JavaRush /Blog Java /Random-PL /Ścieżka przełącznika w IT v3.0
Бобрович Борис
Poziom 31
Одесса

Ścieżka przełącznika w IT v3.0

Opublikowano w grupie Random-PL
Uch. Stosunkowo niewiele czasu minęło od mojego poprzedniego artykułu Ścieżka przełącznika w IT v2.0 . Ale nawet zdecydowałem się rzucić jeszcze jednego. Zwłaszcza w takim momencie. W czasie, który minął od mojego ostatniego artykułu, udało mi się wyjechać służbowo do Portugalii (aby pracować dla stamtąd 🤣), pomieszkać tam przez półtora miesiąca, poczuć ducha nieznanego i naprawdę pięknego kraj, a w szczególności jedno z najstarszych miast na świecie, Lizbona, poczuj poziom tamtejszej medycyny, wróć do domu, zachoruj na koronę, wyzdrowiej, obudź się po eksplozjach o wpół do czwartej rano i znajdź się w rozdartym wojną kraju, zmień pracę i dziwnym zbiegiem okoliczności nie pozwól swojej kukułce na długi lot. Krótko mówiąc jest intensywnie 😁 Cóż mogę powiedzieć. Poprzedni artykuł pisany był z nutką depresji, z której nie było mi łatwo wyjść. Mimo to znacznie podważa wszystkie aspekty życia. Ale ją pokonałem. I trzeba powiedzieć, że to dramatycznie wpłynęło na jakość życia. Wszystkie moje sesje z psychoterapeutą i praca z neurologiem przyniosły skutek. Zacząłem zwracać większą uwagę na swoje zdrowie i zdałem sobie sprawę, że nadszedł czas. Choć 30 lat to nie jest jeszcze bardzo starość, to już wyraźnie widać, że swoje zdrowie należy poprawić. Zacząłem więc od badań (i kontynuuję) i wykonałem wszystkie szczepienia, które były w kalendarzu (ludzie byli w szoku 🤣). Potem nakreśliłem ogólny obraz tego, co mam robić, i teraz stopniowo poddaję się badaniom przesiewowym w kierunku raka. Przydatna rzecz, jeśli krewni zmarli na raka. No cóż, o czym ja mówię? Koniecznie zadbaj o swoje zdrowie. Programiści mają tendencję do nie patrzenia na nic innego jak tylko na pracę i zaniedbywanie siebie. Naprawdę tego nie polecam. Będziesz musiał przejść nieprzyjemne procedury. W niektórych miejscach bardzo. Im są starsze, tym są twardsze i droższe. Dlatego gorąco nie polecam. Choć udało mi się dojść do siebie, okresowo odczuwam uroki medycyny. No cóż, zapomnijmy trochę o medycynie. Pracowałem, to znaczy pracowałem i zdałem sobie sprawę, że to mnie zaczęło, a cokolwiek mnie zaczynało, byłem już dość zmęczony obecnym projektem. Wyciągnąłem z niego wszystko, co mogłem, ale moi indyjscy koledzy nadal nie mogli znaleźć niczego, co mogliby ze mnie wyciągnąć. Organizowała je tylko drużyna, która była głównie w moim mieście (Hindusi byli częściowo w Indiach, a częściowo w USA. I tak, to byli Hindusi. Wyjaśnię później😄). Projekt był związany z e-commerce w Stanach i był nawet ciekawy przez jakiś czas. Ale potem odszedł ostatni normalny trop techniczny i na jego miejsce postawiono nowy. Były pewne nadzieje na poprawę stosu zadań, ale się rozpadły. Coraz bardziej popadaliśmy w rutynowe wsparcie. Zapytani o obiecane ulepszenia, od TL usłyszeliśmy jedynie: „Jestem całkowicie z wami, pracuję nad tym” (nie). Od strony klienta do zespołu zaczęto też rekrutować coraz więcej Hindusów. Zarówno dla kontroli jakości, jak i DEV. Oczywiście wszystko to znacznie obniżyło jakość pracy. Ścieżka przełącznika w IT v3.0 - 1 I problem nie polega nawet na tym, że jakość specjalistów była niższa (i było to okropne. Wielu naszych stażystów wie więcej. Trzeba ich było uczyć, jak włączyć tryb incognito i korzystać z Postmana), ale to, że ich niekompetencja uniemożliwiła nam pracujący. Kontrola jakości zapytała, jak testować zadania, nie mogli tego zrobić, poszedłeś i przetestowałeś z nimi, zadziałało, stworzyli błędy, które nie były błędami, musiałeś tracić czas i zamykać je z wyjaśnieniem, dlaczego tak nie jest błąd. A jeśli pracowałeś z Hindusem, to wiesz, że musisz wyjaśniać w jak najbardziej zwięzłych zdaniach. Bo jeśli napiszesz szczegółowy komentarz, to przeczytają pierwszą linijkę (jeśli w ogóle ją przeczytają) i, jeśli będą mieli szczęście, ostatnią. Ich programiści z kolei nie wiedzą nawet, jak coś napisać lub naprawić. Najczęściej zdarza się, że rzekomo przez tydzień pracują nad zadaniem (nie), o którym ciągle szczegółowo opowiadają na stand-upach, a potem okazuje się, że pilot wie, jak to zrobić i przypinają Ci tego nieszczęsnego programistę żebyś mu wyjaśnił jak napisać usługę. A łatwiej ci to zrobić samemu, niż tłumaczyć to swojej głowie, która nie chce niczego zrozumieć. Tu nie ma żartów. Jeśli się nie złamie, spadnie. Nie zostanie to zrozumiane. Po prostu przyjdzie i zbombarduje Cię pytaniami „jak to zrobić”. Nigdy nie widziałem ich otwartych i Google. Oni tylko czekają, aż zrobisz wszystko za nich. Cóż, oczywiście, jeśli zaczniesz wyrażać niezadowolenie, to na stand-upach Hindusi zaczną się oburzyć, że nie pomagasz im w wykonaniu zadania (środek, jodły), że nie masz czasu na wykonanie zadań ( ponieważ testerzy i dewy pochłonęły cały twój czas i energię) i nawóz zaczyna wrzeć. Właściwie dlatego nazywam ich Indianami. Są najgorszym wcieleniem Hindusów. Oto TL, który wyszedł, był Hindusem. A to wszystko Indianie. Aha, i jeszcze jeden pozostały tester również jest Hindusem. Ale on wariuje już w otoczeniu tych ludzi. Każdy, kto pracował z Hindusami, zrozumie mnie. No cóż, to wszystko zaczęło mnie naprawdę niepokoić. Ale przyszedł czas, kiedy potrzebowali osoby w tej samej strefie czasowej co klient, i tak się złożyło, że wizy do Stanów były wydawane przez bardzo długi czas ze względu na koronę. A zdobycie wizy nie było już dla mnie opcją. Dlatego zaproponowali, że wyjadą i będą pracować przez półtora do trzech miesięcy w krajach Ameryki Łacińskiej. A dla osoby, która nie mieszka nad morzem, może to być fajna oferta, ale odmówiłem. Uwiodły mnie słowa o spędzeniu Nowego Roku na plaży nad oceanem, ale zrozumiałam, co się za tym kryje i zdecydowałam, że chcę być w domu. Minął już czas, kiedy wyjeżdżałem w jakąkolwiek podróż służbową. Ciekawie jest też pojechać do Stanów, do Kalifornii, gdzie klient ma biuro. Jeździłem samochodem po Ameryce, zwiedzałem różne stany. Nowy Rok spędziłbym z żoną w Nowym Jorku. Ale spędzenie półtora miesiąca w Latham wcale nie było atrakcyjne. Zaproponowali mi nawet Meksyk, na co odmówiłem jeszcze bardziej surowo. Bardzo łatwo jest tam zniknąć i nie zostać znalezionym. No cóż, już zacząłem snuć plany na Nowy Rok, pojechać w Karpaty, odpocząć, ale zaproponowano mi wyspę Teneryfę w Hiszpanii, Portugalii, Islandii. A potem zacząłem myśleć. Po pierwsze, jeśli już idą na takie kompromisy, to znaczy, że dana osoba jest naprawdę potrzebna i nie jest miło ją znęcać. Po drugie, kraje są interesujące. W rezultacie po rozmowach z żoną uznaliśmy, że Portugalia jest interesująca. Pojechaliśmy więc do Lizbony. Wielu nie rozumiało, dlaczego mnie wysyłali. Mówią, że w porównaniu ze stanami jest to różnica kilku godzin. Ale było mi tam dobrze. Położyłem się spać o 2-4 w nocy i nabrałem przekonania, że ​​więcej tego nie zrobię. Dużo rozmawiałem z klientami i było naprawdę interesująco. Podobała mi się taka praca. Siedzisz w ładnym mieszkaniu w centrum Lizbony. W ciągu dnia spacerujesz, zachwycasz się architekturą, kulturą, klimatem, idziesz do kawiarni, a wieczorem zabierasz się do pracy i jednocześnie pijesz dobre porto. W weekendy wynajmujesz samochód i jeździsz po kraju. To jest bardzo fajne. Cape Roca, ocean, lokalne kawiarnie, świeże owoce morza i fajne owoce, Zamek Pena. To jest bardzo wciągające. W zasadzie było więc bardzo przyjemnie. Ścieżka przełącznika w IT v3.0 - 2 Udało nam się nawet odwiedzić klinikę w Lizbonie). U mojej żony pojawił się kamień nerkowy, o którym nie wiedzieliśmy i myśleliśmy, że to zatrucie. Ból był silny, więc wezwano pogotowie. Szczerze mówiąc, nadal jest to stresujące. Nieznany kraj, inny język, własne zasady. Ale karetka przyjechała bardzo szybko. I nie minęło pięć minut. Lekarze badali i przesłuchiwali. Nie dali mi żadnych leków. Co było zaskakujące. Ponieważ nasi lekarze natychmiast starają się złagodzić ból. A potem powiedzieli, że nie można nic brać ani nawet pić wody, żeby się przebadać i zobaczyć, co dolega Twojemu organizmowi. Zabrali nas do kliniki. Poza tym doradzili mi, żebym poszła do przychodni państwowej, bo lekarz stwierdził, że woli poziom pracy przychodni państwowej. Przyjechaliśmy i zostaliśmy wpisani na listę oczekujących. Dali nam żółtą bransoletkę, po czym usiedliśmy i czekaliśmy w kolejce. I co należy zauważyć, mimo że moja żona czuła się źle, to ona i ja zrozumieliśmy, dlaczego tamtejszy system był prawidłowy. Pomimo tego, że na wizytę u lekarza musiałam czekać około pół godziny, wszystko przebiegło bardzo sprawnie. Lekarze nie zawracali sobie głowy, wszystko było tak, jak powinno. Przeprowadzili wszystkie badania, wszystkie badania i przepisali leczenie. A była to noc po katolickim Bożym Narodzeniu. To szalone, co przydarzyło się pacjentom. W klinice spędziliśmy w sumie całą noc. Ale ostatecznie wszystko było w porządku. Po takim doświadczeniu rozumiesz, że w końcu zachodni system opieki zdrowotnej jest właściwym miejscem. Poza tym wszystko było bezpłatne, ponieważ była to sytuacja awaryjna. W skrócie tak spędziliśmy Wigilię w Lizbonie 😄 Ale ogólnie spodobał mi się styl życia ludzi i postanowiłam spróbować go zaadoptować. Pracują dla życia, a nie dla przetrwania. Zamknięte kawiarnie w środku dnia to normalna rzecz. Ponieważ na śniadanie, lunch i kolację czekają głównie na miejscowych, a resztę czasu poświęcają sobie. I to jest fajne. Są bardzo zrelaksowani ludzie i luźna atmosfera. Podczas mojej podróży biznesowej zostałem liderem zespołu backendowego. Generalnie nigdy nie byłem chętny na to stanowisko, ale tak się po prostu złożyło. Postanowiłem spróbować sprzedać coś dobrego w ramach projektu. To oczywiście kosztowało sporo nerwów, ponieważ procesy były już w pełnym toku. Hindusi miażdżyli ich swoją głupotą najlepiej jak potrafili. Musiałem zachować się twardo i krytykować premiera, kierownika ds. kontroli jakości i jego zespół oraz indyjskich programistów podczas komunikacji z klientami. Na szczęście ci Amerykanie rozumieją, co jest co. Nigdy nie wytykałem palcami, ale zawsze wydobywałem problemy na światło dzienne i wyjaśniałem, kto jest za nie winien. Zrobiłem to z dwóch powodów. Po pierwsze, jeśli nie zmiażdżysz Hindusa, nie zacznie się ruszać (chwila rasizmu)). No cóż, co jeszcze mogę powiedzieć, jeśli to prawda). Po drugie, lubili ukrywać swoje wyświechtane terminy, ujawniając fakt, że nie zdążyliśmy na coś. No cóż, właściwie to zdecydowałem się pozbawić ich tej broni i to radykalnie poprawiło pozycję mojego zespołu. Nie było to łatwe, wymagało dużo pracy i nerwów, ale podobało mi się, że mój zespół radzi sobie coraz lepiej. Kiedyś nawet musiałem doprowadzić do łez kontrolę jakości. Następnie poprosiła o osobistą rozmowę ze mną i zapytała, dlaczego jestem taki nieszczęśliwy. To zabawne, ale oni naprawdę nie rozumieją, dlaczego możemy nie być szczęśliwi. Szczerze nie rozumieją. Cóż, po rozmowie wyszła jeszcze bardziej zdenerwowana. Stopniowo proces zaczął się poprawiać. Dla mojego zespołu. Bo nadal byłam filtrem idiotyzmu, który lał się na mnie jak wodospad. Ale współpracowaliśmy z menedżerem z mojej firmy i nalegaliśmy na podzielenie naszego monolitycznego projektu z kilkoma starszymi kodami na mikrousługi. Nie było to szybkie, ale mimo to projektowanie się rozpoczęło. Ale wcześniej, przez dwa, trzy lata, od klientów słyszeliśmy tylko, że na pewno przepiszemy monolit. Ale potem wydarzyło się kilka wydarzeń. Wróciłem z Portugalii. Kupiliśmy z żoną na raty trzypokojowe mieszkanie od dobrego dewelopera, co planowaliśmy zrobić jeszcze przed wyjazdem, a potem zachorowałem na koronę. Najśmieszniejsze jest to, że pewnego dnia wieczorem zaraziłam się, na drugi dzień miałam zaplanowane trzecie szczepienie, które wzięłam, bo nie wiedziałam, że już zostałam zakażona, a wieczorem już mnie nie było. Niech mówią, że omicron to forma łagodna, ale dla mnie to było jak stado słoni przez trzy dni. To było bardzo trudne. Nigdy wcześniej nie byłem na pięciodniowym zwolnieniu lekarskim. Przez trzy dni byłem po prostu niekompetentny, a potem na kolejne półtora tygodnia mnie nie było. A szczepiłam się już dwa razy. Ale jak wyjaśnił mi lekarz, był to łagodny przebieg. Więc ci, którzy mówią, że korona jest jak przeziębienie, chłopaki, rzućcie głowę w łajno. Często miewałem przeziębienia i to ciężkie, i wiem, jak to jest. A korona wcale nie jest przeziębieniem. Nawet jeśli jesteś zaszczepiony i przestrzegasz podstawowych środków bezpieczeństwa. Nawiasem mówiąc, do środków. Przed i po zachorowaniu moja żona i ja zawsze nosiliśmy maski w pomieszczeniach zamkniętych. Choć ze względu na zachowanie otaczających mnie osób, naprawdę chciałam do jakiejś trójki przyjechać chora i chodzić bez maseczki. To prawda, że ​​​​ta jedna figa nie pomogłaby. Ludzie nadal uważają, że nie muszą nosić maseczki, bo ona ich przed niczym nie chroni. Ale noszenie go w celu ochrony innych wykracza poza umysły naszych ludzi. Nawiasem mówiąc, jest to uderzająca różnica między naszym narodem a Portugalczykami. Nawet dzieci noszą tam maseczki. Co więcej, około 50-60% ludzi nosi maski nawet na ulicy. Jednocześnie prowadzą absolutnie wszystkie placówki. Bez problemu. A śmiertelność jest niska. I nie ma problemu z zachorowalnością. I szczepią systematycznie. Ale tak jest. Tekst piosenki. co planowaliśmy zrobić jeszcze przed wyjazdem, a potem zachorowałem na koronę. Najśmieszniejsze jest to, że pewnego dnia wieczorem zaraziłam się, na drugi dzień miałam zaplanowane trzecie szczepienie, które wzięłam, bo nie wiedziałam, że już zostałam zakażona, a wieczorem już mnie nie było. Niech mówią, że omicron to forma łagodna, ale dla mnie to było jak stado słoni przez trzy dni. To było bardzo trudne. Nigdy wcześniej nie byłem na pięciodniowym zwolnieniu lekarskim. Przez trzy dni byłem po prostu niekompetentny, a potem na kolejne półtora tygodnia mnie nie było. A szczepiłam się już dwa razy. Ale jak wyjaśnił mi lekarz, był to łagodny przebieg. Więc ci, którzy mówią, że korona jest jak przeziębienie, chłopaki, rzućcie głowę w łajno. Często miewałem przeziębienia i to ciężkie, i wiem, jak to jest. A korona wcale nie jest przeziębieniem. Nawet jeśli jesteś zaszczepiony i przestrzegasz podstawowych środków bezpieczeństwa. Nawiasem mówiąc, do środków. Przed i po zachorowaniu moja żona i ja zawsze nosiliśmy maski w pomieszczeniach zamkniętych. Choć ze względu na zachowanie otaczających mnie osób, naprawdę chciałam do jakiejś trójki przyjechać chora i chodzić bez maseczki. To prawda, że ​​​​ta jedna figa nie pomogłaby. Ludzie nadal uważają, że nie muszą nosić maseczki, bo ona ich przed niczym nie chroni. Ale noszenie go w celu ochrony innych wykracza poza umysły naszych ludzi. Nawiasem mówiąc, jest to uderzająca różnica między naszym narodem a Portugalczykami. Nawet dzieci noszą tam maseczki. Co więcej, około 50-60% ludzi nosi maski nawet na ulicy. Jednocześnie prowadzą absolutnie wszystkie placówki. Bez problemu. A śmiertelność jest niska. I nie ma problemu z zachorowalnością. I szczepią systematycznie. Ale tak jest. Tekst piosenki. co planowaliśmy zrobić jeszcze przed wyjazdem, a potem zachorowałem na koronę. Najśmieszniejsze jest to, że pewnego dnia wieczorem zaraziłam się, na drugi dzień miałam zaplanowane trzecie szczepienie, które wzięłam, bo nie wiedziałam, że już zostałam zakażona, a wieczorem już mnie nie było. Niech mówią, że omicron to forma łagodna, ale dla mnie to było jak stado słoni przez trzy dni. To było bardzo trudne. Nigdy wcześniej nie byłem na pięciodniowym zwolnieniu lekarskim. Przez trzy dni byłem po prostu niekompetentny, a potem na kolejne półtora tygodnia mnie nie było. A szczepiłam się już dwa razy. Ale jak wyjaśnił mi lekarz, był to łagodny przebieg. Więc ci, którzy mówią, że korona jest jak przeziębienie, chłopaki, rzućcie głowę w łajno. Często miewałem przeziębienia i to ciężkie, i wiem, jak to jest. A korona wcale nie jest przeziębieniem. Nawet jeśli jesteś zaszczepiony i przestrzegasz podstawowych środków bezpieczeństwa. Nawiasem mówiąc, do środków. Przed i po zachorowaniu moja żona i ja zawsze nosiliśmy maski w pomieszczeniach zamkniętych. Choć ze względu na zachowanie otaczających mnie osób, naprawdę chciałam do jakiejś trójki przyjechać chora i chodzić bez maseczki. To prawda, że ​​​​ta jedna figa nie pomogłaby. Ludzie nadal uważają, że nie muszą nosić maseczki, bo ona ich przed niczym nie chroni. Ale noszenie go w celu ochrony innych wykracza poza umysły naszych ludzi. Nawiasem mówiąc, jest to uderzająca różnica między naszym narodem a Portugalczykami. Nawet dzieci noszą tam maseczki. Co więcej, około 50-60% ludzi nosi maski nawet na ulicy. Jednocześnie prowadzą absolutnie wszystkie placówki. Bez problemu. A śmiertelność jest niska. I nie ma problemu z zachorowalnością. I szczepią systematycznie. Ale tak jest. Tekst piosenki. I szczepią systematycznie. Ale tak jest. Tekst piosenki. I szczepią systematycznie. Ale tak jest. Tekst piosenki. Ścieżka przełącznika w IT v3.0 - 3 To było pierwsze wydarzenie. Drugi miał miejsce dwa tygodnie po koronie. Wyzdrowiałem i nadal planowaliśmy naprawy w firmie, którą wynajęliśmy. A potem 24 lutego budzimy się o wpół do czwartej rano z powodu eksplozji. Nie rozumieliśmy, co się dzieje. Znajomi zaczęli do mnie dzwonić i mówić, że nas bombardują. Podczas gdy eksplozje trwały nadal, algorytm działania w naszych głowach po prostu nie działał. Wiedzieliśmy, co trzeba zrobić, ale nie mogliśmy się zebrać w sobie. Był to jakiś pierwotny, nieprzezwyciężony strach, który mroził mi żyły i uniemożliwiał normalne oddychanie. Moja żona zaczęła wpadać w histerię i musiałem jej podać mój środek uspokajający, który biorę na stany lękowe i żeby ją uspokoić. Jednocześnie próbowałam się pozbierać i podjąć jakieś działania. Co dziesięć do piętnastu minut cały dom się trząsł. Mieszkamy niedaleko lotniska cywilnego. Moi przyjaciele mieszkają niedaleko bazy wojskowej. Generalnie, ze względu na to, że miasto jest stosunkowo małe, eksplozje odczuwalne są w każdym zakątku miasta. I wszędzie nas bombardowano. Kiedy próbowaliśmy się zebrać i zdecydować, co robić, nadszedł wieczór wśród eksplozji. Zdecydowaliśmy się wyjechać z kraju do Mołdawii. Na szczęście jest kilka godzin drogi od nas. Połączyliśmy siły ze znajomymi i sześcioro z nas pojechało dwoma samochodami. Przez dziesięć godzin panowała dzika panika. Nikt nie chciał odejść. Przez jakiś czas wszyscy nawet próbowaliśmy pracować. Nasze firmy stworzyły awaryjne wideokonferencje w celu ewakuacji ludzi i monitorowania sytuacji online. Moja firma stworzyła go dokładnie o wpół do trzeciej. Obecni byli wszyscy dyrektorzy generalni. Jeden z nich był nawet w Odessie i także był świadkiem bombardowania. I tak poszliśmy. Żebyście zrozumieli, co drugi dzień musiałem zmieniać tymczasowe prawo jazdy, wydawane na dwa lata dla początkujących kierowców, na stałe. Następnego dnia moje prawo jazdy straciło ważność i nie mogłem już prowadzić samochodu. Ale moim zadaniem było zabrać żonę i przyjaciół za granicę w bezpieczne miejsce. Po 13 godzinach dzikiej paniki wyruszyliśmy. Po drodze próbowaliśmy kupić jedzenie do zjedzenia w kolejce, ale terminale po prostu nie działały. Płatność kartą była prawie niemożliwa. Bankomaty były puste. Na szczęście zawsze miałem przy sobie gotówkę. Staraliśmy się jechać jak najszybciej. Po drodze widzieliśmy mnóstwo żołnierzy. Do strefy tranzytowej dotarliśmy dość szybko, lecz potem natrafiliśmy na kolejkę. Kolejka była ogromna. Trzypasmowa droga z dwoma pasami ruchu w kierunku granicy została zatłoczona do czterech pasów. Ludzie uciekli. Tego spektaklu nie da się opisać słowami. Tysiące przerażonych ludzi uciekających przed bombardowaniem, aby ocalić swoje rodziny. Wyszliśmy i rozmawialiśmy, podczas gdy kolejka przesuwała się powoli. Noc, odgłosy pracujących lub zatrzymujących się silników, odległe odgłosy eksplozji i tysiące świateł samochodów, tysiące ludzi wychodzących z domów i uciekających przed niebezpieczeństwem. To mrożący krew w żyłach widok. Spędziliśmy tak całą noc. Przez cały ten czas jechałem, bo jako jedyny umiałem prowadzić nasz samochód. Kolega, który jechał drugim, niósł swoją siostrę. Aby jakoś poprawić sobie humor, wyszliśmy na mroźne powietrze i rozmawialiśmy z ludźmi. Przyjaciele spali w ciepłym samochodzie. Wszyscy są wyczerpani i zmęczeni. Kończył mi się napój energetyczny, który otworzyłem, żeby nie zasnąć. Piję je tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. Reanimują mnie, ale serce zaczyna mnie boleć. Ale musiałem się napić, bo oczy mi się już zamykały. Często widzieliśmy ludzi wysiadających z samochodów i budzących śpiących kierowców, bo byli tak zmęczeni, że nie słyszeli klaksonu. Więc co? W ten sposób obudziłem kolegę, gdy stał przed moim samochodem. Zasnął i przez jakieś 10 sekund dawałam mu znać. Potem wybiegł i wszystko zatrząsł. Nie mogłeś zamknąć oczu nawet na sekundę. Spędziliśmy tak całą noc. Przez cały ten czas odbieraliśmy z innymi przyjaciółmi stojącymi gdzieś w tej samej kolejce. Tył i przód. Niektórzy zdążyli już przekroczyć nasz punkt kontrolny i jechali w kierunku Mołdawii. Linia poruszała się bardzo powoli. Z jakiegoś powodu mołdawskiej straży granicznej bardzo dużo czasu zajęło przetworzenie dokumentów. Po prostu nie byli gotowi na taką falę. Nikt nikomu nie miał nic do zarzucenia, a wręcz przeciwnie, wszystkich wypuścili. Po prostu nie byli gotowi. Dlatego linia poruszała się bardzo powoli. Raz na pół godziny jechaliśmy dziesięć metrów. Wiele osób porzuciło samochody na poboczu drogi i poszło pieszo. Ścieżka przełącznika w IT v3.0 - 4 Bliżej ósmej rano (w strefie tranzytowej dotarliśmy o ósmej wieczorem) za zakrętem widzieliśmy już nasz punkt kontrolny. Ale potem rozeszła się informacja, że ​​granice zostały zamknięte dla mężczyzn. Co jest logiczne. Poprosiłem nasze żony, aby przekroczyły granicę, gdzie spotkaliby się z przyjaciółmi, którzy już ją przekroczyli. Musieliby przejść sami kilka kilometrów, ale stanowczo odmówili wyjazdu bez nas. A potem postanowiliśmy wrócić. Trzeba było to zrobić szybko, bo pas powrotny był już zajęty i ledwo można było jechać tylko poboczem drogi, ryzykując wpadnięcie do rowu. Jakimś cudem wykołowaliśmy i wysiedliśmy. Raz prawie spadliśmy z drogi w trzciny, bo prawie nie dało się przejść. Droga powrotna zajęła niewiele czasu. Drogi były puste. W drodze powrotnej widzieliśmy wiele punktów kontrolnych i personelu wojskowego. Widzieliśmy załogi obrony powietrznej, czołgi i transportery opancerzone. Wróciłem prawie nie zdając sobie sprawy, co się dzieje. W zasadzie ledwo pamiętam, jak poszliśmy z walizkami do mieszkania. W tym momencie eksplozje na chwilę ustały i mogłem zemdleć. kiedy się obudziłem, skontaktowałem się z moją firmą i powiedzieli mi, że na razie nie pracujemy, dopóki nie będzie jasne, co się dzieje. Tak dotrwaliśmy do weekendu. W większości cieszyliśmy się, że wróciliśmy do domu. Nie chcieliśmy wyjeżdżać. W weekend zaczęto wprowadzać godzinę policyjną, która nadal obowiązuje. Moralnie byliśmy nieznośnie przygnębieni. I zdecydowaliśmy się zamieszkać z przyjaciółmi, z którymi próbowaliśmy wyjechać. We czwórkę było łatwiej, nawet w jednopokojowym mieszkaniu. Spaliśmy na dmuchanym materacu, no cóż, jak spaliśmy. Wyłączony. Większość czasu spędziliśmy w schronie z powodu alarmów i eksplozji. Z okna widzieliśmy w nocy, jak działa obrona przeciwlotnicza. Widzieliśmy wiele świateł pędzących w niebo i słyszeliśmy wiele eksplozji. Gdy nie mieliśmy już sił biec do schronu z trzynastego piętra, zaczęliśmy wychodzić na wspólny korytarz. Samo bieganie tam i z powrotem przy wyłączonych windach było szczególnie nie do zniesienia w nocy. Więc spaliśmy na karematach. O napięciu nerwowym nie wspomnę, ale noce takie jak ta naprawdę bolały mnie po plecach. Od czasu do czasu wszystkim puszczały nerwy. Dziewczyny wpadły w histerię i pocieszała je, że tak powiem, cała wioska. Leżeli tak przez kolejny miesiąc. Przez ten miesiąc nauczyliśmy się żyć w nowej rzeczywistości. Przyzwyczaiłem się do zespołu stresu pourazowego. Zaakceptowaliśmy fakt, że wojna nie zakończy się szybko. Wierzyli w naszą armię. Wierzyliśmy w ludzi i siebie. Widzieliśmy na własne oczy, jak ludzie stoją w kolejkach do urzędów rejestracji i poboru do wojska, aby zgłosić się na ochotnika. Jednocześnie kierowano ich do jednostek obrony terytorialnej. Zabawnie było patrzeć, jak te grupy nie są już akceptowane, a ludzie próbują płacić łapówki, aby się do nich dostać. Kiedy jeszcze tam nie dotarli, zgłosili się na ochotnika do kopania piasku na plażach pod fortyfikacje. Wszyscy ludzie stali się jednym spójnym zespołem. Widzieliśmy, jak najeżone było nasze miasto. Kiedy to zobaczysz, zrozumiesz, kto do cholery to przyjmie. Tutaj na każdej ulicy marzą o trzymaniu wroga za gardło. Przerzuty sprzętu i personelu wojskowego odbywają się stale przez cały dzień. Ludzie przynoszą wojsku żywność i wodę oraz pomagają w amunicji. Cały kraj przekazuje swoje pieniądze i zasoby na zakup fajnej amunicji i sprzętu wojskowego. Co mogę powiedzieć? Na drona wojskowego trzeba było zebrać jedną z wielokrotnie przekraczających 8 milionów dolarów. Zmontowali to w dwa dni. Zwykli ludzie dorzucali dolara, dziesięć, ile tylko mogli. I nadal się wtrącają. Nasi ludzie kupują SUV-y za granicą, przerabiają je i zabierają do żołnierzy na pierwszej linii frontu. Ludzie pomagają uchodźcom, zapewniając mieszkanie, żywność, odzież i pieniądze. I my staliśmy się tego częścią i także pomagamy. Zaczynasz być naprawdę dumny ze swojego kraju i narodu. Aby naprawdę kochać. W czasie, gdy mieszkaliśmy z przyjaciółmi, zaczęliśmy pracować stopniowo, a potem na pełnych obrotach. W zasadzie nie pracowaliśmy tylko przez tydzień, a potem się pobraliśmy. Pracowali najlepiej jak potrafili. Podczas nalotów i bombardowań pracowali z ukrycia. Aby jakoś zająć się czymś poza godzinami pracy i nie czytać ciągle wiadomości, poznawałem nowe technologie i brałem udział w kursach. Moja obecna praca stała się nudna. Zacząłem myśleć o zmianie projektu, ponieważ nauczyłem się z niego wszystkiego, co mogłem, i popchnąłem przejście na mikroserwisy. Nawet zacząłem to przepisywać. Ale jestem zmęczony zalewającym mnie strumieniem idiotyzmów. Co więcej, werbowali coraz więcej Hindusów, chociaż nalegałem, aby werbować naszych ludzi. No i w końcu dostałem propozycję odbycia rozmowy kwalifikacyjnej do ciekawego projektu związanego z geodezją. Firma była europejska i nie było tam zapachu Indian. Przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną i bardzo szybko otrzymałem ofertę. Miłe było to, że nastąpił również solidny wzrost płatności. W mojej obecnej firmie miałem już w marcu uzgodnić dobry awans, ale ze względu na wojnę został on opóźniony. Nie chciałam na niego naciskać, bo nie pierwszy raz pojawiały się pytania, ale z drugiej strony, dlaczego musiałam stracić pieniądze, które uczciwie zarabiam. Nie chciałam się tym ponownie zawracać, dlatego wyjazd do innego projektu był w tej sytuacji jeszcze przyjemniejszy. Nowa firma zgodziła się, że zgodnie z oczekiwaniami wyjdę za dwa tygodnie. Natychmiast powiadomiłem kierownictwo mojej firmy. I wtedy zaczęło się bieganie) Tak się złożyło, że to ja byłem osobą z największym doświadczeniem w backendowym rozwoju projektu. Oczywiście zabrałem ze sobą innego programistę, z którym już wcześniej współpracowałem, ale wtedy nie miał on jeszcze całej wiedzy. Kierownictwo ze strony celnej gorączkowo próbowało wymyślić, jak przekonać mnie do pozostania i co zrobić, jeśli odejdę. Poprosili nas o transfer wiedzy. Nasz nowy kierownik techniczny zadzwonił do mnie i zapytał, dlaczego zdecydowałem się odejść. Cóż, po raz kolejny powiedziałem mu wszystko, co myślałem. Wyraził to poprawnie, ale bez ukrywania i zmiękczania. Z grubsza mówiąc, na palcach tłumaczył, że cały zespół, który zebrał i tworzy, z wyjątkiem naszego, to zupełnie niekompetentni i leniwi ludzie, którzy całą pracę i odpowiedzialność chcą zrzucić na innych. Odszedł bardzo smutny. Następnie zadzwoniliśmy do kierownictwa mojej firmy. Powiedziałem im też wszystko jasno. Cóż, powtórzyłem wszystko, komunikując się z HR. Jednocześnie utrzymywałem normalne relacje i w przyszłości mogę spokojnie wrócić, jeśli będę chciał. Ale prawda jest tylko wtedy, gdy projekt jest interesujący). Nowy projekt okazał się bardzo interesujący. Jest napisany od zera. Nowe technologie i bardzo ciekawe zadania. Dużo geografii i geometrii. Już dawno nie bawiłem się tak dobrze w pracy. Więc w tej sytuacji, aby kukułka nie odleciała, jest to bardzo pozytywny moment. A bunt płatniczy jest bardzo przyjemny, biorąc pod uwagę, że musimy dokonać remontu, a także zapłacić składki za mieszkanie. Ogólnie rzecz biorąc, ten moment jest oczywiście bardzo interesujący, ponieważ z powodu wojny nie ma pewności, że rakieta nie wleci do domu. I to jest całkiem prawdopodobna rzecz. Co więcej, stało się to już z pobliskim budynkiem mieszkalnym. W czasie zamachu podróżowałem służbowo i właśnie wysiadłem z samochodu. I wtedy zauważyłem rakiety lecące w moją stronę. Udało mi się przeskoczyć pomiędzy samochodem a ścianą pobliskiego domu, na ziemię. W mojej głowie nie było strachu. Pytaniem było tylko, czy będziemy żyć dłużej, czy wystarczająco. I oczywiście modliłem się, żeby nie poleciały w stronę domu, w którym przebywała moja żona. Ale rakiety poleciały dalej i chwilę później usłyszałem eksplozje. Całe miasto zatrząsło się od fal uderzeniowych. Tego dnia wystrzelono w naszą stronę siedem rakiet. kilka zostało zestrzelonych. Ale większości się udało. Część dotarła na lotnisko, a jeden zdecydowanie zboczył z kursu czy coś, ale uderzył bezpośrednim ogniem w budynek mieszkalny. Dom położony jest niedaleko tego, w którym kupiliśmy mieszkanie. I właśnie przeleciał obok ścian domu naszych przyjaciół. Wiemy na pewno, że był to bezpośredni ogień, ponieważ w Internecie od dawna krąży film, na którym widać, jak rakieta uderza w dom. Nie ma mowy o jakimkolwiek upadku. Można zobaczyć jak lata pomiędzy domami naszych znajomych. To jest naprawdę trudne. Nie będziecie więc pozazdrościć tym, którzy kupili mieszkania przed wybuchem wojny. Moi znajomi też go kupili. Ale kompleks domów ma na razie zamrożoną budowę. Nasze odcinki zostały już przekazane, ale na razie nie wiadomo, kiedy zostaną przekazane. Ale prawie spłacili pożyczkę. Krótko mówiąc, mhm. Ale nie rozpaczamy. Wiemy, że wygramy, a kraj dokona mocnego przełomu w rozwoju. Być może nawet będziemy pracować nad projektami, które stworzą oprogramowanie dla naszego kraju. Byłoby fajnie. Co więcej, nie zamierzamy tego zostawiać. Możliwość opuszczenia kraju rozważana jest tylko w przypadku zdobycia kraju. Nie będziemy żyć pod obcym państwem. Nie potrzebujemy tego badziewia. Ale tak się nie stanie, dlatego snujemy plany na życie w naszym kraju. Teraz zdecydowaliśmy się wynająć dom za miastem, aby odpocząć od głośnych syren. Oczywiście, że je tam słychać i słychać eksplozje, ale dom ma bardzo grube ściany i dobrą piwnicę. W piwnicy znajdują się sofy i łóżka. Więc możesz tam spać spokojnie. Znowu świeże powietrze. Oprócz zespołu stresu pourazowego ludzie doświadczają obecnie także poważnego niedoboru tlenu. Po zakończeniu pracy zostaje bardzo mało czasu na przebywanie na świeżym powietrzu. I tak możemy wieczorem posiedzieć na tarasie. Cóż, fajną opcją jest basen. Ponieważ morze nie jest dostępne w tym roku. Nasz brzeg jest zaminowany, a do tego przyczepione są miny morskie. Są już tacy, którzy nie usłuchali zakazów i zginęli. Zatem nadal jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji. Niestety niewielu może się tym pochwalić. My też nie mogliśmy, ale ceny naszych nieruchomości na wynajem znacznie spadły i udało nam się znaleźć dobry dom za rozsądną cenę. Pracujemy więc, odpoczywamy ile się da, a czasami siedzimy w schronisku, aż wyją syreny. A wieczorami dodano teraz nową rozrywkę. Będziemy śledzić drony rozpoznawcze wroga i informować o tym wojsko. Nie jest więc łatwo je zauważyć na instrumentach ze względu na ich niewielkie rozmiary, ale całkiem je słychać, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nic nie lata po niebie. No chyba, że ​​rakiety. Ale mają inny dźwięk. Tak więc, zgodnie z naszymi wskazówkami, nawet zestrzelili. Odpowiedzialność obywatelska jest ważna. Ścieżka przełącznika w IT v3.0 - 5 Więc to jest to. Nie wiem, czy będzie sens pisać więcej artykułów. Bo to już nie jest historia sukcesu, ale historie o życiu i doskonaleniu tego właśnie sukcesu. Cóż, jeśli jest coś interesującego w tej pracy, po prostu radykalnie interesującego, to napiszę to. W rezultacie ponownie mogę doradzić Ci monitorowanie stanu zdrowia. Fizyczne i psychiczne. Obydwa są bardzo ważne. Udoskonalaj swoje umiejętności w każdej sytuacji. Podniesie to jakość wiedzy i konkurencyjność na rynku oraz pomoże Ci się rozproszyć, jeśli jest coś, czego sam nie możesz zmienić. Nie bój się coś zmienić. Coś nowego budzi zainteresowanie. Pogawędka ze znajomymi. To jest bardzo ważne. W trudnych sytuacjach można bardzo się wspierać. Zatem żyj i prosperuj! A co najważniejsze, miej głowę na karku i swoje zdanie. Jego brak powoduje problemy dla wszystkich. Ścieżka przełącznika w IT v3.0 - 6
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION