JavaRush /Blog Java /Random-PL /W fazie rozwoju poprzez testowanie.
zzzz
Poziom 13

W fazie rozwoju poprzez testowanie.

Opublikowano w grupie Random-PL
Nie jestem pisarzem, jestem inżynierem.
Moja historia zaczęła się 7 lat temu w bohaterskim mieście Mińsku. Wstęp Sam pochodzę z małego ośrodka regionalnego oddalonego 100 km od stolicy Republiki Białoruś, dokąd wróciłem po uzyskaniu dyplomu z telekomunikacji. W tamtym czasie znałem się już trochę i potrafiłem układać statyczne strony HTML z odrobiną domieszki JS. Pewność siebie w tamtym czasie dawała także umiejętność obsługi komputera PC i umiejętność pisania bezwzrokowego w układach RU i EN. (tak, byłem naiwny i nieświadomy). Bardzo chciałem dostać pracę jako projektant stron internetowych. Ogólnie rzecz biorąc, z angielskim był problem: zrozumienie tekstu jest co najwyżej na poziomie średniozaawansowanym, a rozumienie ze słuchu, mówienia i pisania to absolutne dno. Zachętą do tego, aby nie przestawać szukać wymarzonej pracy, był ogromny dług, jaki nałożyła na mnie organizacja rządowa (nie mogłam nawet wyjechać za granicę). Przygotowałem słabe CV (znalazłem jakąś wersję gdzieś w Internecie). Nie miałem portfolio. Wiosną rozesłałem CV do wszystkich większych firm w Mińsku. W tym samym czasie rozmawiałem z przyjaciółmi, kolegami z klasy, znajomymi, którzy już pracowali w branży IT, czy potrzebują młodego, głupiego padawanka, ale z bardzo szaloną chęcią nauczenia się wszystkiego nowego. Oczekiwanie Przez pierwsze 3 miesiące (późna wiosna i prawie całe lato) nie było żadnej odpowiedzi. Moja wiara w słuszność mojego wyboru już wyparowała. Ze środków utrzymania - skromna pensja żony, której ledwo starczało na jedzenie i spłatę długów. A pod koniec sierpnia moje szczęście nie miało granic - 2!!! firmy odpowiedziały na moje CV. Zdania #1: Pierwszy list był, że tak powiem, o niczym - o rzuceniu wędki, czy żyję, czy nie. W odpowiedzi na moją odpowiedź, że nadal poszukuję pracy, poproszono mnie o podjęcie próby odbycia stażu w firmie trwającego 3 miesiące (5 dni w tygodniu po 6 godzin), na podstawie którego zostanie podjęta decyzja, czy Byłem godny. Biorąc pod uwagę moją sytuację finansową i oddalenie mojego miejsca zamieszkania od stolicy, natychmiast wysłali tę propozycję do paleniska. #2: Drugi list okazał się zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Los? Do „biura” (kilka pokoi w jakimś budynku magazynowym, z których wiele w tamtym czasie wydawało mi się nieco przypomina hale montażowe) dotarłem za wcześnie (dzięki „dobrze rozwiniętemu” międzymiastowemu systemowi OT). Nigdy nie dotarłem na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko projektanta układu. Aby nie przeszkadzać pracownikom i nie czekać samotnie, specjalista HR zasugerował mi rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko inżyniera ds. kontroli jakości . Nie miałam pojęcia, kim są testerzy, ale dziewczyny prowadzące rozmowę tak entuzjastycznie opisywały wszystkie uroki pracy specjalisty ds. kontroli jakości, że zdecydowałam się na rozmowę. Rozmowa nie była długa: przez 10-15 minut próbowali zrozumieć, co wiem i potrafię, przez kolejne 10 minut opisywali zachwyty kierunkiem i projektem, do którego szukali osoby. Zadanie testowe było długie: Miałem okazję „szperać” w tworzonej aplikacji internetowej (teraz wiem, że była to wersja testowa, w której były znane błędy, które tak naprawdę miałem znaleźć). Czy ta rozmowa spowodowała, że ​​moja rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko scenografa została przełożona na inny termin, czy też był to zbieg okoliczności, że wyszłam z domu pełna wrażeń i po zapewnieniu przez dziewczyny, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni skontaktuję się ze mną z wyniki naszej rozmowy. Jeszcze bardziej zaskakujący był list z propozycją stanowiska młodszego inżyniera ds. testów, który przyszedł już następnego dnia. Jasne jest, że nie czekałem już na rozmowę kwalifikacyjną, aby zostać projektantem układu, ale przystąpiłem do testów z nadzieją i wiarą, że praca w IT ułatwi aktualizację i przemieszczanie się. Jak powiedzieli mi rok później, tak szybka propozycja była spowodowana faktem, że znalazłem poważne błędy, które przeoczył ich zespół ds. kontroli jakości. Ponadto spodobała im się moja znajomość układu. Rozwój kariery, czyli kiedy? #1. Jeszcze nie Junior. Wszystko zaczęło się od okresu próbnego. Zgodnie z warunkami umowy, okres próbny 3 miesiące, z wypłatą 50% ustalonego wynagrodzenia (było to moje pierwsze doświadczenie z otrzymywaniem wynagrodzenia w kopercie :)). W okresie próbnym intensywne kursy inżynierskie QA. Codziennie 1-2 zadania testowe: aplikacje, w których trzeba znaleźć jak najwięcej błędów. Były wzloty i upadki. Każdy poranek w pracy zaczynał się dla mnie od wstania o 6:00, szybkiego śniadania i 2-godzinnej jazdy do OT. 9 godzin pracy z przerwą na lunch i 2 godziny powrotu do domu. Pierwsza pensja ledwo wystarczała na pokrycie kosztów transportu. Był też nieprzyjemny moment: na jednym z zadań testowych bardzo mocno zasnąłem, uzyskałem zaledwie 10% – padło nawet pytanie o zaprzestanie dalszej współpracy. Umówiliśmy się, że będę trenował jeszcze przez kilka tygodni i dopiero wtedy podejmiemy decyzję. Okres próbny zakończył się wcześniej. Po 2 miesiącach intensywnego treningu przemieniłem się w... #2. Młodszy inżynier testowy. Dla mnie, jako osoby, która przyjechała z buszu i wcześniej pracowała dla państwa. biurze, wszystko w IT było cudem. Szczególnie nietypowe było podejście firmy do pracowników. Nikt na Ciebie nie krzyczy bez powodu, każdy ma określone zadania, nikt Cię nie kontroluje 10 razy dziennie. Poszedłem do nieba... Ale w miarę jak moje umiejętności rosły, zacząłem opadać na ziemię. Całość szkoleń sprowadzała się do szkolenia z testowania, pisania skryptów testowych, zgłaszania błędów i nauki języka angielskiego. Generalnie dzięki pierwszym punktom nauka angielskiego wypadła tak sobie. W ogóle nie było możliwości studiowania czegokolwiek w fazie rozwoju. Tak pamiętam swój pierwszy rok w IT. #3. Inżynier Testów. Minął prawie rok. Młodszy przedrostek „odpadł”, wynagrodzenie nieznacznie wzrosło. Zimą naprawdę zmęczyło mnie spędzanie 4 godzin dziennie w drodze. Na radzie rodzinnej zdecydowano o przeprowadzce do stolicy. Pod koniec lata wynajęliśmy jednopokojowe mieszkanie na obrzeżach w starym budynku Chruszczowa. Wynajem po prostu mieści się w moim budżecie podróżniczym. Znów życie na jednej pensji, bo... Poszukiwania pracy mojej żony nie przebiegały tak dobrze, jak moje. Euforia związana ze znalezieniem pracy w IT minęła. „Mój” pierwszy projekt został ukończony (swoją drogą nie udało się, nie udało się), zespół został rozwiązany dla innych projektów. Tutaj w pełni doświadczyłem, jak to jest siedzieć na „ławce” dla testera. Jeśli programista siedząc na „ławce” doskonali swoje umiejętności uczestnicząc w różnych kursach i oglądając różne filmy, to „ławka” testerów to kompletna „śmieci”. Jesteś wpychany we wszystkie projekty, w których potrzebna jest pomoc. W ciągu tygodnia możesz wziąć udział w testowaniu 2-3 projektów. Zaczęły pojawiać się negatywne emocje... Zima wkradła się niezauważona... Nowy Rok 2011! Kilka tygodni po Nowym Roku do moich drzwi zapukał kolega, który niedawno przeprowadził się do innego biura. Pilnie potrzebowali testera do projektu. Zaproponował mi rozmowę. Rozmowa miała charakter czysto formalny. Zapytali, czy potrafię pisać zapytania sql, dał 2-3 zadania do napisania zapytań za pomocą JOIN. Zapytali, za jaką pensję zgodziłbym się do nich chodzić. Dali mi 25% więcej – prawie nie myślałem o podjęciu decyzji o transferze. Nowa firma, nowy projekt, duży, powiedziałbym nawet ogromny. W samym Mińsku ponad 200 członków zespołu. Przyjemnym dodatkiem były wyjazdy służbowe do Moskwy i kwartalne premie pieniężne. Życie zaczęło się poprawiać, stwierdziła moja żona, choć nie była to wysoko płatna praca, ale lubiła ją. Spłacanie długów stało się przyjemniejsze. W nowej firmie znów musiałem przejść szkolenie (które trwało 3 miesiące), był też okres próbny, który zakończył się po miesiącu. W okresie próbnym wynagrodzenie nie zostało obniżone. #4. Środek. W różnych firmach ta pozycja nazywa się inaczej (middel, senoir, w ogóle bez przedrostka), ale w większości jest to po prostu pozycja środkowa. Ponad 3 lata doświadczenia w IT. Udało mi się zdobyć przyczółek w branży. Zaczęli słuchać mojej opinii. Czasu na treningi jest mało. Jestem wdzięczny tej firmie za kursy języka angielskiego. Po 2 latach zajęć zacząłem trochę rozumieć język ze słuchu, bez problemów czytałem dokumentację techniczną projektu i miejscami zacząłem rozumieć artykuły w anglojęzycznych gazetach. Rok później projekt został zamknięty, nie jest łatwo tak liczny zespół skierować do innych projektów. Programistom zaoferowano przekwalifikowanie w języku Java. Ponieważ Siedziałem jeszcze w ławie rezerwowych, udało mi się przekonać PMa, żeby mnie zapisał na te kursy. To była moja pierwsza znajomość z Javą. Nie trwało to długo - 4 lekcje. Powody są dwa: kurs był przeznaczony dla programistów z ponad 3-letnim doświadczeniem, a ja zostałem przeniesiony do nowego projektu. W nowym projekcie oprócz testów manualnych zetknąłem się z testami automatycznymi. Testy zostały napisane w skrypcie Delphi :). Po pół roku zaczęli ciąć budżet nowego projektu, a ja jako ostatni wyszedłem pierwszy. Kolejny „brunch”… i oczekiwanie na nowego członka rodziny. #5. Jak żyją średnie w Europie? Któregoś kwietniowego dnia jakimś cudem spotkałem jednego z kolegów z pierwszego projektu. Zaczęliśmy rozmawiać. Kolega pracował w Rydze od roku i był bardzo zadowolony z przeprowadzki. Potem żartobliwie zasugerował, żebym napisał CV i mu je dał. Na jednej stronie napisałem jakieś bzdury (nie jestem pisarzem, tylko inżynierem). Tydzień później zadzwonił do mnie numer spoza Białorusi. Zostałem zaproszony do rozmowy przez Skype. Nie był. Rozmowa prowadzona była w języku rosyjskim. Po prostu rozmawialiśmy przez całe życie. Dział HR z drugiej strony zasugerował próbę uzyskania rozmowy kwalifikacyjnej w związku z nowym projektem startowym. Wszystko poszło bardzo szybko. Po 2 dniach rozmowa z HR: tutaj, według mojej wiedzy, przeszli przez „czołg”, na szczęście po rosyjsku. Sprawdzili także poziom mojej znajomości języka angielskiego. Po kolejnych 2 dniach rozmowa techniczna - 10 zadań i 30 minut czasu, wszystko online (jestem w domu przed komputerem, oni są w tłumie po drugiej stronie „drutu”). Tydzień później otrzymałem ofertę. Rozpoczął się proces papierkowy. Miesiąc później zostałem tatą. Kolejny miesiąc później spacerowałem starymi uliczkami Rygi i nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Jeszcze 4,5 roku temu byłem prostym bezrobotnym facetem z ogromnym długiem wobec państwa. Tak, przed przystąpieniem do formalności udało nam się spłacić dług bez żadnych problemów. Rozpoczęcie nowego projektu dało mi możliwość doskonalenia swoich umiejętności w zakresie automatyzacji. Ponieważ Przez pierwsze 3-4 miesiące nie było nic specjalnego do testowania, kierownictwo projektu zdecydowało się opanować automatyzację Selenium + Nodejs (niezbyt popularny wówczas stos). W ten sposób zostałem specjalistą od automatyzacji. W ciągu 3 lat pracy nad projektem stworzyłem od podstaw własny framework i udało mi się go przepisać dwukrotnie. #6. Ołów. Na fali udanego projektu automatyzacji osiągnąłem kolejny szczyt. W tym czasie udało mi się 2 razy zrezygnować z funkcji lidera zespołu (nie lubię spotkań, lubię majstrować przy kodzie). Wyszkoliłem mojego pierwszego padawana :). Przeprowadził kilka rozmów kwalifikacyjnych na stanowisko testera. Ale to wszystko nie jest tym, do czego kiedyś dążyłem. Cóż, jak to możliwe bez szansy Jego Królewskiej Mości Latem 2016 roku przypadkowo natknąłem się na projekt javarush.ru, pierwsze 10 poziomów przeleciałem w 2 wieczory. Apetyt rośnie wraz z jedzeniem, zwłaszcza, że ​​wakacje tuż-tuż. O! Tak, jest też zniżka na rok... Ogólnie rzecz biorąc, drugą dziesiątkę poziomów opanowałem w ciągu 2 tygodni wakacji w górach. Jesień... Trwa ładowanie projektu, narodziny drugiego dziecka, formalności, a także zbliżająca się aktualizacja 2.0 - przerwa na 3 miesiące. ALE! break jest przeznaczony tylko dla Javarush, a nie dla JAVA. Po wakacjach nawiedzałem kolegów z zespołu serwerowego, zadając im pytania na nieznane tematy za pomocą javarush, pokazując fragmenty mojego kodu, podając moje logiczne rozwiązania i „węszając” do ich kodu w repozytorium. Moja działalność nie pozostała niezauważona. Pod koniec listopada kierownik zespołu serwerowego zaprosił mnie do spróbowania swoich sił w Java EE na rzecz projektu. Na początek były to etapy próbne – 1-2 dni w tygodniu. Do wiosny – 50/50 młodszy programista Java/główny inżynier testów. Wiosną, zebrawszy całą swoją wolę w pięść, odważnie kontynuował swoje bitwy na polach Javarush do 2-3 nad ranem. Epilog Dziś pracuję nad średniej wielkości projektem. W 75% przypadków jestem programistą Java, w 25% inżynierem automatyzującym testy. Jak widać, portfolio nie zawsze jest potrzebne. W moim przypadku prawdziwa rozmowa odbyła się tylko raz – podczas przeprowadzki do Rygi. Jeśli chodzi o naukę języka angielskiego, w kinach w Rydze wyświetlane są filmy w ich oryginalnym języku, co było impulsem do poprawy rozumienia ze słuchu. Biorę udział w wielu kursach technicznych w języku angielskim. Staramy się także oglądać bajki z dziećmi w języku oryginalnym. Nie uczestniczyłam w żadnym kursie języka angielskiego w Rydze, doskonalę swój język, oglądając treści wideo i słuchając podcastów, a także komunikując się ze współpracownikami. Jeśli chodzi o rozmowy kwalifikacyjne (zarówno jako tester, jak i przedmiot), nie próbuj przywiązywać wagi do koncepcji, w których pływasz. Bardzo łatwo go zdemaskować, ale zepsujesz swoje wrażenie o sobie. Lepiej szczerze przyznać, że nie spotkałem się z tym materiałem, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to nadrobię. Przed rozmową kwalifikacyjną poświęć trochę czasu na przemyślenie, co chcesz/zamierzasz powiedzieć o sobie, swoich poprzednich projektach i celach na kolejne 3-5 lat. Podczas pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej zaskoczyło mnie pytanie „gdzie widzę siebie za 3 lata”. Jeśli chodzi o bieżący projekt. Projekt zbudowany jest w technologii Spring. Obsługiwany jest system DBMS typu „zoo”, do kontrolowania ich służy Liquibase (system kontroli baz danych i wersjonowania). Istnieje wiele integracji z różnymi systemami. „Zanurzyłem się” w tym wszystkim, nie mając nawet zielonego pojęcia, czym jest Spring, Hibernate itp. Musisz to wszystko przemyśleć w trakcie. Jednocześnie oglądam tutoriale wideo i czytam fragmenty książek. PS Ten artykuł powstał w odpowiedzi na jeden z komentarzy do poprzedniej historii sukcesu. Kiedy próbowałem zacząć odpowiadać, zdałem sobie sprawę, że było za dużo komentarza. Nie bój się popełniać błędów.
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION