JavaRush /Blog Java /Random-PL /Jak zostałem programistą, czyli „Przez ciernie do gwiazd”...
provisota
Poziom 33
Одесса

Jak zostałem programistą, czyli „Przez ciernie do gwiazd” =)

Opublikowano w grupie Random-PL
Jak zostałem programistą, czyli „Przez ciernie do gwiazd” =) Jak zostałem programistą, czyli „Przez ciernie do gwiazd” =) - 1 Witaj Javarashovets!) Chcę podzielić się z wami moją historią, ponieważ czuję moralny obowiązek wobec wspaniałych ludzi, którzy stworzyli ten zasób, a także wobec społeczności które urodziło. Chciałbym chociaż w jakiś sposób podziękować twórcom i pocieszyć Javarashitów, którzy nie osiągnęli jeszcze swojego ukochanego celu, i wzmocnić ich solidną porcją motywacji) Wielokrotnie wyobrażałem sobie, jak napiszę ten artykuł, jakie słowa bym powiedział użyj, a teraz w końcu to się stało i jak W zasadzie spodziewałem się, że wszystkie słowa gdzieś znikną, więc proszę nie oceniać wyłącznie pod kątem stylu prezentacji) Ogólnie rzecz biorąc, co najważniejsze, pracuję jako programistą od dwóch tygodni, a to w dużej mierze dzięki Javarashowi) Ale wszystko jest w porządku, najpierw opowiem Ci trochę o sobie. Mam 37 lat, jestem żonaty, dwójka dzieci, dziewczynka – 6 lat i chłopiec – 3 lata. =) Przez ostatnie 15 lat pracowałem jako alpinista przemysłowy (alpinista na dużych wysokościach), praca, jak rozumiesz, związana z programowaniem trochę mniej niż nic. Ale ogólnie praca nie jest zła, świeże powietrze, utrzymuje „formę”, sporo wolnego czasu, jesteś swoim własnym szefem i za te pieniądze w zasadzie całkiem nieźle (w sezonie), ALE :
  • Ma wyraźną sezonowość, tj. 3 – 4 miesiące w roku praktycznie NIE ma pracy.
  • BEZ perspektyw. Pracując w tej branży przez 15 lat, zdałem sobie sprawę, że w ciągu najbliższych 5–10 lat jest bardzo mało prawdopodobne, aby cokolwiek się zmieniło, przynajmniej na lepsze.
  • Dzieci zaczęły dorastać, a pieniędzy najwyraźniej było za mało...
  • Zaczęło się robić nudno)… 15 lat to wciąż bardzo długi okres, podczas którego każda praca zapewne zacznie się nudzić…
I tak jakieś dwa lata temu, a dokładniej gdzieś w maju 2013 roku, po przemyśleniu i rozważeniu wszystkich za i przeciw, doszedłem do wniosku, że czas coś zmienić… a mianowicie czas to zmienić. zmienić pracę... No cóż, długo zastanawiałem się, której nie muszę zmieniać, ale na pracę pozbawioną mankamentów poprzedniej:
  • Pracuj przez cały rok.
  • Dobre perspektywy wzrostu.
  • Wyraźnie wyższe wynagrodzenie (jeśli nie od razu, to w najbliższej przyszłości)
  • Ciekawa praca, do której mam skłonność.
Miałem skłonność do programowania, chociaż w praktyce wyrażało się to tylko tym, że jeszcze w szkole pisałem trochę w BASIC-u, a tym bardziej w asemblerze (na ZX - Spectrum, czyli Sinclair był kiedyś takim kultowym komputerem, można powiedzmy, ludzie z mojego pokolenia muszą pamiętać), a ja mogłem też łatwo zainstalować / ponownie zainstalować system Windows, drewno opałowe, cóż, ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć „użytkownik zaawansowany” =) I zawsze dobrze radziłem sobie z angielskim, można nawet powiedzieć że to było moje hobby... Minusy, które miały miejsce w „wieżowcu” miały też pozytywne strony, a mianowicie cały wolny czas, którego miałam pod dostatkiem wiosną, a zwłaszcza zimą (poza sezonem ), mógłbym z pożytkiem przeznaczyć na naukę programowania. Cóż, to oznacza programowanie... i co dokładnie? Programowanie to elastyczna koncepcja, wygooglowałem, które języki są dziś najpopularniejsze, obiecujące i wysoko płatne... i mój wybór padł na Jej Wysokość Java =) Zaczynając od zera, starałem się znaleźć odpowiednie źródło wiedzy , moją pierwszą książką o Javie było „Programowanie w Javie dla dzieci, rodziców, dziadków i babć” Jakowa Faina, która urzekła mnie przede wszystkim tytułem =) Nie mogę powiedzieć, czy polecam tę książkę początkującym, czy nie, może tak są lepszymi książkami dla początkujących, teraz już to rozumiem, jeśli chodzi o „przedszkole”, ale wtedy wydało mi się to ciekawe i całkiem zrozumiałe, a podane tam praktyczne przykłady, które dokładnie przepracowałem, dały mi niezbędne minimum umiejętności praktycznych umożliwiających dalszy rozwój. Skończyłem czytać książkę, muszę iść dalej, postanowiłem poszukać normalnych kursów, kursy stacjonarne były dla mnie trochę za drogie i nie byłem pewien, czy są tego warte, i tutaj przypomniało mi się, że kiedy Pracowałem nad książką, chyba jestem gdzieś w centrum. Czytałem artykuł o darmowych wówczas kursach online JAVARUSH =) Cóż, ogólnie wszystko poszło dobrze)… po przeczytaniu i przepracowaniu książki, pomyślałem wyrwałem pierwsze 10-12 poziomów jak nasiona, było nawet za łatwo, ale wciąż ciekawie, potem zrobiło się trudniej i jeszcze ciekawiej, ale próbowałem rozwiązać WSZYSTKIE zadania z rzędu i bez rozwiązywania wszystkich zadań, nie przechodźcie na wyższy poziom, a potem na Javarash wprowadzili czesne powyżej poziomu 10... przez pierwsze dwa, trzy miesiące płaciłam co miesiąc, ale potem w Nowy Rok ogłosili promocję, 50% zniżki zamiast 200 dolarów można było kupić bez ograniczeń za 100 dolarów, szczerze przyznam, że w tamtym czasie 100 dolarów na pewno miałem, ale nie można było tego nazwać zbędnym... bo... Ja nie pracowałem całą zimę, żona też wtedy nie pracowała i „liczył się każdy grosz”, bo zgromadzone w sezonie pieniądze trzeba było rozłożyć do marca – kwietnia, kiedy znów zaczynałem pracować… Ale czułem, że te 100 dolarów może być najbardziej udaną i opłacalną inwestycją w całym moim życiu. Mam brata, jakieś 10 lat temu wraz z rodziną przeprowadził się do Niemiec na pobyt stały.Ja też miałam taką możliwość, ale nie skorzystałam, bo... Kocham moje miasto Odessa, moi przyjaciele, mój sposób na życie i nie byłam gotowa z tego wszystkiego zrezygnować, a także wierzyłam, że tutaj mogę odpowiednio utrzymać siebie i moją rodzinę, i ogólnie jestem chyba po prostu optymistką w życiu. I choć z jego finansami jest tam wszystko w porządku, to starałam się nigdy nie prosić go o pomoc, chyba że jest to absolutnie konieczne, ale wiedziałam, że gdybym musiała, to by mi nie odmówił, zwłaszcza, że ​​100 dolarów to dla niego śmieszna kwota. Skontaktowałem się z nim, a on z radością przekazał Zeppie 100 dolarów na PayPal, za co oczywiście bardzo mu dziękuję. A ja spokojnie, w zamyśleniu, bez pośpiechu, który zawsze jest obecny przy płatności miesięcznej, dalej „obgryzałem granit nauki” =) Kolejne poziomy przechodziłem w ten sam „sposób”, ściśle sekwencyjnie, tj. Przeczytałem wykład i chociaż moje zrozumienie było świeże, rozwiązałem związane z nim problemy i nie przeszedłem do następnego wykładu, dopóki nie zostały rozwiązane wszystkie poprzednie problemy, z bardzo nielicznymi wyjątkami. Doszedłem więc do poziomu 20 z 3 – 5 nierozwiązanymi problemami. Jeśli masz problemy z rozwiązywaniem problemów, oczywiście komunikacja na forum bardzo pomaga, a jednocześnie pomagając innym użytkownikom forum, sam doskonalisz swoje umiejętności! Około pół roku później, pod koniec 2013 roku, zdecydowałem, że czas spróbować szczęścia i spróbować swoich sił na rozmowie kwalifikacyjnej, poszukałem w Internecie przykładów CV, kilka przykładów CV przesłali mi znajomi z Javarash, ja napisał także do Zeppa, dał mi kilka wskazówek, a także kilka szablonów CV. Napisałem swoje CV, wysłałem je do Seppa do oceny i spodobało mu się. Następnie zamieściłem swoje CV na kilku najpopularniejszych portalach z ofertami pracy, następnie sporządziłem listę e-maili działów HR największych firm IT w Odessie, w których znajdują się wakaty dla Java Developera (nie tylko juniorów), dostałem lista około 20 firm. Na wszelki wypadek połowę odłożyłem od razu na później, na wypadek, gdybym wszędzie schrzanił, żeby było zapasowe, a połowę wysłałem CV i zacząłem czekać na zaproszenia na rozmowy kwalifikacyjne =) Ja nie powiem, że bezpośrednio mnie bombardowali zaproszeniami, ale ostatecznie w ciągu miesiąca – przez półtora roku poszedłem na 3 – 5 rozmów kwalifikacyjnych, niektóre mniej lub bardziej udane, inne mniej, gdzieś byli konkurenci kandydaci przede mną, a poza tym były jeszcze dwa, trzy zadania testowe, które też ukończyłem z różnym powodzeniem i jedna rozmowa kwalifikacyjna w mówionym języku angielskim, którą przeszedłem pomyślnie, ale wcześniej. Rozmowa nie odbyła się, bo... jak inny zawodnik mnie ubiegł. Ja też prawie weszłam w tzw. „benchmark” w Luxsoft, przeszłam testy, rozmowę kwalifikacyjną, ale w ostatniej chwili, gdy przeczytałam umowę, zmieniłam zdanie i odmówiłam, wydawało mi się, że warunki były oferta była zbyt zła. Krótko mówiąc, uczą Cię przez trzy miesiące i wypłacają stypendium w wysokości 300 USD, po ukończeniu szkolenia, jeśli Cię polubią, oferują pracę jako junior, za 500 USD, po 9 miesiącach mogą podnieść Twoją pensję, ALE najważniejsze, ALE, jak wynikało z umowy, było tak, że od chwili jej podpisania, jeśli nie będziesz uczęszczał na kursy np. lub po kursach będziesz chciał w ciągu roku, dwóch zmienić miejsce pracy, to będziesz zobowiązany zapłacić im odszkodowanie za odbycie szkolenia w kwotę 2500 dolarów. Uznałem takie warunki za nie do zaakceptowania i odmówiłem. Odmówiłam też kolejnego wakatu, bo... Wydawało mi się, że nie będę miał perspektyw w tej pracy. Ale najważniejsze, że na rozmowach kwalifikacyjnych zdobyłem bardzo cenne doświadczenie i po każdej rozmowie miałem o wiele lepsze pojęcie o tym, co mnie czeka na kolejnej, jakie pytania mi zadają i jakich odpowiedzi będą się spodziewać ode mnie... no cóż, to nie jest tak, że na wszystkich rozmowach zadają mi te same pytania, ale wiele pytań jest zadawanych prawie zawsze i po każdej rozmowie robiłem sobie małą listę pytań, w której „pływałem”, a potem znalazłem jasne odpowiedzi na nie. W ogóle chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne jest naprawdę bardzo przydatne, niezależnie od wyników... Mniej więcej w tym samym czasie (jesień - zima 2013) Diana napisała do mnie w wiadomości prywatnej i zapytała, czy chciałbym wziąć udział w „Prawdziwym Projekcie ”, Powiedziałem tak ogólnie – wtedy nie mam nic przeciwko… A gdzieś miesiąc później Hubert napisał z bardziej konkretną propozycją udziału w projekcie, który rozpoczął się już dwa, trzy tygodnie temu. Pewnie mi to zaproponowali po prostu dlatego, że byłem wówczas w czołówce pod względem rozwiązywanych problemów. Szczerze mówiąc, jak Hubert wyliczył mi technologie w nim zastosowane (Spring, Hibernate, GWT, MySQL, Maven, Git), zrobiło się trochę dziwnie, bo... W większości słyszałem te słowa po raz pierwszy i może kiedyś coś usłyszałem „krajem” ucha, ale tylko brzegiem ucha… No cóż, myślałem, że nie mam nic i tak przegrać, czas na uczestnictwo, w każdym razie będzie to przydatne doświadczenie i zgodziłem się. Przyznam, że na początku było naprawdę TRUDNO, ale po tygodniu - półtora tygodnia - dwóch przeczytałem książki i artykuły w sieci, trochę się do tego przyzwyczaiłem i tak bardzo zagłębiłem się w pracę z istniejącym kodem że mógłbym sam coś napisać i dokonać pierwszego zatwierdzenia. Myślę, że miałem BARDZO szczęście z chłopakami biorącymi udział w projekcie, w sumie było nas czterech: Timur, Zhenya, Seryoga i ja. Nadzorowaliśmy nasz projekt i Timur pracował głównie na backendzie, Zhenya na frontendzie, Seryozha na bazie danych, ja trochę na frontendzie, trochę na backendzie, ale chyba głównie na froncie -koniec. Po dwóch lub trzech miesiącach staliśmy się pierwszym zespołem, który pomyślnie ukończył prawdziwy „Prawdziwy projekt”, z którego korzystają teraz wszyscy mieszkańcy Javarash - to jest projekt „Oceny” =) Cóż, muszę powiedzieć, że „Prawdziwy projekt” dał mi wiele to nie mówić!) Poza oczywistymi korzyściami (ogromna ilość nowej, wartościowej wiedzy), o wiele ważniejsze jest zrozumienie, że nawet dla „programisty Java” znajomość wyłącznie języka Java nie jest jedyną niezbędną umiejętnością, choć to jest fundamentalne. Java jest jak ABC programowania, ale oprócz alfabetu trzeba też znać zasady ortografii, gramatyki, składni, umiejętność prawidłowego konstruowania zdań, posiadać bogate słownictwo, no cóż, w sumie analogia myślę, że jest jasna. Również w programowaniu potrzebna jest wiedza i umiejętność korzystania z wielu frameworków, wzorców i narzędzi programistycznych, a także umiejętność szukania rozwiązań pojawiających się problemów i odpowiedzi na swoje pytania. Po prawdziwym projekcie zainteresowałem się bardziej zaawansowanymi technologiami i pogłębiłem wiedzę na temat tych już znanych mi... Moje zainteresowania wykraczały poza czysty Java Core. A w moim CV w kolumnie „Doświadczenie zawodowe” pojawiła się nowa, solidna pozycja z opisem fajnych i modnych technologii, które zostały zastosowane w projekcie =) Ale projekt został ukończony, a ja po cichu rozpoczęłam nową „pracę sezon” w wieżowcu… wolnego czasu było znacznie mniej, a kwestia zmiany zawodu zeszła na drugi plan, a mimo to prawie cały swój wolny czas (wieczorami po pracy i w weekendy) poświęcałem programowaniu , pisałem dla siebie różne „miniprojekty”, czasami rozwiązywałem problemy w Javarash, monitorowałem wolne miejsca pracy, a pod koniec jesieni zapisałem się także na bezpłatne kursy w biurze DataArt IT. No cóż, same kursy okazały się bzdurą, głównie przeglądowe, więc poszły w ruch, nie dowiedziałem się tam prawie niczego przydatnego, ale w ramach tych kursów studenci zostali poproszeni o podzielenie się na zespoły i napisanie „Projektu” =) Projekt polegał na napisaniu systemu testów online, z rejestracją użytkowników, częścią użytkownika (wypełnianie ankiet) i częścią administracyjną (tworzenie ankiet i zarządzanie kontami). Trafiłem do jednego z czterech takich zespołów, a później okazało się, że projekt napisałem praktycznie sam. =) I w ciągu około miesiąca (pracując jednocześnie nad wieżowcem) sam napisałem całkiem przyzwoitą, jak mi się wydaje, aplikację internetową opartą na prawie tych samych technologiach i wzorcach, które zastosowaliśmy w Realu projekt z chłopakami w Javarash, cóż, plus więcej jsp, Spring Security i coś jeszcze =) Jeśli ktoś jest bardzo zainteresowany, mogę wrzucić link do otwartego repozytorium z kodem źródłowym projektu... Poza tym gdzieś w grudniu , Zostałem zaproszony na rozmowę z jednego biura, jak się później okazało, z Kijowa. Rozmowa odbyła się poprzez Skype. A potem odbyła się rozmowa z jednym z menedżerów dużej firmy - klientem z Odessy kijowskiego biura IT. Powiedzieli mi, że jak podejmą decyzję, to zadzwonią... cóż, jak zwykle, pomyślałem wtedy, jeśli mnie nie zatrudnią od razu, to nie ma wielkich nadziei... ale mimo to, jakiś miesiąc później, po w Nowy Rok napisałam do tej menadżerki HR i zapytałam o moją kandydaturę, co dziwne, odpowiedziała, że ​​wakat jest jeszcze otwarty, a decyzja jeszcze nie zapadła... cóż, to znaczy, że jest jeszcze nadzieja. A teraz, prawie miesiąc później, gdzieś pod koniec stycznia, zadzwoniła do mnie z pytaniem „czy nadal szukam pracy”, na co „nieustannie” odpowiedziałem „tak, nadal jej szukam” potem powiedziała mi, że jestem nią, już ją znalazłam, bo... Pasują mi!))) Uczucie z pewnością nie do opisania, kiedy powiedziano ci to przez telefon, twoje skrzydła po prostu rosną =) aby to zrozumieć, musisz po prostu sam tego doświadczyć, czego życzę ci w najbliższej przyszłości) No cóż, wtedy przyjechał tu menadżer z Kijowa, spotkaliśmy się z nim, poznaliśmy się, dowiedziałem się więcej o projekcie, nad którym muszę popracować. Krótko mówiąc, ta kijowska firma opracowuje dużą aplikację ERP dla swojego klienta korporacyjnego w Odessie i rozwija ją od bardzo długiego czasu, jak rozumiem, w sumie już 3 - 4 lata =) została już napisana przez wiele, ale wciąż jest w nim niezliczona ilość błędów. Poza tym aplikacja ma wiele specyficznych niuansów, a komunikacja z klientem jest stale wymagana, a ciągłe wysyłanie tutaj ludzi z Kijowa to bardzo hemoroidy, a siedzenie przez kilka dni przy telefonach też nie wchodzi w grę i zdecydowali, że potrzebowałem osoby tutaj, lokalnie, w Odessie. A teraz muszę dokończyć tę aplikację. Aplikacja jest napisana w GWT + ExtGWT + Spring + Hibernate + MySQL i kilku wspierających mniejszych bibliotekach. Tak się składa, że ​​to jest dokładnie ten stos technologii, w którym się rozwijałem i mam mniej więcej znośne doświadczenie. Minusem jest to, że projekt jest stary, wykorzystuje stare wersje bibliotek i przestarzałe podejścia do projektowania, a są one na tyle przestarzałe, że praktycznie nie podlegają aktualizacji... ani przepisaniu połowy kodu... okazało się też, że Będę to kończył SAM =) to oczywiście trochę niezręczna praca, na którą liczyłem, założyłem, że jak każdemu juniorowi, zostanie mi przydzielony bardziej doświadczony lider zespołu, który w jakiś sposób mnie poprowadzi, przejrzy mój kod, i z kim mogłem się skonsultować w razie trudności =) Los jednak postanowił inaczej... Powierzono mi pracę przeznaczoną dla doświadczonego i niezależnego programisty, co ma zarówno zalety, jak i wady. No cóż, skoro o tym myślałem, dobrym pomysłem byłoby od razu poprosić o podwyżkę =) i podnieść pierwotną kwotę o 200 dolarów. Nie wywołało to żadnego oburzenia z ich strony. No cóż, nie podam konkretnych liczb, ale powiem, że pensja znacząco przerosła moje oczekiwania. A poza tym jest tylko jeden (a nie jak wszędzie trzy) miesiąc okresu próbnego. A teraz minęły dwa tygodnie, na pierwszy rzut oka oczywiście strach patrzeć na tak ogromny projekt, ale teraz wiem, że pierwsze wrażenie często myli i na początku zawsze jest ciężko, ale jak to mówią „to nie bogowie, którzy palą garnki” i „woda niszczy kamienie”. „=) I tak krok po kroku zacząłem zagłębiać się w kod i teraz wiem, że wszystko się ułoży… To prawda, że ​​nie chcą, żebym to sformalizował, powiedzieli, że sformalizuję SPD, ale jak słyszałem, jest to powszechna praktyka wśród programistów. Chcę też zaznaczyć, że praca jako programista to też jeszcze nie kurort, to też przede wszystkim praca, do której trzeba wstawać rano i wracać z niej wieczorem, ale ta praca jest o wiele lepsza niż wiele innych, z wielu powodów wymienionych powyżej, a także odsetek, pieniędzy i perspektyw, ma to wszystko. I to jest szczególnie miłe kiedy wiesz, że udało Ci się to osiągnąć samodzielnie, swoim umysłem, swoją pracą, swoją wytrwałością, że udało Ci się wyznaczyć sobie poważny cel i go osiągnąć. Udało mi się zmienić swoje życie tak, że pod wieloma względami jesteś panem własnego losu. Jedyne czego się teraz boję to swojego lenistwa, że ​​po osiągnięciu takiego wyniku się rozleniwię i przestanę się rozwijać zawodowo, ale mam nadzieję, że tak się nie stanie =) Podsumowując, będę kontynuować tradycję i krótko wymienić technologie, które były i są dla mnie kluczowe na szkoleniu i obecnie w pracy) BARDZO pożądana, a nawet WYMAGANA znajomość baz danych, SQL (MySQL), jdbc, Hibernate, Jpa, technologii sieciowych html, jsp, serwletów , xml, Tomcat, znajomość podstawowych wzorców JavaSE jest KONIECZNA zwana wzorcami GOF), OGROMNYM plusem będzie także przynajmniej powierzchowna znajomość Springa, SpringMVC, najlepiej także narzędzia do tworzenia projektów Maven, rejestrowania log4j, testów jednostkowych JUnit , pracując z systemami kontroli wersji, np. Git, czasem też zadają lub zlecają zadania w zakresie usług sieciowych (SOAP, REST)… ale przy tym wszystkim znajomość rdzenia Java powinna być, jeśli nie bez zarzutu, wtedy przynajmniej bardzo pewny siebie. A jednak znajomość tych wszystkich technologii (choćby w większości powierzchowna) nie gwarantuje, że na rozmowie kwalifikacyjnej nie zostaniesz zapytany o coś, o czym niemal pierwszy raz słyszysz), ale i tutaj, zależnie od szczęścia... może po prostu wypychany jest rdzeń Java i to wszystko) Jeszcze raz chcę podziękować twórcom tego wspaniałego zasobu, w szczególności Seppowi, Hubertowi i Dianie! I życzę wam, Dżawaraszowicie, wytrwałości i cierpliwości na obranej przez siebie drodze, jak powiedział dziadek Lenin: „Idziecie drogą wsi, towarzysze!” =) i nie folguj swojemu lenistwu, a najważniejsze jest to: „NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ”, a ten, który idzie, opanuje drogę! Przepraszam za zbyt wiele liter) wtedy przynajmniej bardzo pewny siebie. A jednak znajomość tych wszystkich technologii (choćby w większości powierzchowna) nie gwarantuje, że na rozmowie kwalifikacyjnej nie zostaniesz zapytany o coś, o czym niemal pierwszy raz słyszysz), ale i tutaj, zależnie od szczęścia... może po prostu wypychany jest rdzeń Java i to wszystko) Jeszcze raz chcę podziękować twórcom tego wspaniałego zasobu, w szczególności Seppowi, Hubertowi i Dianie! I życzę wam, Dżawaraszowicie, wytrwałości i cierpliwości na obranej przez siebie drodze, jak powiedział dziadek Lenin: „Idziecie drogą wsi, towarzysze!” =) i nie folguj swojemu lenistwu, a najważniejsze jest to: „NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ”, a ten, który idzie, opanuje drogę! Przepraszam za zbyt wiele liter) wtedy przynajmniej bardzo pewny siebie. A jednak znajomość tych wszystkich technologii (choćby w większości powierzchowna) nie gwarantuje, że na rozmowie kwalifikacyjnej nie zostaniesz zapytany o coś, o czym niemal pierwszy raz słyszysz), ale i tutaj, zależnie od szczęścia... może po prostu wypychany jest rdzeń Java i to wszystko) Jeszcze raz chcę podziękować twórcom tego wspaniałego zasobu, w szczególności Seppowi, Hubertowi i Dianie! I życzę wam, Dżawaraszowicie, wytrwałości i cierpliwości na obranej przez siebie drodze, jak powiedział dziadek Lenin: „Idziecie drogą wsi, towarzysze!” =) i nie folguj swojemu lenistwu, a najważniejsze jest to: „NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ”, a ten, który idzie, opanuje drogę! Przepraszam za zbyt wiele liter) Kontynuacja
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION