JavaRush /Blog Java /Random-PL /Nigdy nie jest za późno!
Данил Суетин
Poziom 35
Берлин

Nigdy nie jest za późno!

Opublikowano w grupie Random-PL
Cóż, chciałam zacząć tę historię od czegoś inspirującego i łatwego do zrozumienia... Ale znowu wszystko sprowadzało się do typowych wzorców dotyczących wieku, o którym wszyscy mówią, ale którego osobiście się nie czuje. Nigdy nie jest za późno!  - 1Cześć koledzy. Nazywam się Danil, mam 35 lat i jestem programistą. Przebieg mojej kariery jest podobny do historii tysięcy i milionów innych takich osób w naszym kraju, a może i na całym świecie. Dorastać, bawić się i nie myśleć o niczym. Coś mnie interesowało, coś czytałem, coś szanowałem. Myślałam, że o coś mi chodzi. Potem pojechałem gdzieś na studia. Ponieważ nie mogłem dostać się w inne miejsce. A jeśli się nad tym zastanowić – czy tego chciałeś? Czy w tamtym momencie było zrozumienie, czego chcesz? Prawdziwe sny? Nie tylko po to, żeby zarobić dużo pieniędzy, ale żeby zrobić coś, na co masz ochotę?! Nie, oczywiście nie. Uczyłem się jakoś w szkole. Odkąd w szóstej klasie spotkałem Koło Informatyczne, towarzyszył mi jakiś rodzaj tęsknoty za komputerami... Nawet zainteresowanie programowaniem, zrozumieniem czegoś. Ale teraz, po tylu latach, wydaje się absurdalnie dziwne, że nie było wtedy ochoty zejść głębiej. Zrozum, dowiedz się i poczuj... W tych odległych latach 95-tych programowaliśmy w QBasic i marzyliśmy o wydaniu „własnej wersji Windowsa” (której wtedy nawet nie widzieliśmy), w trybie VGA :) Albo zrobić grę komputerową , jak Command & Conquer czy coś w stylu modnych wówczas questów, ale tylko tam, gdzie głównym bohaterem jest Bill Gay (Ciiii!). Patrzyliśmy na Pascala, ale tam wszystko było takie skomplikowane... Słyszeliśmy coś o C, ale nie potrafiliśmy uruchomić ani jednego programu. Uczyliśmy się i graliśmy na pierwszym x386, pod okiem MS DOS, ciężar pudełek z tuzinem dyskietek i żarty o terabajtowych dyskach twardych. Zatem to wszystko było, ale brakowało chęci i zrozumienia, żeby można było w to wszystko głębiej się zagłębić. Szczerze mówiąc, w kolejnych latach zdarzały się nawet przypadki, gdy programowanie pozwalało na ucieczkę, a czasem nawet na dorobienie się. Napisałem w życiu 1 program do pracy dyplomowej i kilka do zajęć, chociaż nigdy nie studiowałem na takiej specjalności :) A wszystko to bez zanurzenia, z czystego entuzjazmu. Oczywiście nie chciałbym teraz pracować z tym kodem :D Poszedłem do technikum budowlanego, uczyłem się na budowniczego z powodzeniem, ale na szczęście nie dostałem pracy w dystrybucji. Będąc bardzo biernym w poszukiwaniu pracy, dostałem pracę jako mechanik w firmie obsługującej sieci ciepłownicze. Następnie, także poprzez znajomość, wszedł w sferę usług konsumenckich, w której rzetelnie ugruntował się na kolejne 12 lat. A teraz jestem już inżynierem naprawy sprzętu mobilnego! Ta praca oczywiście nie jest zła. I wydawałoby się, że można nieźle zarobić, że jest miejsce na rozwój... Ale tak nie było. Wszędzie zaczęło pojawiać się poczucie amatorstwa. Pracy jest dość, stali klienci wracają, ale nie wszystko jest takie samo. Mam wrażenie, że nie do końca rozumiesz, jak to wszystko działa. Jednocześnie zrozumienie, że płatna edukacja przez 5 lat również do niczego nie doprowadzi. Po 5 lub 6 latach naprawa telefonów już powodowała u mnie poważne mdłości. Chciałem, jeśli nie zmienić zawodu, to chociaż „pływać swobodnie”. Ale oczywiście te bierne pragnienia nie miały się spełnić. Lata mijały i mam już 33 lata. Każdy, kto jest 10 lat młodszy, może powiedzieć, że to już prawie starość, ale on Każdy, kto jest o 10 lat starszy, oczywiście nie zgodzi się z nim, tak samo jak ja się nie zgodzę :) Ale z nudów i monotonii w naprawie telefonów zacząłem angażować się w różne zajęcia twórcze. I tak już sobie wyobrażałem, że moim powołaniem będzie projektowanie lub w najgorszym przypadku tworzenie stron internetowych, modelowanie 3D lub edycja wideo! Na szczęście ta pasja naprawdę przyniosła zmiany w moim życiu. W ciągu kilku lat pojawiła się praca na pół etatu i znaczące nagrody w konkursach kreatywnych. I tak zostałem powołany do innej pracy – jako projektant w lokalnej firmie produkcyjnej. Nagle w moim życiu pojawił się wiatr zmian, jak w słynnej piosence Scorpions. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zmieniłem pracę i nagle poczułem, że gdybym chciał, mógłbym zmienić wszystko. Zdałem sobie sprawę, że kiedy każda minuta mojego życia nie będzie wypełniona grzebaniem przy czyimś telefonie, rozmowami ze znajomymi znajomych znajomych o tym, co powinni zrobić, żeby telefon działał, czy bezowocnym relaksem grając w czołgi, czy siedzeniem w pracy i obawa, że ​​jakieś nieostrożne działanie zmusi mnie do wydania i tak niewielkiej pensji na zakup uszkodzonej części - uświadomiłem sobie, że mogę się zmienić. Zmień się, żeby faktycznie robić to, czego chcę. A kiedy zaczęłam pracować jako projektantka, okazało się, że nie chcę zajmować się projektowaniem. Oczywiście rysunek, projektowanie, webmastering, modelowanie i montaż wideo to interesujące zawody. Ale czegoś w nich brakowało, kreatywności na innym poziomie. Kiedy zobaczyłam ogłoszenie „Kursy Java” i obiecaną pensję po szkoleniu, zrozumiałam jak to jest :) Tak, oczywiście! Całe życie marzyłem o zostaniu programistą! Pensja trzy-cztery razy wyższa od mojej i praca, w której trzeba myśleć! Pracę, w której nie jesteś przywiązany do niczego poza głową! Zawsze o tym marzyłem, ale Boże, jak długo tego nie rozumiałem! „Wiesz” – powiedziałem do żony. - co jeśli zostanę programistą? Dostają 100-200 tys. „Oczywiście” – powiedziała. - Wstań. I pojedziemy do Brazylii. - Ale to nie jest kwestia jednego miesiąca. Roku! A wieczorami zawsze będę bardzo zajęty! - Cóż... co możesz zrobić? Tak by się to wszystko zaczęło, ale… Z jakiegoś powodu bank nie zgodził się na kredyt w wysokości 30 tys. na przeszkolenie projektanta, który niedawno wszedł na rynek pracy. I jak się okazało, nie na próżno :) Wszystkie wypadki nie są przypadkowe, jak mawiał stary Oogway Mistrzowi Shifu. Chęć szybkiego wstąpienia w szeregi programistów mogła okazać się smutna. W końcu na szkoleniu nie liczy się kwota, jaką za nie płacisz, ale wiedza, którą zdobywasz. Pomimo tego, że nie dostawałem się na drogie kursy, nie porzuciłem chęci zostania programistą. Przyczyniła się do tego sytuacja. Cicha, spokojna okolica, w której można pomyśleć i odpocząć. Wynagrodzenie! Przez następny miesiąc przeszukiwałem Internet w poszukiwaniu najlepszego (i oczywiście darmowego!) sposobu na zostanie programistą Java. Dlaczego Java? W końcu to oni mają najwyższe pensje! W ten sposób trafiłem do JavaRush . Potem miał stary wygląd, bardzo przypominający niegdyś ukochaną kreskówkę Futurama. Dzięki 10 darmowym poziomom i pewnego rodzaju tandetnemu, „technicznemu” Javarushowi od razu mnie przyciągnął. Z zapałem rzuciłem się na naukę. Pomyślałem, że po 10 poziomach, równolegle studiując darmowe kursy, takie jak te na Youtube, różne seminaria, takie jak Geekbrain i aplikacje typu SoloLearn, prawdopodobnie osiągnę takie umiejętności, że na pewno coś osiągnę w swojej karierze! Ukończyłem pierwsze 10 poziomów w mniej więcej tydzień. To było tak proste, ekscytujące, złożone, a jednocześnie odurzające - nie do opisania. Oczywiście zdarzały się też głębokie nieporozumienia. Czy możesz sobie wyobrazić, jak to jest myśleć przez prawie 20 lat, że dobrze rozumiesz programowanie i że program to plik wykonywany od góry do dołu... i skonfrontować się z faktem, że program nie jest plikiem w żadnym wypadku? wszystko, ale cały projekt, a w projekcie jest jeszcze sporo plików, a kiedy klikniesz przycisk „uruchom” (w nietypowym wówczas IntellijIDEA), niekoniecznie jest to plik, który widzisz na ekranie zostaje uruchomiona... Było to do bólu niezrozumiałe, więc gdzieś w dziczy starych Dyskusjów wciąż pojawiają się moje gniewne i obelżywe komentarze na temat krótkowzroczności twórców, którzy nie myśleli, że ich użytkownicy są zupełnie nowi i nic nie rozumieją o tych nowomodnych „pomysłach” =) Nigdy nie jest za późno!  - 2Tak zakończyło się 10 darmowych poziomów – szybko, na jednym tchu. Było na tyle dobre, że niemal od razu wykupiłam płatną kontynuację na miesiąc. To był dla mnie znaczący zakup. Na początku wszystko szło dobrze, ale kolejne poziomy były znacznie trudniejsze. Ponadto doszedłem do wniosku, że do poziomu 10 istniały stosunkowo proste problemy algorytmiczne i nigdy nie osiągnąłem głębokiego zrozumienia „nowoczesnego programowania”. Minął miesiąc, a ja nie poczyniłem znaczących postępów. Prawdopodobnie bliżej poziomu 20 lub czegoś takiego. Jednak każdego dnia miałam wrażenie, że nie nadążam. Pieniądze zostały zainwestowane, ale nie potrafię tego uzasadnić. Pod ciężarem świadomości swojej bezsilności porzuciłem zajęcia na miesiąc lub dwa. Tylko sporadycznie oglądałem jakieś ciekawe filmy na ten temat, ale bez szczegółów. Zbliża się Nowy Rok 2017. A wraz z nim ogromny prezent, na który czekają wszyscy studenci JavaRush - ogromna zniżka 50% na czesne. Udręki ustąpiły, ale sen nadal żył. I kupiłem to. Nie były to kosmiczne, ale też bardzo znaczące pieniądze, które trzeba było uzasadnić. Zaraz po świętach noworocznych z nową energią zabrałem się do pracy. Pamiętam, że wszystko szło dobrze, dopóki nie natknąłem się na pozornie prosty, ale jednocześnie bardzo trudny problem dla początkującego z moją „wiedzą”. Myślę, że nazywa się to „Restauracja”. Nie czuła się komfortowo myjąc się ani jeżdżąc konno, nie chciała podejmować decyzji ani w drodze długotrwałej nauki, ani w krótkich „pięciominutowych przerwach”. Klasy i metody krążyły po mojej głowie, plątały się i splatały ze sobą, a ja zdecydowanie nie mogłam rozróżnić, która jest która. Walczyłem z nią chyba tydzień. Dawny strach zaczynał już pojawiać się na horyzoncie świadomości; i dopiero ropucha grożąca, że ​​mnie udusi za gigantyczne 6 tysięcy rubli, zmusiła mnie, abym nie rezygnował z gry, w którą się zaangażowałem... I wtedy w mojej rodzinie zapanował wielki smutek... Ogromny i jak zawsze niespodziewany.. Przez cały tydzień nie mogłam o niczym myśleć. Nie mogłam nic zrobić, myśleć, żyć… Po prostu zatrzymałam się w pewnym miejscu Wszechświata i poleciałam gdzieś, gdzie wszyscy lecimy… Cieszę się, czytelniku, że trafiłeś w to miejsce. Bo to jest najważniejsza rzecz w mojej historii. To jest główny powód, dla którego mogę teraz powiedzieć, że żyję i nie istnieję. I choć jest to smutne, każdy koniec jest początkiem. Tak zacząłem. Na serio. Po tygodniu niewiedzy i apatii, melancholia ustąpiła pragnieniu i chęci do życia. W mojej głowie pojawiła się świadomość. Każdy rodzic marzy o tym, aby jego dzieci żyły. Żyliśmy tak długo, jak żyliśmy. A wtedy zamieszkają w nas... Wracając do „Restauracji” poczułam nagle niesamowitą lekkość. Klasy korzystające z klas, tworzące instancje klas i implementujące interfejsy nagle wydały się prostym zadaniem polegającym na rozplątywaniu ciągów znaków. Pociągasz za jednego, widzisz, co się rusza – i gotowe! Okazało się, że był to tylko jeden błąd literowy! :) Polecam każdemu rozwikłać ten „pożywny” węzeł. Potem było już trudniej i znacznie bardziej skomplikowane. Ale to wszystko nie wydawało się już końcem świata ani wyrokiem śmierci. Każda zagadka miała odpowiedź. Jeśli problem nie został rozwiązany przez długi czas, można go odłożyć i powrócić do niego później z nową energią. A potem nie mogła się już opierać! Oczywiście były wojny z walidatorami i w głowie wrzało niezrozumienie, ale wszystko już układało się w jakąś strukturę. Wydawało się, że wszystko się zmieniło, a twardy granit zamienił się już w piaskowiec. A każdy blok piaskowca może zostać zniszczony, wymaga to tylko czasu. Minęło kolejne 4-5 miesięcy. I już poczułem swoją siłę. Liczne testy sprawdzające wiedzę na temat Java Core, zagadki, ogromna liczba filmów (co za błogosławieństwo, że mamy teraz Internet, w którym można znaleźć wszystko!) na różnorodne tematy programistyczne.Истории успехаzachęcający czy nie, ale równie ciekawy, odkrywający tę nieznaną sferę IT. A może już mogę? W pewnym momencie od tych wszystkich historii dosłownie kręciło mi się w głowie. Kierując się więc licznymi radami, zdecydowałam się pójść na rozmowę kwalifikacyjną. W końcu w niemal każdej historii sukcesu zalecano obejście co najmniej kilkunastu z nich, zanim odnalazłeś swoje przeznaczenie. Zajrzałem do bardzo znanego źródła poszukiwania pracy. Nawet nie myślałem, że w naszym małym, skromnym Iżewsku było duże zapotrzebowanie na programistów. Jednak widząc dość interesującą pozycję juniora, zdecydowałem się zaryzykować. Po wskazaniu w CV dość skromnej kwoty, złożyłem podanie o wolne stanowisko. Ale jakież było moje zdziwienie, gdy w następny poniedziałek (złożyłem CV, jeśli się nie mylę, w piątek) rekruterzy zaczęli do mnie dzwonić. I wcale nie z firmy, w której złożyłem CV. Oczywiście mogłem założyć, że ktoś znajdzie moje CV i uzna je za całkiem interesujące, ale psychicznie byłem gotowy chodzić na rozmowy kwalifikacyjne raz w miesiącu i niewiele częściej. Przestraszona tak nagłą uwagą szybko ukryłam swoje CV. Jednak z ciekawości zdecydowałam się pójść na obie rozmowy kwalifikacyjne, które udało im się dla mnie zaplanować. Do pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej nie przygotowałem się w ogóle technicznie. W opowieściach było napisane, że rozmowy kwalifikacyjne podzielone są na etapy, a na początku zwykle następuje proste wprowadzenie, bez testów. Niemniej jednak nie liczyłem na sukces i przygotowywałem się psychicznie przede wszystkim na to, aby nie zmartwić się odmową lub czymś dobrym ze strony zdezorientowanego „jak śmiecie z takim poziomem?” Nigdy wcześniej nie byłem w biurach firm IT, widziałem tylko na zdjęciach te bajeczne „piernikowe domki” Google, Facebooka itp. Tak, nie spodziewałem się zobaczyć czegoś takiego. Wydawało się, że na naszym buszu będą jacyś uciskani ludzie w okularach, siedzący za drewnianymi krzesłami, zakopani blisko monitorów CRT z filtrem ochronnym. Ale nie. Oczywiście nie widziałem tam przepychu i szyku Google’a, ale piłkarzyki w biurze zrobiły na mnie wrażenie. W pewnym sensie było to wyzwanie dla całego mojego dotychczasowego sposobu życia zawodowego, gdzie liczba godzin spędzonych w pracy była bezpośrednio powiązana z wysokością wynagrodzenia. Szybki wywiad z HR, potem ankieta wypełniona drżącą ręką (nie byłem gotowy na testy). Potem krótka rozmowa z kierownikiem działu i już zaproponowano mi pracę. Tak tak! Pomimo tego, że nie odpowiedziałem na wszystkie pytania w teście, ogólnie moja znajomość Javy była naprawdę dobra, dlatego od razu zaproponowano mi pracę. Oferowane przez nich wynagrodzenie było niewielkie, ale wyższe niż to, o co prosiłem w CV. Dodatkowo po okresie próbnym miała ona wzrosnąć. A potem od razu zainwestowali w podwyżki i jeszcze większe podwyżki! Byłem trochę oszołomiony tą pokusą. Ale stał się też odważniejszy. Nie przygotowywałem się już celowo do następnej rozmowy kwalifikacyjnej. Nie powinniśmy też od razu zgadzać się na pierwszą ofertę pracy – uczą nas historie sukcesu. W pewnym sensie jest to prawdą. Dlatego oczywiście nie odmówiłem drugiej rekruterce i po otrzymaniu oferty pracy poszedłem na drugą rozmowę. Ale podczas tej rozmowy musiałem się nieco wstydzić swojej pewności siebie. Najprostsze pytania, które teraz już nawet nie wydają mi się zadaniami, powodowały wówczas kompletny zamęt w mojej głowie. Byłem zdruzgotany, wyczerpany i (o mój Boże!) podczas rozmów z potencjalnymi klientami pomyliłem nawet HTML z HTTP! Po takim zniszczeniu nie byłem już pewien, czy jestem gotowy, aby zostać programistą. HR z firmy, w której odbyłem pierwszą rozmowę kwalifikacyjną, uparcie prosił o odpowiedź, a nawet przesłał mi ofertę (kolejne modne hasło, z którym musiałem się spotkać po raz pierwszy). Byli nawet gotowi czekać na mój powrót z bardzo długo planowanych wakacji, ale nadal się wahałem. Przecież trzeba było jeszcze poinformować nowego-starego szefa, że ​​ich nowy stary projektant odchodzi od nich, tak niespodziewanie dla siebie i dla nich. Mimo wszystko nie mogłam się nie zgodzić. Zgodziłem się, rozmawiałem z nowym-starym szefem i wszystko poszło gładko. W ten sposób zostałem autotesterem. Być może ktoś powie, że autotesterzy wcale nie są programistami, a ich praca musi być bardzo nudna. Ale tutaj całkowicie się z nimi nie zgadzam. Poza tym sam kiedyś myślałem, że testerzy to programiści, którym brakuje czegoś, aby stać się „pełnoprawnymi” (oby koledzy mnie nie pobili, jeśli przeczytają te linijki i mnie rozpoznają! A tak przy okazji, witam wszystkich! ) Ale wszystko się skończyło całkowicie źle. Kiedy przekroczyłem pierwszy stopień i zacząłem w pełni opracowywać elementy szkieletu, nastąpiło objawienie. Poczułem się jak programista, który nie tylko chce zrobić jakieś programy, ale też wie, gdzie może kryć się w nich błąd krytyczny. Zrozumiałem, jak działają walidatory Javarush i dlaczego nie zawsze wydają się logiczne. Zdałem sobie sprawę z wielu technicznych zawiłości programowania i wkroczyłem w ten nowy świat płynniej, niż gdybym od razu zaczął zajmować się IT jako młodszy programista. Pytacie, czy mogę teraz zostać „pełnoprawnym” programistą? Łatwo! Ale teraz mam większy wybór: mogę wybrać pracę nie tylko ze względu na wynagrodzenie, ale także ze względu na zespół, środowisko, projekt. Oprócz wglądów mentalnych, wokół mnie rozwinął się zupełnie inny świat pracy. Praca mnie chciała. Chciała mnie nakarmić, dać coś do picia, zabawiać, relaksować, a przy tym płacić mi pensję. Te pierwsze sześć miesięcy było jak sen. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że przez te wszystkie dziesięciolecia, kiedy tęskniłam za dawną pracą, to wszystko tutaj się rozwijało i kwitło. I oczywiście czekał na mnie! I każdy, kto się tam stara :) Zaskakujące było także to, jak dziesiątki kolegów z jakiegoś powodu nie zauważyły ​​tych wszystkich bogactw sfery IT, całego tego uroku życia, które jest tu, tuż przed tobą. Jakby to wszystko było tak powszechne i wszechobecne, że nie ma tu nic do zauważenia. Ale tutaj żyjesz naprawdę, pracujesz naprawdę i zarabiasz prawdziwe pieniądze. Każdy z kolegów jest wyjątkową osobowością, intelektualiści i ludzie z pasją; wielu z nich to kreatywni ludzie i absolutnie wszyscy z nich to po prostu mili ludzie! Trudno mi w tym maleńkim akapicie oddać cały kosmos uczuć. Mam tylko nadzieję, czytelniku, że uwierzysz mi, jak prawdziwe i błogosławione stało się dla mnie wszystko w tym nowym obszarze. I doszedłem do tego sam, celowo. W ciągu roku zapoznałem się ze wszystkimi stosowanymi technologiami. Po raz kolejny przemyślałem swoje podejście do rozumienia programowania w ogóle, a Java w szczególności. Goniono mnie dziesiątki razy, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło! Dla mnie życie stało się niewyobrażalną przyjemnością - praca sprawiała mi prawdziwą przyjemność, wracałem do domu i z przyjemnością kontynuowałem naukę nowych rzeczy. Miałem już 34 lata. W poprzednich latach czasami wyraźnie wydawało mi się, że mój mózg słabnie. Gdzieś pamięć się gubi, słowa zostają zapomniane. Myśl staje się sztywna, nieco drewniana. Ale to jest niesamowite! Kiedy zacząłem studiować tak ogromną dziedzinę, jak programowanie, mój mózg początkowo skurczył się jak od bicia, ale potem stopniowo wydawał się rozciągać. Myśl stała się lekka i szybka. W ostatnich latach przychodzą mi do głowy tak wspaniałe pomysły, że po prostu sam się dziwię, czy sam je wymyśliłem, czy też nieświadomie gdzieś je zebrałem. W nowym miejscu pracy od razu miałem około pięćdziesięciu kolegów na otwartej przestrzeni. Przyznam, że w pierwszej chwili wpadłam w panikę, próbując sobie przypomnieć, kto i jak się nazywał. Ale mój mózg zaczął się już szybko uczyć i bardzo szybko znałem imię wszystkich i najróżniejsze szczegóły, które wbijały się jak ostre ciernie w model mentalny każdego z moich kolegów (tak, OOP bardzo łatwo przenosi się w życie i odwrotnie) . To wszystko wciąż mnie zaskakuje. Z niezrozumiałą łatwością napisałem pełnoprawną, dużą aplikację desktopową (nigdy wcześniej nie robiłem dużych projektów), za co otrzymałem dobrą nagrodę. Nagle zacząłem rozumieć wzorce, a nawet programy innych ludzi, po prostu patrząc na ich kod. Wszystkie te niezrozumiałe magiczne słowa Spring, JDBC, Hibernate, Git, SQL i setki innych nabrały znaczenia i stały się zrozumiałe. Każdy inny język niż Java, nawet o niezbyt podobnej składni, nagle stał się zrozumiały. To było tak, jakbym nie umiał czytać i nagle się nauczyłem. Poczułam, jak głęboko w nowy sposób zanurzyłam się w otaczający mnie świat, jakbym zakorzeniła się w każdym obiekcie i istocie, która mnie otaczała. Dzięki pracy, nowej wiedzy i własnym wysiłkom zaczęłam inaczej patrzeć na wszystko wokół mnie. Poczułam, jak łatwo jest zrealizować swoje plany i osiągnąć wszystko, czego się pragnie, jeśli podejmie się bardzo konkretny i zrozumiały wysiłek. I to jest dla mnie najbardziej zaskakujące w mojej szybkiej przemianie. I wcale nie chodzi o to, że otrzymałem jakąś ogromną pensję, i nie o to, że jednocześnie spełniłem jakieś swoje dziecięce marzenie. Najbardziej niesamowite jest to, że to pragnienie dało mi ogromną siłę i pewność, że wszystko w życiu można zmienić na lepsze. Czasem spotykam starych kolegów, którzy też są mądrymi ludźmi. Mówię: spójrz, Włożyłem sześć miesięcy wysiłku i osiągnąłem to, czego nie da się osiągnąć przez dziesięć lat! Przyjdź do nas, do IT! A oni mi odpowiadają: "Nie, o czym ty mówisz? Nie jestem dość mądry (mądry), nie dam rady tego wszystkiego opanować. " Ale wierzę w ludzi, bo już w siebie uwierzyłam i sprawdziłam. Jestem najzwyklejszą osobą. Udało mi się to, co oznacza, że ​​dla innych zwykłych ludzi wszystko jest osiągalne! Ale zawsze trudniej jest przekonać kogoś do sposobu myślenia niż powiedziećsiebie i zrób to sam . Ale wierzę w Ciebie, czytelniku. Jesteś taki jak ja, może lepszy. Mógłbym to zrobić i Ty też możesz, jeśli chcesz! Mam nadzieję, że do tego momentu nikt nie zasnął ani nie umarł z powodu zbyt długiej gry wstępnej. Tak naprawdę chciałam się tylko podzielić swoimi spostrzeżeniami i wszystkim, co pomogło mi się szybko i, jak mi się wydaje, całkiem skutecznie rozwijać. Ale bez elementu emocjonalnego wszelkie instrukcje wydają mi się oderwane od życia i nieporównywalne z osobistymi trudnościami. Dlatego tutaj wreszcie przejdę do najważniejszej rzeczy - zasad , które, jak mi się wydaje, sprawią, że Twój trening będzie możliwie szybki i efektywny (mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem ze swoich zasad, które stale staram się promować wśród moich padawanów):
  • ucz się z JavaRush . Są tu oczywiście wady. Gdzie byśmy byli bez nich? JavaRush wcale nie jest tak szybki i nie tak magiczny, jak obiecują na różnych efektownych kursach. Ale tutaj jest najważniejsza rzecz, której nie znajdziesz w innych miejscach - w JavaRush nauczysz się rozumieć kod. W dużej ilości kodu. Dobre i inne. W czasie gdy się uczyłem, w programie szkoleniowym nie było Javy 8 i wszystkich tych rozkoszy w postaci lambd i strumieni. Ale 1,7 było trudne.
  • korzystaj z wielu źródeł , nie ograniczaj się do jednego źródła czegokolwiek. Bardzo chwalę Javarush, ale wiele tematów jest przedstawionych w sposób niejasny. Czasami bardzo dużo zależy od osoby, w której prezentacji będzie w stanie dostrzec i zrozumieć informację. Być może będziesz musiał przeczytać lekcję, potem jeszcze raz obejrzeć Gołowacza, Tkacza i Niemczyńskiego, potem przeczytać Horstmanna, przeczytać Eckela i dopiero wtedy zaświeci zrozumienie: ach, tak to działa! Być może jedno z nich będzie dla Ciebie jasne. Swoją drogą Horstmann jest jak na mój gust lepszy od Eckela, a Bloch jest po prostu nieporównywalny (w oryginale) :)
  • uczyć się angielskiego . Oczywiście każdy powinien kierować się finansami. Osobiście roczny abonament Lingualeo i ropucha grożąca asfiksją sprawdziły się u mnie dobrze. Chociaż tutaj lepiej wybierać spośród osobistych preferencji. Na przykład czasami byłem strasznie wściekły z powodu przestarzałego interfejsu, ale wtedy konkurentom (PuzzleEnglish) strasznie brakowało tego, co miał Leo. Co więcej, dopóki trwała subskrypcja Leo, przeglądałem zagadki i marzyłem o tym, żeby do nich wskoczyć, tylko wspomniana ropucha na to nie pozwalała. O aplikacjach na telefon się nie wypowiem, bo z nich nie korzystałem, ale najprawdopodobniej i one mają swoich fanów i pewnie zasłużenie. Anki? Podobało mi się też, wzmocniono na nich wiele niezwykłych słów.
  • изучи сочетания клавиш IntellijIdea. Вообще на мой взгляд это лучшая IDE из всех существующих. И признаться мне очень не хватает шорткеев идеи в других программах. Сделай две главные вещи: Help -> Keymap reference (Распечатать, сложить втрое, скрепить и поставить на рабочем столе) и почаще нажимай в kodе Ctrl + Alt + L =) Этот совет я особенно люблю повторять для коллег.
  • начни использовать Git Jak можно раньше. Это действительно необходимый навык. Чем раньше вы с ним столкнётесь, чем больше набьёте шишек, тем лучше будет результат. Я советую использовать встроенный в Идею плагин. В планах у меня подробное видео с туториалом Jak со всем этим работать. Более того. Меня однажды хантLub в одну очень крупную компанию, просто найдя мой профиль на github, причём на тогда на нём был всего лишь проект с решениями задач JavaRush
  • не бойся признаться, что ты чего-то не знаешь. Бойся не хотеть узнавать. Как я уже писал раньше, что относительно простая терминология классы-методы-функции-свойства-поля вызывал в моей голове жуткую чехарду и путаницу, но с течением времени всё встало на свои места. Для непонятных вещей иногда просто нужно время.
  • не бойся ошибаться. Допустив ошибку, исправь её и постарайся не допускать впредь. Ошибки это только то, что нельзя исправить.
  • ходи пешком. Может показаться что вы будете тратить время впустую, но это не так. Час пешей прогулки с работы (и на работу тоже!) может оказаться невероятно эффективным для усваивания новой информации. Конечно, лучше всего слушать в наушниках по пути аудиокниги Lub подкасты на тему IT. Просто представить не могу, смог бы я научиться чему-то столь целенаправленно, если бы не прослушал во время таких пеших прогулок "Сила воли — Jak развить и укрепить" бесподобной Келли Макгонигал.
  • отдыхай от компьютера чаще. Лично я использую программу WorkRave, которая каждые 25 minuty выгоняет меня из-за компьютера на пять minuty. Может быть это слишком часто? Но у каждого здоровье своё и в определённый момент жизни начинаешь понимать, что тебе дороже — лишняя minutyка в дописывании цикла, Lub отсутствие боли в спине и других рабочих поверхностях. Кстати, есть очень популярная техника повышения эффективности труда Pomodoro (Помидора) основанная на точно таком же тайминге.
  • Ćwicz regularnie . Dla mnie osobiście wielką przyjemnością było po spacerze z pracy usiąść przy laptopie i poświęcić pół godziny na angielski, dwie na łamigłówki z Javarush. Kiedy narosło coś niezrozumiałego, oglądałem filmy i czytałem artykuły na te tematy, aż temat stał się jasny. Szczególnie pamiętam, jak próbowałem zrozumieć, czym są leki generyczne (kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z problemem leków generycznych, nie wiedziałem nawet, jak się one nazywają). Choć wydawało mi się, że rozumiem co i jak, to jakiś rok później uświadomiłam sobie, że tak nie było. I ogólnie nie jestem do końca pewien, czy wielu z tych, którzy twierdzą, co to jest, rozumie wszystkie niuanse. Ogólnie rzecz biorąc, życie codzienne okazało się pełne wydarzeń i pełne chęci osiągnięcia celu. Ale w weekendy trudno było zaplanować dzień i musiałem ciągle się napierać. Oczywiście cały ten czas pożyczałem od rodziny, z którą prawie nie spędzałem czasu, ale teraz te wydatki się opłaciły. A wieczory są wypełnione rodziną i nawet udaje mi się coś napisać w Javarush =)
  • Nie odmawiaj sobie przyjemności studiowania pokrewnych i zupełnie niezrozumiałych technologii . UML-a? HTML? XML-a? CSS? XPAT? Mavena? Hosting? Doker? TCP? W jaki sposób procesor dodaje liczby? Tak! Daj mi dwa! :)
To wszystko. Myślę, że to już koniec mojej dzisiejszej historii. Mam nadzieję, że moje doświadczenie komuś się przyda i dzięki temu długiemu wpisowi udało mi się wesprzeć kogoś na wybranej przez niego ścieżce: udzielić przydatnych rad lub po prostu podnieść go na duchu. W każdym razie doświadczenie nigdy nie jest negatywne. W końcu doświadczenie jest jedyną rzeczą, która pojawia się, gdy go nie ma. Powodzenia! I do zobaczenia w IT, koledzy! PS Przez straszny zbieg okoliczności, pisząc w formularzu przeglądarki, prawie straciłem owoce mojej dwugodzinnej pracy. Dzięki Bogu, że jest Google i wspaniały artykuł Jak odzyskać tekst utracony w formie A więc na naukę nigdy nie jest za późno, nawet jeśli masz 35 lat, nie masz wykształcenia, ale jesteś już programistą i mimo, że to cztery lata rano na zewnątrz, ty i ja spędziliśmy 6 godzin nad tym chaotycznym artykułem, którego nawet nie każdy jest w stanie dokończyć, a twoje oko już drga ze zmęczenia, ale i tak jesteś bardzo zadowolony, bo jutro twoja ulubiona praca czeka na ciebie, a ktoś wciąż czyta twoje dzieło do końca i uśmiecha się w tym wersecie.
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION