JavaRush /Blog Java /Random-PL /Jak humanista został programistą Java i przeprowadził się...
jd2050
Poziom 36

Jak humanista został programistą Java i przeprowadził się do Innopolis

Opublikowano w grupie Random-PL
Dzień dobry wszystkim, koledzy! Teraz moja kolej, aby podzielić się moją historią. Jak to zwykle bywa, podczas studiów wielokrotnie wyobrażałam sobie, co dokładnie napiszę, ale w odpowiednim momencie wszystkie słowa gdzieś zniknęły. Mam nadzieję, że nie okaże się to zbyt smutne :) Podobnie jak wielu użytkowników JR, zawsze z zainteresowaniem czytam „Historie sukcesu”. Dobrze motywują, a z samej historii można się czegoś dowiedzieć, a dodatkowo można zadawać autorowi pytania w komentarzach. A w komentarzach bardzo często pojawiała się cała masa wymówek członków społeczności na temat „Dlaczego %username% się udało, a mi nie”. Najczęściej: - „Jestem humanistą” („To łatwe dla autora, skończył fizykę i technikę, a ja jestem filologiem”) - „Nie ma czasu” („To łatwe dla autora, on jest studentem, a ja w swojej głównej pracy jestem po 8 godzin dziennie”) - „Ja za stary” („Dla autora to łatwe, on ma 23 lata, a ja mam już ponad 30.”) W tym względzie moja historia będzie prawdopodobnie bardzo odkrywcza. Krótko o sobie. Wiek: 25 lat w momencie rozpoczęcia szkolenia. Edukacja ma charakter historyczny. W szkole nienawidziłem matematyki i informatyki (chociaż byłem uczniem olimpiady do 7 klasy - wtedy nie miałem szczęścia do nauczyciela), więc wszystkie godziny tych przedmiotów spędzałem grając w Counter-Strike'a w najbliższym klubie komputerowym. Dzięki temu bezpiecznie uciekłam z tych przedmiotów na wydział historii, na szczęście historię kocham od lat szkolnych. Po skończeniu studiów miałem wybór: pójść do pracy w swojej specjalności (tu wstaw jakiś żart na temat wynagrodzeń nauczycieli), pójść na studia lub zająć się czymś innym. Możliwość pójścia na studia zniknęła natychmiast, studia podyplomowe oznaczały kolejne 3 lata nauki i niejasne perspektywy. W wyniku poszukiwań pracy znalazłem się na stanowisku operatora call center w jednym z dużych banków komercyjnych. Nie wiadomo co, ale całkiem nieźle tam płacą (na pewno więcej niż nauczyciele i doktoranci), a w ciągu pierwszych kilku miesięcy oswoiłem się ze sprzedażą klientom kart kredytowych i ubezpieczeń, dzięki czemu otrzymałem niezłą premię. Ale praca była naprawdę ciężka. Oczywiście nie moja, ale odbieranie 200 telefonów dziennie, wierzcie mi, nadal jest przyjemnością. Jednakże firma miała dobre możliwości rozwoju zawodowego i w ciągu 2 lat awansowałem na lidera zespołu. Wzrósł poziom wynagrodzeń, wzrósł poziom nienawiści do pracy. Co więcej, drugi urósł znacznie bardziej. Teraz musiałem pracować na nocną zmianę, odpowiadać za kilkanaście osób i słuchać codziennych lekcji moich przełożonych – „skutecznych menedżerów” produkcji ZSRR. Kryzys i wzrost kursów walut po dobrze znanych wydarzeniach mocno uderzył w branżę bankową w Rosji, w wyniku czego pod koniec 2015 roku m.in. ja pozostawałem bezrobotny. Wtedy po raz pierwszy zetknąłem się z JavaRush, a dokładniej z ich grupą VKontakte. „Nie da się przejść wszystkich poziomów i nie zostać programistą” brzmiało ambitnie. Programowanie nie było moim marzeniem, ale dlaczego by nie nauczyć się nowego zawodu? A co jeśli mi się to spodoba i co mam do stracenia? W końcu „programista” na pewno nie jest gorszy od „menedżera sprzedaży” :) Po prostu postanowiłem spróbować, niespodziewanie, Poza tym zawsze lubiłam samokształcenie online, wcześniej całkiem nieźle doskonaliłam swój angielski na LinguaLeo. Pierwsze 10 poziomów ukończyłem stosunkowo szybko. Ku mojemu zdziwieniu wszystko mi się udało, więc mimo wszystko zdecydowałem się wykupić abonament i pojechać po zwycięstwo. Mój proces uczenia się nie różnił się zbytnio od innych. Byłem tak samo leniwy i zaniedbany przez 2-3 tygodnie, jak wielu innych, byłem tak samo głupi w wielowątkowości po 20 poziomie, też zrezygnowałem z dużego zadania 27-go)) Jednak ostatecznie nadal udało mi się zmusić się do zrobienia więcej - mniej stabilnie nawet w warunkach zmęczenia po pracy. W rezultacie w ciągu roku w wolnym czasie ukończyłem 36 poziomów. Biorąc pod uwagę, że moje umiejętności były już dość wysokie, zdecydowałam się na staż (na szczęście w ramach abonamentu). Pobrałem zadanie testowe, aaa... W tym momencie byłem już bliski porzucenia wszystkiego i programowania. Nawet nie rozumiałem, z której strony do tego podejść. Naturalnie nie ma boomu na wymienione technologie. Spring, Hibernate, bazy danych, trochę JSP... Próby zrobienia czegoś „według poradników” nie dały żadnego rezultatu. Zapytania Google „po co nam wiosna” dały niezrozumiałe piekło i kurs Batyrszynowa, składający się ze 178 filmów. Bardzo się zdenerwowałem, bo uważałem się za gotowego do prawdziwej pracy. W efekcie zapomniałem o programowaniu na miesiąc, półtora miesiąca i zająłem się swoją główną pracą (wówczas już w innej firmie). Zgodnie z dumną hollywoodzką tradycją w każdym filmie musi być moment, który wszystko zmienił. W moim przypadku był to dzień, w którym natrafiłam na ogłoszenie o kursach programowania z możliwością przeprowadzki do miasta Innopolis. https://apply.innopolis.ru/stc/ Złożyłem wniosek i po pewnym czasie pracownicy faktycznie się ze mną skontaktowali, pytając, kiedy będzie mi wygodnie odbyć rozmowę z nauczycielem. Tydzień później udało się go zakończyć sukcesem. Sam pomysł wydawał się bardzo kuszący. Miasto wyglądało fajnie. Bezpłatne zakwaterowanie przez 2 miesiące, szkolenie pod okiem doświadczonego nauczyciela jest również bezpłatne. Najważniejsze jednak, że organizatorzy wzięli na siebie kwestię zorganizowania rozmów kwalifikacyjnych w firmach będących rezydentami Innopolis (a dotarcie na rozmowę, jak wiadomo, to już połowa sukcesu). Był tylko jeden problem – musiałem rzucić niekochaną, ale słabo płatną pracę i wyjechać do nieznanego Kazania. Dosłownie „rzuć wszystko i wyjdź”. Jednak po kilku dyskusjach moja dziewczyna i dwa koty poparły mnie i podjęto decyzję, że spróbuję. A tak naprawdę, dlaczego uczyłem się przez cały rok? Być może niektórzy z czytelników pamiętają Ja też byłem głupi w wielowątkowości po 20 poziomie, a na 27 poziomie też zrezygnowałem z dużego zadania)) Jednak w końcu udało mi się zmusić do mniej więcej konsekwentnej nauki nawet gdy byłem zmęczony po pracy . W rezultacie w ciągu roku w wolnym czasie ukończyłem 36 poziomów. Biorąc pod uwagę, że moje umiejętności były już dość wysokie, zdecydowałam się na staż (na szczęście w ramach abonamentu). Pobrałem zadanie testowe, aaa... W tym momencie byłem już bliski porzucenia wszystkiego i programowania. Nawet nie rozumiałem, z której strony do tego podejść. Naturalnie nie ma boomu na wymienione technologie. Spring, Hibernate, bazy danych, trochę JSP... Próby zrobienia czegoś „według poradników” nie dały żadnego rezultatu. Zapytania Google „po co nam wiosna” dały niezrozumiałe piekło i kurs Batyrszynowa, składający się ze 178 filmów. Bardzo się zdenerwowałem, bo uważałem się za gotowego do prawdziwej pracy. W efekcie zapomniałem o programowaniu na miesiąc, półtora miesiąca i zająłem się swoją główną pracą (wówczas już w innej firmie). Zgodnie z dumną hollywoodzką tradycją w każdym filmie musi być moment, który wszystko zmienił. W moim przypadku był to dzień, w którym natrafiłam na ogłoszenie o kursach programowania z możliwością przeprowadzki do miasta Innopolis. https://apply.innopolis.ru/stc/ Złożyłem wniosek i po pewnym czasie pracownicy faktycznie się ze mną skontaktowali, pytając, kiedy będzie mi wygodnie odbyć rozmowę z nauczycielem. Tydzień później udało się go zakończyć sukcesem. Sam pomysł wydawał się bardzo kuszący. Miasto wyglądało fajnie. Bezpłatne zakwaterowanie przez 2 miesiące, szkolenie pod okiem doświadczonego nauczyciela jest również bezpłatne. Najważniejsze jednak, że organizatorzy wzięli na siebie kwestię zorganizowania rozmów kwalifikacyjnych w firmach będących rezydentami Innopolis (a dotarcie na rozmowę, jak wiadomo, to już połowa sukcesu). Był tylko jeden problem – musiałem rzucić niekochaną, ale słabo płatną pracę i wyjechać do nieznanego Kazania. Dosłownie „rzuć wszystko i wyjdź”. Jednak po kilku dyskusjach moja dziewczyna i dwa koty poparły mnie i podjęto decyzję, że spróbuję. A tak naprawdę, dlaczego uczyłem się przez cały rok? Być może niektórzy z czytelników pamiętają Ja też byłem głupi w wielowątkowości po 20 poziomie, a na 27 poziomie też zrezygnowałem z dużego zadania)) Jednak w końcu udało mi się zmusić do mniej więcej konsekwentnej nauki nawet gdy byłem zmęczony po pracy . W rezultacie w ciągu roku w wolnym czasie ukończyłem 36 poziomów. Biorąc pod uwagę, że moje umiejętności były już dość wysokie, zdecydowałam się na staż (na szczęście w ramach abonamentu). Pobrałem zadanie testowe, aaa... W tym momencie byłem już bliski porzucenia wszystkiego i programowania. Nawet nie rozumiałem, z której strony do tego podejść. Naturalnie nie ma boomu na wymienione technologie. Spring, Hibernate, bazy danych, trochę JSP... Próby zrobienia czegoś „według poradników” nie dały żadnego rezultatu. Zapytania Google „po co nam wiosna” dały niezrozumiałe piekło i kurs Batyrszynowa, składający się ze 178 filmów. Bardzo się zdenerwowałem, bo uważałem się za gotowego do prawdziwej pracy. W efekcie zapomniałem o programowaniu na miesiąc, półtora miesiąca i zająłem się swoją główną pracą (wówczas już w innej firmie). Zgodnie z dumną hollywoodzką tradycją w każdym filmie musi być moment, który wszystko zmienił. W moim przypadku był to dzień, w którym natrafiłam na ogłoszenie o kursach programowania z możliwością przeprowadzki do miasta Innopolis. https://apply.innopolis.ru/stc/ Złożyłem wniosek i po pewnym czasie pracownicy faktycznie się ze mną skontaktowali, pytając, kiedy będzie mi wygodnie odbyć rozmowę z nauczycielem. Tydzień później udało się go zakończyć sukcesem. Sam pomysł wydawał się bardzo kuszący. Miasto wyglądało fajnie. Bezpłatne zakwaterowanie przez 2 miesiące, szkolenie pod okiem doświadczonego nauczyciela jest również bezpłatne. Najważniejsze jednak, że organizatorzy wzięli na siebie kwestię zorganizowania rozmów kwalifikacyjnych w firmach będących rezydentami Innopolis (a dotarcie na rozmowę, jak wiadomo, to już połowa sukcesu). Był tylko jeden problem – musiałem rzucić niekochaną, ale słabo płatną pracę i wyjechać do nieznanego Kazania. Dosłownie „rzuć wszystko i wyjdź”. Jednak po kilku dyskusjach moja dziewczyna i dwa koty poparły mnie i podjęto decyzję, że spróbuję. A tak naprawdę, dlaczego uczyłem się przez cały rok? Być może niektórzy z czytelników pamiętają Zapytania Google „po co nam wiosna” dały niezrozumiałe piekło i kurs Batyrszynowa, składający się ze 178 filmów. Bardzo się zdenerwowałem, bo uważałem się za gotowego do prawdziwej pracy. W efekcie zapomniałem o programowaniu na miesiąc, półtora miesiąca i zająłem się swoją główną pracą (wówczas już w innej firmie). Zgodnie z dumną hollywoodzką tradycją w każdym filmie musi być moment, który wszystko zmienił. W moim przypadku był to dzień, w którym natrafiłam na ogłoszenie o kursach programowania z możliwością przeprowadzki do miasta Innopolis. https://apply.innopolis.ru/stc/ Złożyłem wniosek i po pewnym czasie pracownicy faktycznie się ze mną skontaktowali, pytając, kiedy będzie mi wygodnie odbyć rozmowę z nauczycielem. Tydzień później udało się go zakończyć sukcesem. Sam pomysł wydawał się bardzo kuszący. Miasto wyglądało fajnie. Bezpłatne zakwaterowanie przez 2 miesiące, szkolenie pod okiem doświadczonego nauczyciela jest również bezpłatne. Najważniejsze jednak, że organizatorzy wzięli na siebie kwestię zorganizowania rozmów kwalifikacyjnych w firmach będących rezydentami Innopolis (a dotarcie na rozmowę, jak wiadomo, to już połowa sukcesu). Był tylko jeden problem – musiałem rzucić niekochaną, ale słabo płatną pracę i wyjechać do nieznanego Kazania. Dosłownie „rzuć wszystko i wyjdź”. Jednak po kilku dyskusjach moja dziewczyna i dwa koty poparły mnie i podjęto decyzję, że spróbuję. A tak naprawdę, dlaczego uczyłem się przez cały rok? Być może niektórzy z czytelników pamiętają Zapytania Google „po co nam wiosna” dały niezrozumiałe piekło i kurs Batyrszynowa, składający się ze 178 filmów. Bardzo się zdenerwowałem, bo uważałem się za gotowego do prawdziwej pracy. W efekcie zapomniałem o programowaniu na miesiąc, półtora miesiąca i zająłem się swoją główną pracą (wówczas już w innej firmie). Zgodnie z dumną hollywoodzką tradycją w każdym filmie musi być moment, który wszystko zmienił. W moim przypadku był to dzień, w którym natrafiłam na ogłoszenie o kursach programowania z możliwością przeprowadzki do miasta Innopolis. https://apply.innopolis.ru/stc/ Złożyłem wniosek i po pewnym czasie pracownicy faktycznie się ze mną skontaktowali, pytając, kiedy będzie mi wygodnie odbyć rozmowę z nauczycielem. Tydzień później udało się go zakończyć sukcesem. Sam pomysł wydawał się bardzo kuszący. Miasto wyglądało fajnie. Bezpłatne zakwaterowanie przez 2 miesiące, szkolenie pod okiem doświadczonego nauczyciela jest również bezpłatne. Najważniejsze jednak, że organizatorzy wzięli na siebie kwestię zorganizowania rozmów kwalifikacyjnych w firmach będących rezydentami Innopolis (a dotarcie na rozmowę, jak wiadomo, to już połowa sukcesu). Był tylko jeden problem – musiałem rzucić niekochaną, ale słabo płatną pracę i wyjechać do nieznanego Kazania. Dosłownie „rzuć wszystko i wyjdź”. Jednak po kilku dyskusjach moja dziewczyna i dwa koty poparły mnie i podjęto decyzję, że spróbuję. A tak naprawdę, dlaczego uczyłem się przez cały rok? Być może niektórzy z czytelników pamiętająmój post z tego okresu, który zostawiłem przed wyjazdem, w nadziei „rozeznania sytuacji”. 2 miesiące w Kazaniu były jednym z najlepszych okresów w moim życiu. Razem z innymi „studentami” (w wieku od 19 do 40 lat) mieszkaliśmy na Wiosce Uniwersjady (w czasach studenckich nie mogłem mieszkać w akademiku, więc można powiedzieć, że to nadrobiłem). Pierwszą połowę dnia spędziliśmy na zajęciach, drugą na odrabianiu zadań domowych. Udało mi się wziąć udział w kursach Spring, Hibernate, PostgreSQL i całej gamy innych technologii. Szkoła JavaRush była bardzo przydatna. Szkolenie rozpoczęło się od JavaCore, z którym wielu spotkało się po raz pierwszy w życiu, ale ja znałem go już dość dobrze. Przy okazji bez problemu ukończyłem także staż. Po szkoleniu zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną do jednej z firm będących rezydentami Innopolis. Pierwsza rozmowa, hurra! Nie wahałem się i przygotowywałem się sumiennie. Ostatecznie zdałem go całkiem nieźle. Oczywiście, jak wielu początkujących, w podekscytowaniu kilka razy pomyliłem się przy elementarnych pytaniach (takich jak dobór typów), ale jednocześnie na stosunkowo skomplikowane odpowiedziałem bez żadnych problemów, co bardzo rozbawiło mojego rozmówcę. Rozmowa trwała prawie 2 godziny, ale było warto. Przecież wieczorem zostałem poinformowany, że firma ma zamiar złożyć mi ofertę. Wstępna oferta ze wszystkimi warunkami również dotarła pocztą niemal natychmiast. Po uszczęśliwieniu przez telefon mojej dziewczyny i kotów (wkrótce się przeprowadzamy!) i świętowaniu tego radosnego wydarzenia z kolegami z klasy, przygotowałem się do powrotu do domu. Szkoła dobiegła końca. Radość i duma nie znały granic. Oczywiście pierwsza rozmowa kwalifikacyjna – i od razu sukces! Jeśli czytelnik myśli, że to już koniec tej historii, to mogę powiedzieć, że najciekawsze dopiero przed nami :) A skoro zacząłem podążać za chwalebnymi hollywoodzkimi tradycjami, to w każdym filmie musi nadejść Moment, w którym wszystko się układa Zły. Zebranie rzeczy i dokończenie bieżących obowiązków w domu zajęło kilka tygodni. Jednak z jakiegoś powodu firma nie spieszyła się z przesłaniem mi ostatecznej oferty. Warto dodać, że w tym czasie ani moja dziewczyna, ani ja nie pracowaliśmy i nie przygotowywaliśmy się do przeprowadzki. Skontaktowałem się z działem HR, gdzie sprawdzili informacje i odpowiedzieli mi coś w stylu „Och, zapomnieliśmy o Tobie”. Dziękuję, to przyjemność. Cóż, przynajmniej nie na próżno przypominał mi o sobie. Minęły jednak kolejne dwa tygodnie, a potem kolejne dwa. Nie było jednak powodu do poważnych obaw: przynajmniej teraz regularnie się ze mną kontaktowali. Najpierw poprosili mnie o przystąpienie do testu wewnętrznego (który przeszedłem pomyślnie), a następnie o przesłanie kilku dokumentów. Ale minęły kolejne 2 tygodnie. W sumie łączny okres oczekiwania wyniósł już 2 miesiące, co było w pewnym sensie zupełnie niewystarczające. Po wysłaniu e-maila do HR otrzymałem następującą odpowiedź: „Dzień dobry! Z działu HR otrzymano informację, że niestety rekrutacja została wstrzymana ze względu na brak Pani wykształcenia specjalistycznego (IT). Za zgodą czytelników nie przytaczam treści listu, który wysłałem w odpowiedzi. Ale myślę, że łatwo jest wyobrazić sobie mój stan w tej chwili. Rzuciłem pracę, pojechałem na studia do innego miasta, zdałem rozmowę kwalifikacyjną, otrzymałem ofertę pracy, byłem szczęśliwy i uszczęśliwiłem moją rodzinę – a to taki smutny wynik. Nie mówiąc już o sytuacji finansowej; Te kilka miesięcy po studiach udało mi się przetrwać tylko dzięki dotychczasowemu zarobkowi, który już dobiegał końca. A najbardziej obraźliwe jest to, że na każdym etapie firma wiedziała, jakie mam wykształcenie. Nawet pracownik przeprowadzający ze mną rozmowę zauważył to („Och, humanista-samouk? Super”). W CV wskazano także moje wykształcenie, co nie przeszkodziło mi w zaproszeniu mnie na rozmowę kwalifikacyjną i pomyślnym zaliczeniu jej. Ale nie było nic do roboty, musiałem szukać pracy. Po odpowiedzi na kilka ofert pracy w „Moim Kręgu” otrzymałem jedno zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do firmy z Petersburga, jednak na tle zachodzących wydarzeń panował taki nastrój, że całkowicie go nie przyjąłem. Pomysł na zostanie programistą, można powiedzieć, dobiegł końca. Ale w każdym filmie jest moment, w którym wszystko stało się dobre :) O całej sytuacji dowiedział się kurator uczelni, na której studiowałem. Skontaktowała się z centrum zasobów Innopolis, a następnie skontaktowała się ze mną, mówiąc, że inna firma w Innopolis szuka programisty Java i chciałaby za trzy dni przeprowadzić ze mną rozmowę kwalifikacyjną przez Skype. Nie trzeba dodawać, że miałem więcej niż wystarczającą motywację. Przez pierwsze 2 dni przeczytałem w całości Head First SQL (na poprzedniej rozmowie zasnąłem przy pytaniach do bazy danych), trzeci dzień spędziłem na analizowaniu pozostałych tematów, w których się poruszałem. Dzięki temu moja trzecia w życiu rozmowa kwalifikacyjna okazała się najbardziej udana. Udawało mi się przez 95 procent czasu, z niewielkimi przerwami, z wyjątkiem pytań dotyczących kwestii transakcyjnych. W ciągu jednego dnia rozmawiałem z dyrektorem technicznym, który szczegółowo opowiedział o warunkach pracy. Tydzień później zostałem zarejestrowany jako członek firmy i zacząłem pracować zdalnie, a po kolejnych dwóch przeniosłem się do Innopolis. Tak naprawdę każda chmura ma dobrą stronę. Nowa firma oferowała znacznie wyższe wynagrodzenie niż poprzednia, a dodatkowo opłacała dwupokojowe mieszkanie w Innopolis. Mieszkam tu od 3 miesięcy, kilka dni temu zakończył się mój okres próbny. Świetna praca, wspaniałe miasto, przyjazny zespół i wszelkie możliwości rozwoju zawodowego. Choć oczywiście na początku nie obyło się bez stresu, szczególnie gdy już pierwszego dnia stanąłem przed zadaniem wdrożenia modułu w React+Redux. Nie trzeba dodawać, że w tamtym czasie o JavaScript wiedziałem tylko z artykułu na Wikipedii)) Dlatego koledzy, gdy JavaRush po raz kolejny natrafia na zadanie z serii „jeszcze nie próbowaliśmy tej technologii” - przyzwyczajcie się. W prawdziwym projekcie zadanie może pojawić się nie tylko w technologii, ale w języku, z którym spotykasz się po raz pierwszy :) Kilka słów na zakończenie. Ogromne podziękowania dla zespołu JavaRush za stworzenie najlepszego źródła wiedzy w RuNet. Specjalne podziękowania za pomoc przy moim CV – nadal korzystam z Twoich szablonów. Dziękujemy wszystkim użytkownikom forów pomocy i informacji, którzy przez cały rok pomagali w zadaniach. Jesteś najlepszy! Przyjaciele, nawet jeśli jesteś beznadziejnym humanitarystą jak ja, lub masz już ponad 30 lat, masz żonę i dzieci, jak autor historię - spróbuj, a odniesiesz sukces. Co do tego ostatniego, mogę powiedzieć z całą pewnością, ponieważ ta osoba i ja, tak się składa, że ​​pracujemy teraz w tej samej firmie i siedzimy przy sąsiednich stolikach :) Nie jestem pewna przyszłości tego bloga, ale mam przed sobą kilka pomysłów. Chciałabym napisać o życiu w Innopolis oczami mieszkańca (większość informacji w Internecie to albo reklamy, albo recenzje turystów, którzy przyjechali na kilka dni). Przydałoby się też stworzyć post pomagający tym, którzy starają się o staż (taki post na pewno kiedyś się przyda). A także zebrać w jednym miejscu porady dla tych, którzy wkrótce wejdą na wojenną ścieżkę znalezienia pracy, przedstawiając osobiste doświadczenia. Nie jestem pewien, czy to wszystko, co napiszę, kogokolwiek zainteresuje; ale jeśli jesteś jedną z tych osób to zasubskrybuj bloga, jeśli jest zainteresowanie czytelników, grzechem byłoby porzucić to wszystko :) Chętnie odpowiem na pytania w komentarzach, możesz też tam zaadresować „Autor , napisz osobno o...” Powodzenia!
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION