JavaRush /Blog Java /Random-PL /Od księgowego do programisty

Od księgowego do programisty

Opublikowano w grupie Random-PL
Więc tak. Jestem dziewczyną, która uczyła się na księgową, żeby „mieć zawód”, z matematyki miałam C z powodu chronicznej nieuwagi, a w szkole nie miałam też informatyki. Była tylko „Logika” – tam pracowaliśmy nad schematami blokowymi i warunkami logicznymi. Ale nic już stamtąd nie pamiętam. Pamiętam tylko, że zadziałało i że mi się podobało.
Od księgowego do programisty - 1
Praca księgowego była nieznośnie nudna. Grupa kobiet ze swoimi plotkami była niezwykle przygnębiająca. Zawsze łatwiej i przyjemniej było komunikować się z mężczyznami. Cóż, komputery były interesujące. Dlatego od czasu do czasu wpadałem na pogawędkę do naszych administratorów systemu i programistów. I w jakiś sposób podsunęli mi pomysł - aby zrobić układ strony internetowej, siedzisz tam i wybierasz kolor przycisków. Wziąłem więc udział w kursie HTML+CSS. I zadziałało, i bardzo mi się to podobało. Ale z jakiegoś powodu nie zabrałem się za ten temat, był ruch, potrzebowałem chociaż trochę pracy, ale jakoś nie czułem się jak pełnoprawny projektant układu. Tak więc minęło kilka kolejnych lat ciężkich prób w niekochanej pracy w nieprzyjemnym zespole. I wtedy, w czasie świąt noworocznych 2015, natknąłem się w Internecie na JavaRush . Wtedy pierwsze 10 poziomów było darmowe. I postanowiłem spróbować. Wszelkiego rodzaju bzdury, takie jak wyświetlanie napisu „ I love JavaRush ”, odbyły się bez problemów. A potem zaczęły się cykle. I jeśli. I zagnieżdżone if. I zagnieżdżone pętle z zagnieżdżonymi ifami i pętlami. Ciemność. Nic nie rozumiałam, nic nie mogłam zrobić, płakałam z ataków paniki i pytałam męża, dlaczego poślubił takiego głupca. Ale potem łzy minęły i zrozumiałam. I zadania zostały rozwiązane, a walidator je przepuścił. Potem płakałem z przedmiotów, za cholerę nie mogłem zrozumieć, czym sam przedmiot różni się od ogniwa. NapisCat cat = new Cat();zabił mnie na miejscu. Potem płakałem z Threads na poziomie 16. Następnie od strumieni do 18. Opakowanie. Więcej, więcej opakowań! Wszyscy ci Pisarze i Czytelnicy z nieskończoną liczbą odmian. Ale ataki paniki minęły, łzy wyschły i przyszło zrozumienie. Albo zapamiętywanie. Odkryłem, że nie trzeba czegoś rozumieć, wystarczy pamiętać, jak tego używać. Potem było już łatwiej. Miałem pewną pracę jako niezależny strzelec, która pozwoliła mi dużo pracować nad Javarashem. Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, że odniosę sukces i nie miałem wielkich nadziei, że dostanę pracę jako programista. Po prostu ćwiczyłem na bezwładności i to wszystko. Było to dla mnie ciekawe, choć trudne, choć kilka razy w tygodniu chciałam to wszystko rzucić. Najciekawsze zaczęło się, gdy rozpoczęły się duże zadania z dużą liczbą klas i interfejsów. To właśnie tam mozaika w końcu się posklejała, stało się jasne po co potrzebne były gettery i settery oraz inne bajery. Wtedy pojawiła się przed nami perspektywa stażu w JR. To było trudne. Myślałem, że trzeba będzie rozwiązać duży, trudny problem, ale okazało się, że muszę napisać cały program z wykorzystaniem Hibernate, Spring, Database i całego stosu technologii, o których pierwszy raz słyszę. Rozdali tuzin książek i powiedzieli: „Nie musisz tego wszystkiego czytać, to tylko dla ciebie, jako podręcznik”. Cóż, nieważne! To znaczy, sugerowano, że już to wszystko wiemy, czy co? A co z obietnicą, że nauczysz nas tego wszystkiego podczas stażu? No cóż, co zrobić, zacząłem czytać. Bo nie miałam pojęcia, co to wszystko znaczy i od czego zacząć. Przeczytanie kilkunastu książek w 3 tygodnie i napisanie na ich podstawie dodatku było najcięższymi 3 tygodniami w moim życiu. Nie mogłam nic zrobić, nic nie rozumiałam, co mam zrobić i dlaczego to nie działa, a terminy uciekały. 80% czasu poświęcono nie na pisanie kodu, ale na podłączanie nowych modułów, konfigurowanie Gita, instalowanie i konfigurowanie bazy danych i tak dalej. To było strasznie denerwujące. Chłopaki, których poznałam na stażu, oczywiście sugerowali, że bez nich nie dałabym sobie rady. W rezultacie ostatniego dnia o ósmej wieczorem oddałem zadanie i wypuściłem powietrze. Myślałam, że to już koniec, teraz albo mnie zaakceptują, albo nie, najgorsze już minęło. I zaakceptowali mnie. A potem wszystko zaczęło się psuć, staż strasznie mnie rozczarował. Po pierwsze, wykłady nie miały formy webinaru, ale nagrania webinaru. Czyli wykładowca był ciągle rozkojarzony, opowiadał o jakichś historiach z życia, odpowiadał na pytania osobom, które podczas webinaru go o coś pytały, zapominał co chciał powiedzieć, skakał z tematu na temat, co powodowało, że w mojej głowie uformowało się nawet nie owsianka, ale raczej bagno. Po drugie, wykładowca na stażu wszystko wyjaśnił tak, jakby wszyscy już te technologie znali. Oznacza to, że nie postępowali powierzchownie krok po kroku z tutorialami, aby w jakiś sposób wykonać zadanie testowe, ale zwykle już w ten sposób rozumieli sprzęt. Od trzeciej lekcji przestałem rozumieć co się dzieje i o czym rozmawiamy, i dlaczego to wszystko jest konieczne i co z tym wszystkim zrobić. Ale potem zadzwonił do mnie znajomy i powiedział, że jest jedna firma, szukają Java-jun. Byłam pewna, że ​​sobie nie poradzę, że nie jestem gotowa, ale mimo to postanowiłam spróbować. Na rozmowę na Skype przygotowałem garść ściągawek na temat możliwych stanów Threads, pracy Garbage Collectora, obiektów zmiennych i niezmiennych, krótko mówiąc wszystkiego, co mnie trochę niepokoiło. Dyrektor techniczny nie był tym wszystkim zainteresowany. Nie był zainteresowany moją edukacją. Zapytał mnie, jak pobrać dane ze strony internetowej. Nie o kodzie – tylko teoretycznie – mówi – wyobraźmy sobie, jak byś to zrobił? I nie mam pojęcia. Siedzę i milczę. I jestem zdenerwowany. Nigdy nie rozwiązałem problemu, w którym musiałem analizować stronę za pomocą wyrażeń regularnych. Ale przypomniałem sobie o DOM, którego się uczyłem, kiedy robiłem układ. I powiedziała coś o kodzie źródłowym strony. To mu wystarczyło, dał mi zadanie - napisać program, który analizuje stronę, ściągając z niej część danych do bazy danych. Zapytałem - czy wiesz, jak to zrobić? Mówię: nie, nie wiem, ale sprawdzę w Google. I wyszukałem to w Google. I zrobiłem to w 3 dni, używając Jsoup. Potem okazało się, że trzeba zrobić to samo, ale poprzez Selenium WD. Cóż, OK, ponownie przeszukałem kilka samouczków w Google, zrobiłem to, przesłałem do GitHub i wysłałem link. Dyrektor techniczny to ocenił, stwierdził, że wszystko w porządku, a ja niespodziewanie szybko sobie z tym poradziłem i zaprosił do pracy. Dlatego teraz pracuję jako programista Java i jednocześnie uczę się JavaScriptu, ponieważ zajmuję się internetem. Ale zrezygnowałam ze stażu, to nic nie dało... No cóż, albo po prostu nie byłam na to gotowa, to może spróbuję jeszcze raz. Tak księgowa w 2,5 roku przekwalifikowała się na programistę dzięki JavaRush :) Powiedział, że wszystko jest w porządku, a ja niespodziewanie szybko sobie z tym poradziłem i zaprosił do pracy. Dlatego teraz pracuję jako programista Java i jednocześnie uczę się JavaScriptu, ponieważ zajmuję się internetem. Ale zrezygnowałam ze stażu, to nic nie dało... No cóż, albo po prostu nie byłam na to gotowa, to może spróbuję jeszcze raz. Tak księgowa w 2,5 roku przekwalifikowała się na programistę dzięki JavaRush :) Powiedział, że wszystko jest w porządku, a ja niespodziewanie szybko sobie z tym poradziłem i zaprosił do pracy. Dlatego teraz pracuję jako programista Java i jednocześnie uczę się JavaScriptu, ponieważ zajmuję się internetem. Ale zrezygnowałam ze stażu, to nic nie dało... No cóż, albo po prostu nie byłam na to gotowa, to może spróbuję jeszcze raz. Tak księgowa w 2,5 roku przekwalifikowała się na programistę dzięki JavaRush :)
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION