JavaRush /Blog Java /Random-PL /Historia sukcesu, czyli jak łatwo jest zagubić się w nasz...
Иван Кирсанов
Poziom 35
Нижний Новгород

Historia sukcesu, czyli jak łatwo jest zagubić się w naszym złożonym świecie

Opublikowano w grupie Random-PL
Ta historia zaczyna się w 2005 roku, kiedy kończyłam dziewiątą klasę i musiałam podjąć decyzję dotyczącą mojej przyszłości i tego, kim powinnam w niej zostać.
Historia sukcesu, czyli jak łatwo zagubić się w złożonym świecie - 1
Ponieważ nie pochodzę z bardzo bogatej rodziny, zdecydowano się zdobyć specjalizację zawodową, a następnie znaleźć pracę i samodzielnie zdobyć wyższe wykształcenie. Nie było pewności, że wejdę do „wieży” z budżetem na pożądaną specjalizację, co znacznie wydłużyło okres wsparcia moich rodziców, co nie było dla nich zbyt dobrą opcją. Muszę powiedzieć o mojej miłości do technologii informatycznych, mam to wszystko od dzieciństwa i w informatyce zawsze wszystko było dobrze. Pascal był w szkole, ale w domu ćwiczyłem Delphi, korzystając z książki „Biblia Delficka”. Wszystko się udało i marzyłem o tym, aby zostać programistą lub w ostateczności operatorem wideo, ale los postanowił inaczej. Zdecydowałem się na specjalizację robotniczą na jedynej uczelni w naszym mieście. W komisji rekrutacyjnej chciałam oczywiście zapisać się do „systemów i sieci informatycznych”, na co otrzymałam zdecydowaną odmowę, twierdząc, że z takim certyfikatem nie ma szans. A mój certyfikat nie był najgorszy. Następnie starałem się o „elektroenergetykę”, ale ponownie zostałem odrzucony. Osoba z komisji poleciła mi zapisanie się na inżynierię mechaniczną. W ogóle nie chciałam iść na inne specjalizacje, bo do tego wszystkiego było mi daleko. Ostatecznie zostawiłam aplikację dla „elektryka”, argumentując, że jeśli się nie dostanę, to pójdę do 10. klasy. Teraz rozumiem, że nie chodziło o świadectwo, ale o to, że wszyscy chodzą na jedną specjalność, a zadaniem komisji jest rekrutacja grup mniej popularnych zawodów. Dobrze zdałem egzaminy i w zasadzie wszedłbym wszędzie, ale to już nie ma znaczenia. Podczas studiów na studiach zainteresowałem się specjalizacją inżynieria energetyczna i całkowicie porzuciłem programowanie. Jeszcze w trakcie praktyki przedmaturalnej dostałem pracę jako elektryk. Po studiach razem z kolegami z klasy pojechaliśmy do „wieży” na naszej specjalności w ramach skróconego programu dla absolwentów uczelni. Do działu wieczorowego weszliśmy korespondencyjnie. Pracowałam na zmiany, szkoła była w każdą sobotę i niedzielę. W pracy nie mogłam pozbyć się poczucia, że ​​robię coś złego, nie wszystko mi się podobało. To, co trzymało mnie przy życiu, to pensja, system zmianowy i fakt, że kiedy skończę studia na „uniwersytecie”, zacznie się zawrotny rozwój kariery. Pomiędzy zmianami pracował na pół etatu przy naprawie komputerów. Za te pieniądze nie było nawet źle. Po skończeniu studiów oczywiście nikt nie mianował mnie szefem, a przynajmniej inżynierem. No cóż, nie od razu, pomyślałem, muszę się wykazać, wykazać chęć itp. Przez kilka lat próbowałem różnych taktyk i strategii, a nawet takiej, w której wystarczy odpuścić problem, a on sam się rozwiąże. Naturalnie nic nie pomogło. Możesz pomyśleć, że to ja jestem problemem. Być może, ale raczej jestem skłonny sądzić, że problem polega na tym, że w dużych korporacjach państwowych, którymi jest Rosseti, można coś osiągnąć, jeśli jest się krewnym jakiegoś szefa, albo jeszcze lepiej dyrektorem. Nie miałem wtedy już czasu na karierę, byłem pochłonięty „sprawami sercowymi”. I jak szybko ożenił się w wieku 27 lat? W tym czasie moja druga praca również była związana z elektrycznością i łącznie zarabiała około 60 tys. miesięcznie. Można by pomyśleć, że nie jest źle, ale jeśli wyobrazicie sobie, że będziecie musieli tak pracować do emerytury i nic się nie zmieni ani nie zmieni, robi się smutno, a praca na dwa etaty była strasznie wyczerpująca i praktycznie nie było wolnego czasu. W końcu tyle można zarobić na jednej pracy, siedząc w ciepłym biurze i nie wspinając się na kijki przy każdej pogodzie. Wiele osób mówiło mi, że robię źle, szczególnie koledzy, którym czasami pomagałem rozwiązywać problemy związane z komputerem i zachęcali mnie do samodzielnej nauki programowania. Trudno było w to uwierzyć. Zrozumiałem, że naprawa komputerów i programowanie to trochę od siebie odległe miejsca. Wiesz, jak w tym memie? Pomyślałem, czego więc uczą ludzi przez 6 lat w instytucie? I nigdy nie zapamiętam ani nie nauczę się nawet części tego wszystkiego.
Historia sukcesu, czyli jak łatwo zagubić się w złożonym świecie - 2
Wszystko się zmieniło, gdy mój przyjaciel oznajmił, że przeprowadza się na Białoruś. Został tam zaproszony do startupu z pensją 3000 dolarów. To prawda, że ​​\u200b\u200bnie jest samoukiem, studiował w instytucie i odbył staż w Intelu, a następnie pozostał tam, aby pracować. Zapewnił mnie jednak, że w tej dziedzinie jest wielu ludzi, którzy uczyli się sami, nie mając żadnego wyższego wykształcenia. Żeby tu patrzyli na Twoje prawdziwe umiejętności, a nie na dyplomy uniwersyteckie. Po sześciu miesiącach pracy na Białorusi ten startup został kupiony przez Google i zabrał wszystkich swoich pracowników do Kalifornii i mojego przyjaciela. Byłem bardziej zmotywowany niż kiedykolwiek. Pochłonąłem mnóstwo artykułów na temat tego, jakiego języka powinienem się uczyć. Wybór padł na Javę, bo można w niej pisać aplikacje na Androida, co mnie bardzo przyciągnęło i w dodatku jest najpopularniejsze od kilku lat, co oznacza mnóstwo informacji i wsparcia. Następnie pojawiło się pytanie, jak właściwie nauczyć się tej Javy. Czytałem artykuły, oglądałem filmy na YouTubie. Znalazłem portal GeekBrains, wydał mi się podejrzany, wszystko było zbyt piękne. Zacząłem szukać recenzji. Recenzje okazały się bardzo sprzeczne, byłem całkowicie zdezorientowany, a nawet chciałem splunąć, ale w jednym filmie doradzili mi, abym zaczął od książki „Najpierw głowa, naucz się Java”, mówią, że innowacyjne podejście nie jest takie nudna „Filozofia Javy”. Zamówiwszy książkę, przeczytałem ją wieczorami w ciągu miesiąca, po drodze wykonując z niej zadania. Rada okazała się słuszna, chociaż jest tam historia o Javie 1.6, ale są tam podane takie podstawowe rzeczy, że wersja nie jest istotna, OOP jest bardzo przeżute, co nazywa się na poziomie koloboka. Jednak po pewnym czasie zauważyłam, że nic nie utkwiło mi w głowie i przyszedł czas na ponowne przeczytanie książki. Stało się jasne, że bez praktyki nie ma mowy. I znowu zacząłem szukać kursów... i natknąłem się na JavaRush. Zasób również nie wydawał mi się poważny, ale moja opinia zmieniła się po ukończeniu pierwszych 10 poziomów, które wówczas były jeszcze bezpłatne. I bez wątpienia się zapisałem. Wszystko szło powoli, w tym samym czasie pracowałem też na dwóch etatach i ukończyłem tylko 20 poziomów w ciągu sześciu miesięcy. Kiedy się nudziłem lub coś nie wychodziło, czytałem książki i oglądałem tutoriale na YouTubie, przeczytałem ponownie „naukę Java”, wiele przemyślałem, wszystko się ułożyło, jako odniesienie kupiłem książkę „Kompletny przewodnik Java 8 ”, ponieważ nie jestem zbyt dobry w języku angielskim, aby czytać dokumentację. Od nowego roku zdecydowałem się rzucić drugą pracę i czas pomiędzy zmianami poświęcić całkowicie na naukę w JavaRush i tak też zrobiłem, zrobiło się przyjemniej i w okresie styczeń-luty przeszedłem z poziomu 20 na 30. Chciałbym szczególnie podziękować programistom za świetne zadania, zwłaszcza związane z interfejsem graficznym. Życzę każdemu, żeby taki był.) Rozwiązywanie problemu sprawia więcej frajdy, gdy postęp jest widoczny na każdym etapie. Bywały chwile rozpaczy, kiedy myślałeś, że zacząłeś to wszystko na próżno i że jest mało prawdopodobne, że cokolwiek się uda. W tym momencie najważniejsze jest, aby odrzucić takie myśli, być może zrobić sobie przerwę, przejść na coś innego, obejrzeć jakiś film motywacyjny. Na przykład zawsze bardzo motywowały mnie historie sukcesu, szczególnie tych, którzy zmienili specjalizację. A kiedy bez zaglądania do komentarzy podołałem kolejnemu trudnemu zadaniu, inspiracjom nie było końca. Tak więc pod koniec 30 poziomu zacząłem szukać pracy w odpowiednich zasobach, bo w opowieściach w zasadzie wszyscy piszą, że dostali pracę bez ukończenia kursu, ale ja nie do końca w to wierzyłem, ja po prostu testowałem rynek, że tak powiem, sprawdzając, jakie są wymagania i tak dalej. I zobaczyłem, że Yandex szuka stażystów w Javie, nie zastanawiając się dwa razy, szybko przygotowałem CV i wysłałem je do JavaRush w celu weryfikacji, ponieważ ta szansa była już dla mnie odblokowana. Odpowiedź dosłownie zniweczyła moje CV; zawiodło w prawie wszystkich punktach. Swoją drogą dali sporo praktycznych rad, nie spotkałem się z tym w więcej niż jednym artykule o CV. Dali mi mnóstwo linków jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej i porad jak się tam zachować, a nawet po części co powiedzieć, bardzo mi się to spodobało (swoją drogą, skorzystałam z nich w przyszłości i naprawdę się sprawdziły praca). Biorąc pod uwagę wszystkie komentarze, wysłałem swoje CV do Yandex. A potem rozpoczęło się bolesne oczekiwanie. Ale nie marnowałem czasu. Bardzo intensywnie studiowałem algorytmy i struktury danych, tak jak było w wymaganiach. Można to również poprawić w JavaRush, oglądając kurs CS50. Tydzień później byłam już totalnie zdesperowana, myślałam, że na pewno nie zadzwonią. Ale dwa tygodnie później nadeszła odpowiedź: „Bardzo się cieszymy z Twojej chęci pracy w Yandex, ale niestety wakat, na który odpowiadasz, został już zamknięty”. Trochę się zdenerwowałem, ale nie zmartwiłem się. Nadal od czasu do czasu przeglądałem strony związane z pracą. Chociaż nie było wolnych stanowisk dla „juniorów”, mój odnoszący sukcesy przyjaciel poradził mi, abym wysyłał CV nawet do miejsc, gdzie wymagani są „średniowiecze”, ale sam zdecydowałem, że zrobię to po ukończeniu kursu i odbyciu stażu. Ale pewnego pięknego dnia pojawił się wakat na czerwiec, szybko wysłałem CV i już następnego dnia otrzymałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Powiedzieć, że się martwiłem, byłoby niedopowiedzeniem. Wieczorem przed rozmową przeczytałem wszystko, co mogłem, wydawało mi się, że jestem jak w dowcipie o Pinokio, wystarczyło, że się potknąłem i wszystko się pomieszało. Wydawało mi się, że rozmowę kwalifikacyjną zdałam średnio, jednak kilka dni później zadzwonili do mnie i powiedzieli, że bardzo im się podobam i są gotowi mnie zatrudnić. Oczywiście straciłem pieniądze, ale jestem pewien, że to dopiero początek. Po chwili namysłu zgodziłam się. A teraz, mając 28 lat, jestem już młodszym programistą, a jeszcze wczoraj byłem elektrykiem, który nie miał pojęcia o współczesnym programowaniu. Chcę powiedzieć, że kiedy już pracujesz jako programista, Twoja nauka przebiega znacznie szybciej i robisz już postępy skokowo. Na koniec życzę wszystkim, aby się nie poddawali, bez względu na to, co się wydarzy. Jeśli coś postanowiłeś, żadne niepowodzenia nie powinny Cię zawstydzać ani tym bardziej sprowadzić na manowce, a jedynie motywować do nowych osiągnięć. Pamiętaj, słabe szukanie powodów, mocne szukanie możliwości. Pozostańcie silnymi przyjaciółmi, jest tak wiele możliwości. Specjalne podziękowania dla twórców JavaRush za bardzo potężne narzędzie do nauki języka Java, Życzę Wam również, abyście nie zatrzymywali się i rozwijali we wszystkich kierunkach. Jeśli istnieje takie źródło rozwoju mobilnego, prorokuję dla ciebie góry złota)
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION