowałem pisać testy, dostać się na kursy w EPAM - znowu to była porażka. Znów strzeliłem. I tak minęło 7 lat. Po tym czasie zrozumiałem, że nie chcę pracować w biurze, w którym wykonuje się bezużyteczną pracę, chociaż mówiłem, że trzeba to robić inaczej. Potem przerabiasz to jeszcze raz i okazuje się, że w ogóle to nikomu nie jest potrzebne. A potem jakimś przypadkiem trafiłem na kurs Java-Rush. Byłem absolutnie zachwycony! Przecież chciałem nauczyć się Javy, a nie C++ czy Delphi, żeby móc później z nimi pracować. Ogólnie rzecz biorąc, szkolenie się rozpoczęło. Na początku wszystko było proste, ciekawe i łatwe. Potem zaczęły się wyjazdy służbowe w pracy (co było najbardziej stresujące – nie wiesz, gdzie będziesz jutro) i znowu zrezygnowałem z nauki. Kilka miesięcy później wróciłem tu ponownie. Zacząłem się pilnie uczyć. Pomyślałem, że jeśli będę robić 2 poziomy tygodniowo, to bardzo szybko ukończę kurs. Nawet pojechałem na wakacje, przez cały dzień uczyłem się i rozwiązywałem problemy w domu. Ale potem stanąłem przed trudnymi wyzwaniami. Teoria, którą przeczytałem, zaczęła wyprzedzać kurs. Pozostało wiele nierozwiązanych problemów i samo kliknięcie kursu z nierozwiązanymi problemami nie doprowadzi do sukcesu. Ogólnie rzecz biorąc, podczas wakacji zrobiłem duży postęp, ale nadal daleko mi było do ukończenia treningu (jeszcze go nie ukończyłem). A abonamentu nie miałem (o prenumeratach to oczywiście osobny temat, popisuję się tutaj na tablicy honorowej „wielkich intrygantów” :)))). W każdym razie. Równolegle brałem już udział w kursach w 2 biurach, Epamie i innym biurze. Odpowiedź Epama trwała bardzo długo. Obiecali rozpoczęcie kursów, ale miesiąc później zaczęli, ale... „Naprawdę potrzebujemy specjalistów”, kursy odbywały się 3 dni w tygodniu. Ale byli wolni. Generalnie zrezygnowałem z kursu Epam, bo postawiłem na inną firmę. Warunki były takie: idziesz na kursy, potem odbywasz staż (bezpłatny), a po pewnym czasie dostajesz pracę. Brałem udział w innych kursach, za które sam płaciłem, i miałem nadzieję, że później dostanę tam pracę. Ucieszyłem się nawet, gdy dyrektor wpadł i powiedział – dlaczego jest tak mało osób, to nasi przyszli pracownicy! Ale po kursach z tego co wiem nikt nie dostał pracy w tym biurze, chociaż nie tylko ja tam pisałem testy i otrzymałem odpowiedź, że wszystko jest w porządku. Wybrałem te kursy, ponieważ dosłownie 6 miesięcy temu jeden z moich znajomych dostał pracę dzięki tym samym kursom. Nawiasem mówiąc, inny mój znajomy brał udział w kursach w EPAM i również otrzymał odpowiedź „zadzwonimy później”. I to nie jest ten przyjaciel, o którym pisałem na początku, ale „7 lat później”. Jak pisałem powyżej, to po prostu nie jest odpowiedni moment. W tym czasie oferty pracy nieznacznie wzrosły i pojawiło się kilka kolejnych biur. Tak, a wymagania uległy zmianie. Teraz zlecili już zadanie testowe „Aplikacja internetowa CRUD”, a w JavaRush jest to już poziom 35. Jednak podczas wykonywania zadania nadal można było uzyskać pomoc od mentora. W pewnym momencie „kliknąłem” na maksymalny poziom w JavaRush i rozwiązałem wszystkie dostępne problemy bez subskrypcji, ale bez sprawdzania i otrzymałem bana + reset od Huberta. Do stworzenia aplikacji internetowej było jeszcze daleko, a próby jej stworzenia zakończyły się niepowodzeniem. Nie jest również jasne, jak dalej się uczyć. Płatne kursy z zatrudnieniem zakończyły się niczym. Rozmowa z Hubertem też wzbudziła we mnie pewną ostrożność. Hubert wydał mi się bardzo surowy, przypomniał mi amatorskich adminów - „Mam władzę, zostań zbanowany!” - "Czy mógłbyś przynajmniej..." - "Nie, nie pracujemy z takimi ludźmi!" - "czy to możliwe..." *jesteś na czarnej liście i nie możesz wysłać...* mimo wszystko 2014. Niewiele osób spotkało się z zakupem licencji, płaceniem za coś przez Internet, jak to działa i jakie są gwarancje. Z tego samego powodu PayPal musiał jednocześnie wytworzyć osobną kartę, aby złożyć zamówienie w serwisie eBay, a wielu po prostu nie wiedziało, jak to zrobić (zwykła karta wynagrodzeń na to nie pozwalała). A ja przez ostatnie 7 lat zajmuję się tylko instalowaniem w pracy pirackiego Windowsa i na pytanie „czy da się go chociaż kupić na serwer?” Otrzymałem odpowiedź – „nie, to za drogie, rozwiążcie ten problem inaczej”. Później rozmawiałem z Zapem i zapewnił mnie, że nie ma w tym nic złego, wystarczy kupić nielimitowany abonament i nie będzie żadnych problemów. Ale w tamtym czasie było mało czasu na subskrypcję. Planowałem się przeprowadzić i potrzebowałem pracy. Kurs powinien zakończyć się wczoraj. Generalnie przeprowadziłem się do innego miasta/kraju. Nadal czytam książkę o rdzeniu Java. Dużo niezrozumiałego materiału. Odłożyłem trochę pieniędzy, kupiłem abonament, napisałem do Huberta (przynajmniej nie wszędzie mnie zbanowali :)), a on mnie przywrócił. Zacząłem ponownie brać udział w kursie. Dodatkowo w abonamencie zawarta była opcja „przygotowania CV”. Ogólnie rzecz biorąc, przygotowałem CV i wysłałem je do Javarush, aby mogli je ocenić. Otrzymałem kilka wskazówek co poprawić, co podkreślić, co dodać. Bardzo dobra opcja, aby ktoś ocenił Twoje CV. Napisałem list motywacyjny do CV i zacząłem go rozsyłać wszędzie (Javarush też doradził, jak i gdzie to wysłać), ale umówiono się na kilka rozmów kwalifikacyjnych lub ich nie zaliczyłem. Czasem w mieście odbywały się różne wydarzenia związane z IT: bezpłatne wykłady, zloty z pracodawcami itp. Uczestniczyłem w tych wykładach i wywiadach i uświadomiłem sobie coś ważnego: 1. Musisz przygotować się do rozmów kwalifikacyjnych. Kiedy znajdziesz się na rozmowie kwalifikacyjnej, odczuwasz stres, zaczynasz się martwić i stajesz się bardzo nudny. O tym, o czym zdecydowałbyś się w ciągu kilku minut, po prostu nie możesz zrobić podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Ogólnie rzecz biorąc, musisz trenować komunikację. 2. Wynagrodzenie. Trzeba znać realne ceny, chociaż wszędzie piszą, że o wynagrodzeniach się nie mówi. Jeśli wskażesz zbyt dużą kwotę, to musisz zaoferować ze swojej strony jakąś wiedzę (w przeciwnym razie zostaniesz po prostu bombardowany pytaniami). Jeśli kwota jest za mała (a wydaje się, że im mniej zgodzisz się pracować, tym lepiej), to istnieje inny punkt widzenia: osoba z za niską pensją albo nic nie wie, albo będzie działać na swoją szkodę -> wyszkolisz specjalistę i nauczysz go wszystkiego -> bo pracuje na swoją szkodę, pewnego pięknego dnia cię opuści -> zmarnowałeś mnóstwo cennego czasu swoich specjalistów, którzy go szkolili i pozostali z niczym. W zasadzie wszystko jest logiczne. 3. Angielski. Musisz napisać kilka esejów o sobie, o tym, co robiłeś wcześniej i o co mogą zapytać podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Nie powiesz „Londyn to stolica Wielkiej Brytanii…” :))). 4. Idąc na rozmowę kwalifikacyjną, musisz przyjrzeć się, jaka to firma i czym się zajmuje. Mogą pojawić się pytania – wiesz czym zajmuje się nasza firma (Ale nie wiesz i w zasadzie jest Ci to obojętne, żeby tylko dostać pracę) 5. Każda odpowiedź na ogłoszenie o pracę wymaga czasu. Tutaj to nie zadziała, tak jak w Javie. (Wznów CV = ResumeFactory.createResume(); CV.send();) Nie ma sensu wysyłać CV z błędami, jeśli nie chcesz trafić na czarną listę (wyślij swoje CV do tego samego EPAM i powiedz luxoft w tytuł) Każdemu zgłoszeniu należy poświęcić około godziny czasu, napisać historię o tym, dlaczego chcę dla Ciebie pracować, przeczytać o firmie i wstawić odpowiednie frazy itp. Jakość jest bardzo ważna. 6. W tym miejscu dodałbym jeszcze jedną kwestię dotyczącą wakatu, na który aplikujesz. Jeśli idziesz na rozmowę kwalifikacyjną, aby zostać testerem, powinieneś powiedzieć – „jak marzę o zostaniu testerem”, programistą – „jak marzę o zostaniu programistą”. Jeśli zostaniesz zapytany, gdzie widzisz siebie za 5 lat i odpowiesz, że jesteś programistą, mimo że jesteś na rozmowie kwalifikacyjnej na testera, Twoje CV ląduje w koszu. Firmie nie podoba się opcja „weź to od kogoś innego”. 7. Czytałem kiedyś historię o niezgodności ludzi. W rozmowie kwalifikacyjnej uczestniczy zazwyczaj Twój przyszły szef lub przynajmniej obecny. A jeśli twoja komunikacja z nim w ogóle nie idzie dobrze, możesz spakować swoje rzeczy i wyjechać. Miałem to i wtedy pomyślałem, że dobrze, że do nich nie trafiłem, i padło pytanie: dlaczego teraz nie pracujesz, po co żyjesz? co zrobisz, gdy skończą się Twoje oszczędności? - Powiedziałbym, że bardzo dziwne jest dla mnie to, że nie mam oszczędności, mając ponad 50 lat (jako rozmówczyni) lub myśląc, że osoba w wieku 30 lat sama o tym nie pomyślała. 8. Jeśli rozmawiasz np. po polsku i nie znasz takich słów jak dziedziczenie, polimorfizm, nie ma problemu, jeśli powiesz je po angielsku. W każdym razie zostaniesz zrozumiany i będzie to lepsze niż milczenie. 9. Czasem pytają o SQL, przydałaby się też umiejętność pisania skomplikowanych zapytań. Przejdźmy dalej. Od przejścia do oferty pracy minęło około 6 miesięcy, dużo czasu zajęła mi nauka i rozwiązywanie problemów. Cały dzień leżałam w domu i przez kilka miesięcy decydowałam, potem na 2 miesiące dostałam pracę na pół etatu, co okazało się niezbyt dobre, bo... było to 12 godzin na dobę. Jeszcze kilka miesięcy bezskutecznego wysyłania CV i w końcu zacząłem otrzymywać zaproszenia na rozmowy kwalifikacyjne (początek 2016 roku). Pierwsza rozmowa kwalifikacyjna zakończyła się fiaskiem – nie mogłam napisać zajęć z linkami, bardzo się martwiłam. Była rozmowa na Skype - też źle, były też rozmowy przez telefon. Podczas jednej z rozmów musiałem przeanalizować plik XML na potrzeby strony internetowej. Możesz zajrzeć do Internetu i zrobić, co chcesz. Kolejna rozmowa była z testami online (opisanymiTUTAJ ) Potem była kolejna rozmowa, wszystko poszło świetnie (tak mi się wydawało). Nawet pracowali tam w Idea, komunikacja szła dobrze, miałem nadzieję, że dostanę tam pracę. Powiedzieli, że skontaktują się ze mną w ciągu miesiąca. Potem była rozmowa kwalifikacyjna z tymi dziwnymi dla mnie pytaniami, a na koniec rozmowa, podczas której mnie zatrudniono. Kiedy już pracowałem, zadzwonili do mnie z biura, do którego miałem nadzieję jechać i powiedzieli, że wybrali innego kandydata. Ucieszyłem się więc, że przyjąłem ofertę pierwszych, którzy zgodzili się mnie przyjąć. Rozmowa nie przebiegła dokładnie tak, jak planowałem. Po pierwsze, spóźniłem się, ale była nieco inna formuła rozmowy kwalifikacyjnej. Właśnie przyszedłem, zabrali mnie do pokoju, dali mi zadanie na .net z przeprosinami, że testy Java nie są jeszcze gotowe, ale nie było nic specjalnego, spróbuj to rozwiązać i zostawili mnie samego w pokoju . Generalnie coś tam zdecydowałem, potem stwierdziłem, że rozwiązanie nie jest optymalne, więc zacząłem je poprawiać za pomocą programowania OO. Przyszedł rozmówca, wyjaśniłem, co zrobiłem źle i prawie to poprawiłem, zadał jeszcze kilka standardowych pytań, zapytał o wynagrodzenie i pozwolił mi odejść w spokoju, mówiąc, że skontaktują się ze mną za kilka dni. I dosłownie następnego dnia zadzwonili do mnie i zaproponowali pracę za tydzień, bo... Całe biuro wyjeżdża w podróż służbową i nikt mnie nie zajmie. Zabrzmiało to trochę dziwnie, ale tak naprawdę nie miałam wyboru, mimo to wysłałam CV, ale nikt inny nie dzwonił do mnie na rozmowy kwalifikacyjne. Potem przyszedł dzień, kiedy kazali mi przyjechać i się osiedlić, ale wszystko zostało przełożone na następny dzień. Co znowu wzbudziło we mnie pewną ostrożność, ale nie było dużego wyboru. Ogólnie rzecz biorąc, przybyłem w wyznaczonym dniu, przetworzyli mnie i zaczęli mnie informować na bieżąco. Biorąc pod uwagę, że w JavaRush dużym zadaniem było może 50 klas, to w obecnym projekcie jest ich prawdopodobnie ponad 5 tysięcy. Minął około rok, zanim w jakiś sposób nauczyłem się poruszać po tych wtyczkach i klasach. Czasami wracasz do swoich zajęć, które napisałeś po przyjeździe i piszesz wszystko od nowa, bo... wtedy za mało o wszystkim wiedziałem, nie orientowałem się, nie rozumiałem tego dobrze, zajęcia były źle napisane i nikt poza Tobą ich nie poprawiał (a byłoby lepiej, gdyby nikt nigdy tego nie robił) widziałem je!) Niedługo miną 2 lata odkąd tu pracuję. Początkowo był okres próbny 3 miesiące, potem umowa na 6 miesięcy, a potem z automatycznym przedłużeniem lub coś w tym stylu. Koniec :)
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION